Maria Gąsienica-Zawadzka zadebiutowała na rynku wydawniczym genialną powieścią kryminalną "Gniew halnego". Historia wykreowana przez autorkę w połączeniu z lekkim i przyjemnym w odbiorze stylem zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie i wiedziałam, że w przyszłości sięgnę po kolejne książki pani Marii. Na szczęście nie musiałam długo czekać. Niedawno swoją premierę miało "Zgorzelisko", powieść, w której autorka ponownie zabiera nas w Tatry.
Hotel "Rysy" położony głęboko w lesie, który był miejscem wypoczynkowym dla partyjnych dygnitarzy, niemal od trzydziestu lat skrywa mroczną tajemnicę. To właśnie tutaj, w okresie świątecznym, przyjeżdżają Radek, Karolina i Gerard, by uzyskać odpowiedzi na dręczące ich pytania.
"Zgorzelisko" to opowieść, której fabuła toczy się dwutorowo. Autorka sprawnie lawiruje pomiędzy czasami współczesnymi a wydarzeniami z roku 1988. To właśnie wtedy doszło do tragicznych w skutkach wydarzeń, które rzucają cień na bohaterów powieści, próbujących poradzić sobie z problemami i odkryć prawdę o swoich bliskich.
Maria Gąsienica-Zawadzka stworzyła bardzo ciekawą opowieść z nutką romansu i wątkiem kryminalnym w tle. Autorka ma lekki i przyjemny styl, w sposób bardzo realistyczny potrafi oddać górski klimat, a przy tym zaciekawić czytelnika fabułą tak mocno, że trudno jest się oderwać od lektury, o czym przekonałam się, czytając debiutancką powieść autorki. Tym razem, niestety, było nieco inaczej. Sięgając po "Zgorzelisko" liczyłam na mroczną, dynamiczną i pełną tajemnic historię, która porwie mnie od pierwszych stron i będzie trzymała w napięciu do samego końca. Niestety, fabuła powieści toczy się niespiesznie, a niektóre wydarzenia sprawiły, że chwilami czułam się lekko znużona. Brakowało mi tej adrenaliny, która powinna towarzyszyć podczas lektury powieści z tego gatunku. Bohaterowie zostali wykreowani w sposób bardzo ciekawy, jednak żaden z nich nie zyskał mojej sympatii, każdy z nich w większym lub mniejszym stopniu mnie irytował.
"Zgorzelisko" to powieść, wobec której miałam bardzo duże oczekiwania, jednak nie do końca zostały spełnione. Historia przedstawiona w roku 1988 była bardzo intrygująca, natomiast wydarzenia współczesne zwyczajnie mnie nudziły. Zabrakło mi charakterystycznego dreszczyku emocji, niepewności, chwili niepokoju, które mogłabym odczuć na własnej skórze. Maria Gąsienica? Zawadzka swoją debiutancką powieścią dość wysoko postawiła sobie poprzeczkę, jednak tym razem nie udało się jej przeskoczyć. Niemniej jednak mocno zachęcam Was do lektury, być może wśród Was znajdą się tacy, których powieść "Zgorzelisko" w pełni usatysfakcjonuje.
Opinia bierze udział w konkursie