SPRAWDŹ STATUS ZAMÓWIENIA
POMOC I KONTAKT
Ulubione
Kategorie

W obronie tego, co moje

miasteczko Benevolence

O Akcji

Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.
Dowiedz się więcej
  • Promocja
    image-promocja

książka

Wydawnictwo Editio Red
Data wydania 2023
Oprawa miękka
Liczba stron 400

Opis produktu:

W Benevolence nie było wielu mężczyzn, którzy mogliby mu dorównać. Lincoln Reed, komendant straży pożarnej, był nieludzko odważny. Potrafił zachować zimną krew w każdej, nawet najdramatyczniejszej sytuacji. Był bohaterem: kiedyś postanowił, że nim będzie, i został do tej roli świetnie wyszkolony. Wiele osób zawdzięczało mu życie. Jakby tego było mało, Lincoln był umięśnionym przystojniakiem i nigdy nie miał najmniejszych problemów z zaciągnięciem wybranej kobiety do łóżka. Chyba że była to Mackenzie O Neil, atrakcyjna pani doktor z blizną na twarzy...Mackenzie O Neil rozpoczęła karierę medyczną od latania na pole bitwy i wyciągania stamtąd rannych żołnierzy. Była chirurgiem traumatologiem, przyzwyczaiła się do codziennego balansowania na cienkiej linii oddzielającej życie od śmierci. W Benevolence zatrudniła się w pogotowiu lotniczym, pracowała jako lekarka i równocześnie starała się dojść do równowagi. Potrzebna jej była kuracja. Normalne życie. Więcej snu. Trochę jogi i zajęć w ogródku. Na pewno nie potrzebowała kolejnych emocjonalnych pożarów. Ani miłosnych rozterek z powodu przystojnego strażaka, którego poznała podczas akcji ratowniczej.W niewielkim Benevolence tliły się małe i większe namiętności. Nawet między sąsiadami. A przedziwnym zbiegiem okoliczności Mack i Linc mieszkali obok siebie. On od początku wiedział, że są dla siebie stworzeni, że między nimi może zapłonąć uczucie. Ona nie miała o tym pojęcia. Po wszystkim, co przeszła, nie była gotowa na poważniejszy związek. Odrobina niezobowiązującego seksu, owszem â ale nic więcej. Cienie przeszłości w każdej chwili mogły odnaleźć drogę do jej duszy i... powrócić.I zniszczyć wszystko.
S
Szczegóły
Dział: Książki
Kategoria: Literatura piękna,  Powieść erotyczna,  Powieść społeczno-obyczajowa,  Romans,  książki na jesienne wieczory
Wydawnictwo: Editio Red
Oprawa: miękka
Okładka: miękka
Rok publikacji: 2023
Wymiary: 140x208
Liczba stron: 400
ISBN: 9788328387539
Wprowadzono: 14.07.2023

Lucy Score - przeczytaj też

RECENZJE - książki - W obronie tego, co moje, miasteczko Benevolence - Lucy Score

Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.

5/5 ( 6 ocen )
  • 5
    6
  • 4
    0
  • 3
    0
  • 2
    0
  • 1
    0

Wpisz swoje imię lub nick:
Oceń produkt:
Napisz oryginalną recenzję:

lalkabloguje

ilość recenzji:496

3-11-2023 10:53

Książka to trzeci tom serii miasteczko Benevolence. Poprzednie tomy czytałam niedawno i było dobre dlatego z przyjemnością sięgnęłam po ten. Czy przypadł mi do gustu? Czy był tak samo emocjonujący jak poprzednie?

Mackenzie to lekarka, która w wojsku zajmuje się ratowaniem żołnierzy z pola walki. Adrenalina, jaka czuje podczas lotu śmigłowcem i ratowaniu rannych jest dla niej czymś, co daje jej zadowolenie. Ale przyszedł taki punkt zwrotny i mysi znaleźć równowagę. Podejmuje decyzje o odejściu z wojska i zatrudnia się w lotniczym pogotowiu oraz w przychodni w Benevolence. Te 6 miesięcy, mają dać jej wytchnienie, uspokoić i pomóc w podjęciu decyzji co dalej. Powrót do wojska? Rezygnacja całkowita? A może coś innego? W miasteczku musi się zmierzyć z czymś, do czego nie jest przyzwyczajona. Do relacji z ludźmi, że pacjenci nie są anonimowi. Mieszkańcy także pokażą swój urok małomiasteczkowej społeczności. Tu także spotka na swojej drodze kogoś, która stanie się dla niej czymś więcej. Czy dr Mack odnajdzie równowagę? A może odkryje w sobie coś więcej? Czy pokona demony przeszłości?

Linc to komendant straży pożarnej. Ma opinię flirciarza i łamacza damskich serc ale prawda jest zupełnie inna. Już raz kogoś pokochał i choć to młodzieńcze uczucie zaważyło na jego życiu. Od tamtej pory skupia się na pracy, która kocha a związki dla niego nie istnieją. Tak jest bezpieczniej, gdy się nie zaangażuje. Kiedy na jego drodze staje doctor Marzenie wszystko się zmienia. Linc robi wszystko by zdobyć jej uwagę a z czasem i serce. Czy mu się to uda? Co stanie mu na drodze? Czy jego reputacja podrywacza jest prawdziwa?

Fabuła książki jest dobrze napisana. Duża dawka humoru, emocji, dobrej zabawy, przyjaźni i miłości, które są w stanie pokonać wszystko. Mack to osoba, która stąpa twardo po ziemi. Jej życie nie było łatwe ale nigdy się nie poddała. Walczy do końca o siebie ale przeszłość ciąży jej najbardziej. Nie jest w stanie podzielić się nią z nikim i zanim odkryje, że zwierzenie się osobom, które ja kochają to najlepsze co może zrobić inie trochę czasu. Musi zrozumieć, że zaufanie to bardzo ważna kwestia w relacjach międzyludzkich. Tylko że Mack nigdy nie umiała nawiązać bliższej relacji. Zawsze wolała dystans. Linc to ciepły i otwarty mężczyzna ale ma swoje tajemnice, o których nikomu nie mówi. Mamy tu jego zupełnie inny obraz, bo w poprzednich częściach był bardziej pokazany jako ten, który lubi mieszać. Jednak tu skradnie serce niejednej czytelniczki.

Historia jest bardzo emocjonalna i chyba najlepsza w cyklu. Pełna emocji i skomplikowanej relacji między głównymi bohaterami. Dodatkowo autorka rozszerzyła nam obraz Benevolence. Poznaliśmy urok mieszkańców, doszło nam kilku nowych bohaterów i są też ci z poprzednich. Całość tworzy piękną historię, która się czyta z przyjemnością. Dodatkowym atutem jest to, że relacja między Mack a Lincem mimo skomplikowania jest najbardziej klarowna. Od początku kibicowałam im. No i całość zamknięta przez Iskierkę, która to wg mnie grała pierwsze skrzypce w historii.

Historia obfituje także w dramatyczne sceny. Zwłaszcza zakończenie mocne i pełne emocji. Epilog jak zawsze idealnie zwieńcza historię i wywołuje w nas dużą dawkę uśmiechu. Polecam każda części z osobna i choć duży plus za to, że nie musimy czytać poprzednich, by się połapać w następnej części, mimo to wszystkie trzy tworzą swoista całość. Polecam

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

zlo***********************

ilość recenzji:837

30-08-2023 14:01

Mackenzie ONeil rozpoczęła karierę lekarza na polu bitwy. Ratowała żołnierzy na linii frontu. Lecz teraz przyszła pora na zmiany. Dlatego też zatrudniła się w małym miasteczku Benevolence w pogotowiu lotniczym. To miało jej pomóc wrócić do równowagi. Totalnie nie miała w planie natomiast rozterek, których powodem stał się przystojny komendant straży pożarnej. Na domiar złego byli swoimi sąsiadami.
Lincoln Reed. Wszyscy w miasteczku bardzo dobrze go znają i szanują. Ten człowiek nie raz przechodził samego siebie w ratowaniu innych. A jego postura, wygląd oraz charakter ułatwiały mu kontakty z płcią przeciwną, co skutkowało tym, że nie musiał się zbytnio starać aby jakaś kobieta znalazła się w jego łóżku. I nagle przy jednej wspólnej akcji straży pożarnej i lekarzy wszystko się zmienia.
Co przed laty spotkało Mack? Dlaczego nie szuka związków? Co się jej przytrafi? Co zrobi Lincoln? Czy zdobędzie serce lekarki? Czy może okaże się być to porażką?

Seria "Miasteczko Benevolence" urzeka sielskością i raduje bohaterstwem. Zarówno lekarze, jak o strażacy tutaj zostali bardzo dobrze poprowadzeni. Z przyjemnością obserwowałam ich w akcji. W swoim żywiole. W pasji, która napędza ich życiem.
W tej części mamy samego komendanta straży pożarnej i lekarkę po powrocie z misji. Już w tym momencie wiedziałam, że to będzie coś więcej niż słodka historia romantyczna. I miałam rację. Biorąc pod lupę przeszłość głównej bohaterki czytelnik wpada w sam środek koszmaru. Wydarzeń, które powodują, że rodzą się mordercze instynkty a cierpliwość jedzie dosłownie na oparach. To było ogromnie przejmujące. Chwilami frustrujące z bezsilności, jak również dostarczające mnóstwo adrenaliny w chwilach, gdy akcja nabierała rozpędu stawiając wszystko na szali. Powstawał jeden wielki znak zapytania o finał tychże wstrząsających wydarzeń.
Sami bohaterowie zostali bardzo dobrze wykreowani. Lincoln swoją charyzmą zarażał optymizmem i dawał nadzieję. Świetnie mi się śledziło jego poczynania a mój entuzjazm rósł w miarę przekręcania kartek.
Mack natomiast jak już wspomniałam, była postacią bardziej złożoną. Ona budziła instynkt opiekuńczy. To silna i waleczna kobieta ale pogubiona. Czytając jej postępowanie ma się ochotę ją ochronić i pomóc w walce z demonami. Sympatyczna postać.
Całe miasteczko i jego mentalność kolejny raz zalało moje serce ciepłymi uczuciami. Opiekuńczość mieszkańców była wzruszająca. Może chwilami przytłaczająca ale tak właśnie jest, gdy bezinteresowność łączy się z nadmierną troską. Troszkę może to denerwować ale na dłuższą metę okazuje się zbawienne. Uwielbiam osobiście takie klimaty.
Ogromnie cieszę się z tego, że poznani wcześniej bohaterowie i tutaj mieli poważne role. Polubiłam ich i świetnie, że mogłam ich dalej obserwować jak rozwija się relacja między nimi. Dlatego też uważam, że znajomość poprzednich części jest obowiązkowa mimo iż każdy z tomów omawia osobną historię.
Och, kolejny raz zostałam usatysfakcjonowana. Autorka ponownie zapewniła mi rozrywkę na najwyższym poziomie serwując pełną paletę emocji. Ogromnie wciągnęła mnie ta książka. Autorka ma niezwykle przyjemny i delikatny styl z jednoczesną intensywnością poważniejszych kwestii.
Jedyną wadą w tej książce jest dla mnie natomiast mała czcionka. Powieść jest obszerna i w zupełności rozumiem taki zabieg, bo dając większą automatycznie z czterystu stronic mogłoby się zrobić pięćset a to już byłoby uciążliwe, aby utrzymać w dłoniach taką cegiełkę.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

Joanna

ilość recenzji:878

29-07-2023 19:30

Mackenzie jest niezwykle doświadczonym lekarzem. Była na misji, ratowała ludzi w najróżniejszych warunkach i także w najróżniejszych warunkach przebywała. Nieustanna adrenalina, niepewność wydarzeń i trudne okoliczności napędzały jej codzienność. W ramach rozrywki, raz na jakiś czas wybierała się na wakacje z dala od wszystkiego lub wikłała się w nic nie znaczącą relację. Nie dla niej związki, nie dla niej stateczność, nie dla niej spokojnie życie. A jednak znalazła się w Benevolence, niejako z własnego wyboru. Na szczęście ten pobyt ma swoją datę końcową.

Linc jest komendantem miejscowej straży pożarnej. Idealny wujek, znośny brat, świetny szef, lubiany przez wszystkich mieszkańców. Do tego nieprzejednany flirciarz, który swoim urokiem osobistym jest w stanie oczarować każdą kobietę ? i skrzętnie z tego korzysta. Nie wstydzi się swojej historii randkowej, jednak nigdy nie myślał o ustatkowaniu się. Dopiero niedawno, nieproszone spostrzeżenia wdarły się do jego głowy. Lecz na ten moment ma ukochaną pracę, najcudowniejszego psa pod słońcem, kawalerskie mieszkanie i tyle musi mu wystarczyć.

?W obronie tego, co moje? to zdecydowanie najlepszy tom serii, który zabiera nas ponownie do urokliwego miasteczka Benevolence. Lucy Score wykazała się naprawdę ogromnym researchem, fundując nam w tej pozycji mnóstwo odniesień do pracy lekarza i strażaka oraz pokazując nam ich pracę od kuchni ? to było naprawdę doskonałe. Ten motyw niesamowicie urozmaicił lekturę i sprawił, że była wręcz nieodkładalna. A za jego sprawą genialnie zostało ukazane jak kruche jest ludzkie życie i jak trudno pogodzić się z czyjąś śmiercią. Oczywiście znajdziemy tu też hołd dla niewielkich miasteczek i ich społeczności ukazujący ich specyfikę, ale i niecodzienną miłość, szacunek i opieką, jaką darzą się mieszkańcy. Romans tu przedstawiony nie uniknie problemów, lecz także zaangażuje równie mocno, jak inne wątki prezentowane w powieści, nie przytłaczając czytelnika namiętnością, a raczej stawiając na dojrzałe ukazanie miłości ? choć naznaczonej przeszłymi doświadczeniami i strachem. Wielbiciele serii znajdą tu też wzmianki o bohaterach z poprzednich części, natomiast ich nieznajomość nie przysporzy żadnych kłopotów we wciągnięciu się w fabułę. To perfekcyjna propozycja dla szukających romansu z przemyślaną fabułą. poruszającego istotne tematy i bezbłędnie napisanego. A wisienką na torcie jest wątek Iskierki, cudownego psa, który roztopi każde serce! Polecam.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

Zaczytana Archiwistka

ilość recenzji:583

28-07-2023 16:48

?Jak kochać i nie spłonąć??
?W obronie tego, co moje? autorstwa Lucy Score to już trzecia część serii Miasteczko Benevolence, w której autorka poza ognistymi romansami przygotowała dla nas cykl powieści, w których porusza przyziemne problemy. Przyznam, że z każdą kolejną książką tej autorki przekonuję się do jej twórczości coraz bardziej - zakochałam się w piórze Score oraz jej poczuciu humoru, który po pewnym czasie staje się bardzo zaraźliwy.
Tym razem autorka przygotowała dla nas postać niestraszonego strażaka - Lincolna Reeda, któremu nie był straszny nawet największy pożar. Jest to również mężczyzna, które ma duże powodzenie u płci przeciwnej - no proszę Was, kto byłby w stanie odmówić tak przystojnemu oraz umięśnionemu facetowi jak on? Niestety lub stety los stawia przed nim Mackenzie O?Neil - atrakcyjną panią doktor z blizną na twarzy oraz kobietę, która ratowała życie żołnierzom.
Mackenzie pragnie odpoczynku od wspomnień z pola bitwy. Potrzebna jej była kuracja. Normalne życie. Więcej snu. Trochę jogi zajęć w ogródku, a jedyne, o czym marzyła to spotkanie na swojej drodze mężczyznę, który spowoduje u niej niejeden emocjonalny pożar.
On od początku wiedział, że są dla siebie stworzeni, że między nimi może zapłonąć uczucie. Ona nie miała o tym pojęcia. Po wszystkim, co przeszła, nie była gotowa na poważniejszy związek. Odrobina niezobowiązującego seksu, owszem ? ale nic więcej. Cienie przeszłości w każdej chwili mogły odnaleźć drogę do jej duszy i? powrócić. I zniszczyć wszystko.

Lucy Score jest jedną z tych autorek, po której książki uwielbiam sięgać po ciężkim dniu w pracy, czy to na uczelni. Czemu? Ta kobieta tworzy tak lekkie historie, które pozwalają mi na pełen relaks oraz chociaż na chwilę oderwać się od nudnej i szarej rzeczywistości.

Czy tylko ja po zapoznaniu się z zarysem fabuły tej książki sądziłam, że autorka przygotowała dla mnie typowy schemat romansu, w którym kobieta na samym początku odpycha swojego adoratora, a później (jak gdyby nigdy nic) ląduje w jego ramionach oraz żyją długo i szczęśliwie? Możecie odetchnąć z ulgą, ponieważ Lucy Score pod przykrywką lekkiego romansu przygotowała dla nas historię, która pokazuje nam od ?środka?, jak wygląda praca ludzi, którzy każdego dnia walczą o życie innych.

Jeśli chodzi o naszych bohaterów, to moją ulubienicą jest bez wątpienia Mack, która od samego początku była dla mnie pewną zagadką. Od samego początku czułam, że pod maską silnej i niezależnej kobiety ukrywa się zraniona przez życie dziewczynka, jednak kiedy poznałam historię tej dziewczyny... po prostu zabrakło mi słów, a moje serce w pewnym momencie rozpadło się na tysiąc małych kawałków, a na policzkach pojawiły się pojedyncze łzy.

Skoro jest to romans, warto odpowiedzieć kilka słów o relacji, która połączyła naszego przystojnego strażaka oraz atrakcyjną panią doktor, prawda? Autorka po raz kolejny przedstawia nam relację z przekroju tych prawdziwych - chemia, która pojawiła się pomiędzy Lincolnem, a Mackenzie w pełni mnie kupiła. Wręcz kibicowałam im od samego początku i z wielką niecierpliwością wyczekiwałam momentu, aż tych oboje wyznają sobie nawzajem, co do siebie czują.

Czy książkę polecam? Jeśli obawiasz się, że nie możesz przeczytać tego tytułu, ponieważ nie znasz dwóch poprzednich tomów Miasteczka Benevolence (?Dziewczyna na niby? oraz ?Nareszcie moja?) nic straconego, ponieważ każda z tych historii możesz czytać osobno. Jednak w przyszłości radzę Wam zaopatrzyć się w poprzednie tomy, ponieważ dzięki nim będziecie mogli poznać bliżej innych mieszkańców tego urokliwego miasteczka.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

sni*****************

ilość recenzji:299

27-07-2023 19:56

Książki Lucy Score bardzo mi się spodobały, od jakiegoś czasu lubię po nie sięgać i kiedy tylko mam okazję zaczytuję się w nich wiedząc, że dostarczą mi wiele emocji. ?W obronie tego, co moje? to trzeci tom cyklu Miasteczko Benevolence, mam nadzieję, że udało Wam się sięgnąć po książki, których akcja rozgrywa się w tym uroczym miasteczku. Mam wrażenie, że ma ono swój urok i chętnie sama zamieszkałabym w takim magicznym miejscu. Lucy Score potrafi pisać różnorodne historie, nawet, jeśli są częścią jednego cyklu potrafią być zaskakujące. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby czytać je osobno, jednak czekają Was spotkania z tak ciekawymi bohaterami, że zachęcam do ich poznania. Głównym bohaterem książki autorstwa Lucy Score pod tytułem ?W obronie tego, co moje? jest Lincoln Reed pełniący role komendanta straży pożarnej w Benevolence. To wyjątkowy człowiek jest odważny i potrafi zachować zimną krew w nawet najbardziej niebezpiecznej sytuacji. Jego oddanie pracy, rodzinie i miastu ma kluczowe znaczenie dla jego charakteru. Zawsze chciał być bohaterem, tak się też stało, uratował wielu ludzi, jest atrakcyjnym człowiekiem i nigdy nie stronił od kobiet. Mackenzie O?Neil jest niezwykłą kobietą, swoją pracę rozpoczęła, jako pilot, latała na niebezpieczne rejony, gdzie trwał konflikt zbrojny, aby zabrać stamtąd rannych żołnierzy. Jest chirurgiem traumatologiem, a w miasteczku Benevolence zatrudniła się w pogotowiu lotniczym. Chciała zwolnić nieco tempo i poukładać sobie wszystko, Mack przeszła wiele w swoim życiu, a mimo to nadal chciała pomagać innym. Potrzebowała stabilizacji, spokoju, a nie komplikacji za sprawą pewnego gorącego strażaka. Dla Lincolna to było jasne, że jego sąsiadka jest osobą, z którą mogłoby narodzić się coś więcej, tylko czy pozwolą sobie na to? ?W obronie tego, co moje? to jedna z tych opowieści, które potrafią zawładnąć czytelnikiem emocjami. Jeśli szukacie historii, która wciąga od początku do końca, to jest to książka dla was. To idealne połączenie kilku motywów, takich jak społeczność, miłość, codziennych bohaterów i pokonywania przeciwności losu. Kiedy już zaczniesz czytać, zostaniesz przyklejony do krzesła, zapominając o istnieniu otaczającego Cię świata. Tak to było ze mną i mam wrażenie, że wielu czytelników zareaguje na powieść w ten właśnie sposób. Ona znalazła się na najgorszym rozdrożu, stała w obliczu wypalenia, co w jej zawodzie jest to nie do zaakceptowania. Nie przypuszczała, że w najbliższej okolicy pojawi się ktoś taki, jak on. Odżywiają się nawzajem energią, a ich chemia jest wybuchowa. On nigdy nie sądził, że się zakocha i zostanie mężczyzną jednej kobiety, ale pragnie spełnić swoje marzenie o byciu z nią. Wzajemne pożądanie będzie w stanie rozpalić nie jeden pożar. ?W obronie tego, co moje? to także humor i sceny wywołujące uśmiech na twarzy, są tutaj także bardzo poważne tematy, które autorka porusza z wielką wrażliwością i starannością. Sceny, w których Mack i Linc decydują się obnażyć swoje dusze, są bardzo emocjonalne. Lincoln i Mack wydają się być przeciwieństwami, ale mają ze sobą wiele wspólnego i idealnie do siebie pasują. Kochają się, ufają i szanują się nawzajem, a obserwowanie postępów w ich związku stanowiło piękną lekturę.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

dom***********************

ilość recenzji:196

21-07-2023 13:07

"W obronie tego, co moje" to trzeci tom z cyklu "Miasteczko Benevolence". To również zbiorowisko moich ulubionych motywów (brakło mi tylko różnicy wieku, ale nie można mieć wszystkiego). To też w niewielkim stopniu pozycja przypominająca mi jedną z lepszych książek minionego półrocza: "To nie może się udać".

Mack, wycofana emocjonalnie kobieta, która jest przystosowana do pracy na najwyższych obrotach, w zagrożeniu życia, trafia do małego miasteczka, gdzie będzie pełniła rolę lekarza rodzinnego. Pewnie większość z was czytała poprzednie części tej serii, więc wiecie jak wyglądają struktury społeczne w Benevolence, wszyscy się znają, wszyscy pomagają, dosłownie skaczą za sobą w ogień. A skoro o żywiole mowa, to w naszej nowej Doktorce niemal od pierwszego wejrzenia zakochuje się naczelny kobieciarz, komendant straży pożarnej, Lincoln Reed.

Mackenzie jest tam tylko na pół roku, nie chce się angażować emocjonalnie, co z tego wyniknie?
Przekonacie się czytając.

Gwarantuję wam, że przepadniecie. Ta książka to nie tylko romans, gdzie główna bohaterka z początku odpycha swojego amanta i jasno mówi mu, że nie nadaje się do związku. Ale to przede wszystkim obraz kobiety, która została niesamowicie boleśnie doświadczona przez los, która największej krzywdy wcale nie zaznała na wojnie, tylko w domu rodzinnym. Serce krajało mi się, gdy przy każdym kolejnym rozdziale dostawałam coraz to nowsze urywki z przeszłości Mack, każde jej zachowanie, słabość miała swoje podłoże w przeszłości. Na całe szczęście los w końcu się do niej uśmiechnął. Już w poprzednich częściach można było przekonać się, że nie ma lepszego miejsca do lizania ran i nowego startu w życiu niż miasteczko Benevolence i wspaniali ludzie tam mieszkający. W tej recenzji niesamowicie faworyzuję Mack, ale Linc zasługuje na wyróżnienie, kapitan podrywacz staje na wysokości zadania i kradnie nie tylko serce głównej bohaterki, ale i moje!

Znów ohy i ahy o książce, ale co ja mogę. Mnie kupiła.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?