Czasem przeciwieństwa się przyciągają, czasem idealnie uzupełniają, a czasem nie są nawet w stanie przebywać w swoim towarzystwie. Nie ma uniwersalnej rady na stworzenie dobranej pary i składa się na to wiele zmiennych, nie tylko podobieństwa - bądź ich brak. Ale gdy pojawia się chemia zawsze warto spróbować - może to będzie ten jedyny/ta jedyna?
Mabel pracuje jako ghostwriterka, choć skrycie marzy, by kiedyś napisać własną powieść. Ma słabość do niecodziennych strojów, oddane przyjaciółki i w miarę stabilną sytuację życiową. Doskonale zdaje sobie sprawę z własnych mankamentów, jednak jej bliscy oferują jej zupełną akceptację. W pracy jest niezwykle ceniona, ponieważ potrafi nakłonić do zwierzeń. I stąd jej najnowsze zlecenie?
Alfie jest emerytowanym piłkarzem, który odnosił niebotyczne sukcesy. Zasłynął jednak nie tylko dzięki swojemu talentowi, ale i gburowatemu usposobieniu. Nie był ulubieńcem mediów z uwagi na trudności w przeprowadzaniu wywiadów, za to fani właśnie za tę autentyczność go pokochali. Obecnie żyje skromnie, pomimo milionów na koncie, nie przepada za technologią, czy rozgłosem. Nie jest też w pełni przekonany do napisania książki o sobie, ale naciski zdają się nie mieć końca? I tak w jego życiu pojawia się Mabel.
"Grumpy & Sunshine" to książka, wobec której miałam spore oczekiwania z powodu motywów, jakie w niej znajdziemy: ponurak i słoneczko, różnica wieku, praca nad książką, zestawienie na zasadzie przeciwieństw - brzmi świetnie, prawda? Niestety, tytułowy grumpy bywał marudny i wycofany, ale też niczym za pośrednictwem działania magicznej różdżki potrafił zmienić się w wygadanego mężczyznę głoszącego swoje poglądy. Słoneczka również było tu jak na lekarstwo, więcej znalazłam opisów pozytywnego nastawienia Mabel, aniżeli jego oznak w jej zachowaniu. Kobieta miała ewidentne kompleksy związane ze swoją wagą, które wymagałyby profesjonalnej pomocy, a wszelkie odezwy w swoim kierunku traktowała niczym fatfobię. Age gap to dla mnie naprawdę spora różnica wieku, a tu znajdziemy jedynie pięcioletnią, do tego bohaterowie, mimo że już po trzydziestce zachowywali się jak nieopierzeni nastolatkowie. Pracy nad książką też było niewiele, zastąpionej przez nieustanne rozważania w narracji trzecioosobowej co do wydarzeń, uczuć i własnych wątpliwości. Dialogi, które powinny ożywić tę pozycję w większości były dziwne, pełne chaosu i pozbawione większego sensu, a czasem nawet wywoływały u mnie zażenowanie. Rozumiem, że zamiarem Autorki miało być wprowadzenie elementów humorystycznych do powieści, jednak w mojej ocenie to się nie udało, a dwa parsknięcia śmiechu z mojej strony to zbyt mało, by uznać książkę za zabawną. Za to było tu sporo o przeciwieństwach, jednak nieustanne przypominanie o różnicach w fizycznych walorach postaci sprawiło, że miałam tego przesyt. Gorące sceny też mnie nie urzekły, pozostawiając więcej niesmaku, aniżeli jakiegokolwiek rozpalenia wyobraźni. Ciekawym motywem jest ukazanie siły mediów społecznościowych, łatwości w ocenianiu zza szklanego ekranu czy wpływu dziennikarzy na życie osób publicznych. Pojawił się tu ważny wątek dotyczący alkoholizmu, jednak potraktowany został bardzo po macoszemu i niewiele z niego wyniknęło, a szkoda, bo miał on potencjał. Podobnie jak cała książka, bowiem pomysł na nią zdecydowanie był znakomity, jednak styl pisania Autorki sprawił, że miałam trudności w odnalezieniu się w tej historii i moim jedynym marzeniem było przebrnąć przez nią jak najszybciej. Ogromnie żałuję i piszę to z bólem serca, ale nie jestem w stanie polecić tej pozycji. Choć oczywiście należy pamiętać o tym, że gusta są różne i Wam może się ona spodobać - za co mocno trzymam kciuki!
Opinia bierze udział w konkursie