Opis produktu:
Oto Piast żądny chwały – zwycięzca najeźdźców, wódz plemiennej armii. Wie, że droga do upragnionego celu przed nim jeszcze długa, a wróg wkrótce znów się przebudzi.
Zwycięstwo nad zastępem Biezuna przynosi Polanom chwilową ulgę, nikt jednak nie łudzi się, iż jest ono ostateczne. Bohaterowie opromienieni sławą tryumfu podejmują desperacką próbę poprawy sytuacji Gdecza i całego plemienia przed kolejnym czekającym je starciem.
Ku swemu zaskoczeniu odkrywają jednak, że przeciwnik może uderzyć z każdej strony. Przyjdzie im bowiem podjąć walkę nie tylko z wrogiem zewnętrznym, ale również z tym znacznie gorszym – wewnętrznym. Będzie ona toczyć się w cieniu niepokojącej, dręczącej Samboję przepowiedni. Choć nie jest ona jasna i nie wiadomo dokładnie, co się wydarzy, czekają ich ciężkie chwile i próba, jakiej jeszcze nie zaznali.
„Wieszczba” to kolejny krok w głąb świata dawnych Słowian niestroniących od polityki i magii, walki i miłości, wielkich słów i mrocznych czynów.
Fragment książki
– Czy nic się nie da zrobić? – zasyczał Piast.
– Skąd mam wiedzieć? – odpowiedział mu spokojnie Czabor.
– Myślałem, że znasz się na ziołach! – zagrzmiał mój przyjaciel.
– Dobrze myślałeś. – Wysoki wołchw wzruszył ramionami.
– Czemu zatem nie pomagają? – wściekał się młodzieniec.
– Nasze życie jest zaledwie chwilową igraszką bogów – wyjaśnił guślarz i wrócił do ubijania łodyg maku w grubym kamiennym moździerzu.
Przyjaciel rzucił mi pochmurne spojrzenie i śpiesznym krokiem opuścił chatę. Zostałem w niej sam wraz z górującym nade mną Czaborem oraz skatowanym ciałem leżącym na pryczy. W swoim krótkim życiu widziałem już wiele juchy, ale po raz pierwszy zdałem sobie sprawę, ile jej przenosi każdy człowiek. Ciało Budziwuja, siennik, na którym leżał, a także całe łóżko oraz podłoga w jego okolicy wysmarowane były ciemnoczerwonymi, zastygłymi plamami. Patrzenie na powyrywane paznokcie, połamane palce oraz kończyny powodowało niemal fizyczny ból.
– Niedużo mu już zostało – rzekł cicho wołchw.
– Czemu po prostu nie powie? – Westchnąłem.
– Najwyraźniej dba o życie swych synów bardziej niż o swoje – odparł guślarz. – Przemocą go nie przekonacie.
– Teraz już nikt go nie przekona. – Zacisnąłem zęby. – Zabierze swą wiedzę do Nawii.
– Nie musi tak być. – Czabor pokręcił głową.
– Jak to? – zdziwiłem się. – Przecież mówiłeś, że umiera.
– Owszem – przytaknął.
– Jak zatem mógłby nam udzielić jakiejkolwiek odpowiedzi?
– Gdy serce ludzkie wybija ostatnie uderzenia, zasłona między światem śmiertelników a królestwem Wołosa jest bardzo cienka – wyjaśnił wołchw. – Tchnienie i jaźń są wtedy zagubione i desperacko szukają wyjścia.
Poczułem, jakbym w środku lata wszedł do chłodnej ziemianki. Słowa guślarza zmroziły mnie tak, że zdrętwiał mi cały język i nie byłem w stanie udzielić jakiejkolwiek odpowiedzi.
Czabor jak gdyby nigdy nic powrócił do głuchego uderzania tłuczkiem o ścianki kamiennej misy ze zwierzęcą ciekawością w oczach.
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024