Nie każda historia inspirowana słowiańską mitologią pachnie sianem i tętni szeptuchową magią. Elwira Dresler-Janik zabiera nas w brutalny świat Leszygrodu, w którym krew miesza się z legendą, a ból jest nie tylko codziennością, ale też spoiwem łączącym rodzeństwo rozrzucone przez los niczym liście w lesie. "Córki Bogini Mokosz" to debiut mocny, bezkompromisowy i nieprzyjemnie prawdziwy, mimo że osadzony w fantastycznym uniwersum. Elwira Dresler - Janik z ogromnym wyczuciem łączy elementy słowiańskich wierzeń z dramatem rodzinnym i silnie zarysowanymi wątkami psychologicznymi.
"Córki bogini Mokosz" rozpoczyna się od tragedii: śmierci matki i narodzin ślepego dziecka, które staje się symbolicznym punktem zwrotnym dla rodziny. Pozostawione samym sobie rodzeństwo musi mierzyć się nie tylko z codziennym głodem i brutalnością życia, ale także z ojcem, który coraz bardziej pogrąża się w alkoholizmie. Każde z dzieci niesie własne traumy, a narracja podąża za nimi w osobnych rozdziałach, pozwalając czytelnikowi śledzić ich losy z różnych perspektyw. Mimo trudnej przeszłości i traumy, która ich dzieli, więzi rodzinne okazują się silniejsze niż wszystko inne. Bardzo poruszył mnie motyw ponownego spotkania po latach pięknie rozegrany w narracji.
"Córki bogini Mokosz" to fascynująca opowieść, która przenosi czytelnika w mroczny, przesycony tajemnicami świat pradawnych Słowian. Książka od pierwszych stron hipnotyzuje klimatem - burzliwa noc, narodziny niewidomego dziecka i tragiczna śmierć matki to tylko początek historii, która rozwija się z każdą stroną w coraz bardziej niepokojącym, ale i niezwykle wciągającym kierunku. Leszygród, fikcyjna kraina inspirowana słowiańskim folklorem, jest tu bardziej duszną przestrzenią niż sielską wsią spod znaku wianków i ziół. Codzienność bohaterów to rytuały, śmierć i niezabliźnione rany emocjonalne. Dresler-Janik nie romantyzuje przeszłości zamiast tego oferuje jej wersję bez filtra, gdzie los bywa bezlitosny, a magia nie ratuje przed cierpieniem. "Córki bogini Mokosz" to debiut, który nie próbuje nikogo przekonać cukierkową wizją świata. To opowieść surowa, brutalna i duszna jak letnia burza nad pierwotną puszczą. Elwira Dresler-Janik tworzy rzeczywistość, gdzie magia nie jest pięknym dodatkiem, lecz ciężarem dziedzictwem niosącym ból i konieczność ciągłej walki o przetrwanie. Styl autorki jest zwięzły, mocny, miejscami wręcz oszczędny. Nie znajdziemy tu literackich ozdobników czy poetyckich opisów przyrody, język podporządkowany jest emocjom i dramaturgią. To narracja, która nie głaszcze, lecz chwyta za gardło i nie puszcza do ostatniej strony.
Opinia bierze udział w konkursie