Niesamowita, wspaniała, powalająca, wzruszająca, poruszająca, wysadziła mnie z butów i nie wiem jak się po niej pozbieram. Myślałam, że gra o tron jest super, ale to? Pieśń lodu i ognia się może schować czy Mieczu Kaigenu, przynajmniej w moim przypadku. Nigdy nie czytałam czegoś tak dobrego, na tak wysokim poziomie, gdzie wszystko ma sens i znaczenie, łączy się ze sobą, nikt nie traci czasu na jakieś nic nieznaczące bzdety. System magii panujący w świecie Duny jest dokładnie wyjaśniony, prawie tak, jakby rzeczywiście mógł być realny. Siła bohaterki, jej zmiana, wszystko co się wydarzyło sprawiała, że kobieta dojrzewała i widać było to w jej sposobie myślenia. Tu nie było kompromisów, każda jedna rzecz popychała kolejną, wszystkie decyzje były logicznie wytłumaczone. Nie ma miejsca na głupie rebelie, bezsensowny bunt, ale mieszkańcy zdecydowali się walczyć z niesprawiedliwością na na swój własny sposób, by chronić siebie i rodzinę. Całość pisana jest zrozumiałym, nieskomplikowanym językiem i nie miałam trudności z wczuciem się i wciągnięciem w stworzony świat. Opisy wydarzeń, emocji były bardzo obrazowe, realistyczne, w pewnym momencie zapominałam, że czytam książkę, a myślałam, że oglądam jakiś film wewnątrz własnej głowy. Decyzje bohaterki często mnie denerwowały, ale nie w negatywnym sensie, po prostu niecierpliwie czekałam na moment, w którym wreszcie się przebudzi i kiedy nastał byłam zachwycona. Rozumiałam dlaczego jest taka, jej związanie z rodziną krwią, chęć spełnienia swojego obowiązku nawet kosztem samej siebie. Misaki ufała decyzjom swojej rodziny i czekała aż się spełnią ich obietnice, ale długo nie rozumiała, że nie stanie się to samo z siebie, gdy będzie posłuszna i skulona, a gdy pozostanie sobą. Jej walka z mężem, jak nakopała mu do dupy; Chryste to była najbardziej satysfakcjonująca scena jaką kiedykolwiek czytałam. Podobało mi się, że nagle nie zaczęła pałać wielkimi uczuciami do swojego męża, że powoli uczyła się go rozumieć, zbliżała się do niego małymi krokami i nie porzuciła swojej miłości do Robina, nauczyła się żyć z jej ciężarem i akceptować, że może kochać więcej niż jedną osobę. Wszystkie postanie miały swój niepowtarzalny charakter, swoje cechy, każdy wydawał się silny, ale na swój własny i niepowtarzalny sposób, na przykład: Takeru jako potężny wojownik, którego potęga opiera się na niezachwianym spokoju, dokładności i precyzji, brata z kolei cechuje wybuchowa siła i moc. To samo dzieje się w przypadku dzieci Misaki, każde jest wyjątkowe i zupełnie inne. Mimo, że Izumo nie przejawia typowej silnej, zimnej mocy jak reszta braci, jest w nim coś równie wyjątkowego, ale na innej płaszczyźnie, a niektóre z jej dzieci przejawiają niepokojące cechy. Wiecie po czym, poznaję, że książka jest serio dobra? nie sprawdzam jak daleko jestem i ile zostało. Tu zdarzało mi się to kilka razy na początku, a potem nie wiem nawet kiedy okazało się, że właśnie czytam ostatnią stronę. Nie jestem pewna, czy chcę jeszcze sięgać po coś takiego, na razie jestem na etapie, gdzie nie potrafię się pozbierać po czymś tak dobrym i nie wiem co ze sobą zrobić. Bardzo, bardzo polecam, wspaniała oprawa a jeszcze wspanialsze wnętrze!
Opinia bierze udział w konkursie