Nie jest łatwym zadaniem za pomocą słowa pisanego wywoływać emocje. Wszyscy wiemy, że czytam wiele, jedne książki doceniam bardziej, inne mniej, to naturalne, jednak niewielki ich odsetek wywołuje u mnie emocje. Dużo łatwiej jest mimo wszystko grać na uczuciach czytelnika w pełnowymiarowej historii. Choć lubię także zbiory opowiadań, to rzadko kiedy w jakiś sposób mnie poruszają, głównie z uwagi na to, że nie mam czasu by się zaangażować. Ale nic nie przygotowało mnie na tę książkę. To zbiór sześciu opowiadań o różnych kobietach, w odmiennych momentach życia. Łączą je Bieszczady, poplątane losy związane z Ukrainą i jeden człowiek, obecny w każdym z tych opowiadań. Każda z tych historii porusza i wywołuje masę różnorodnych emocji. Biorąc pod uwagę, że te opowieści są zaczerpnięte z prawdziwych wydarzeń, tym bardziej trafiają do czytelnika. Ale nic z tego by się nie wydarzyło gdyby nie fantastyczne pióro Autorki, które czaruje i momentalnie zabiera nas do świata zamieszczonego na kartach tej książki. Absolutnie jest to lektura, po którą warto sięgnąć i myślę, że każdy znajdzie tu coś dla siebie ale i coś z niej wyniesie. U mnie zajmie z pewnością honorowe miejsce na półce i z przyjemnością będę do niej wracać.
A czyje losy poznamy na kartach tej powieści? Martyny- porywczej, pełnej namiętności, upartej, działającej często pod wpływem chwili. Pochodzącej z dobrego domu, w którym jednak oczekiwania wobec niej ją przerastają. Sonii, która zbyt łatwo ulega wpływom innych ludzi i już dawno odrzuciła mrzonki o spełnianiu marzeń. Zarabiającej na życie ciałem, która niemal zapomniała jak to jest być tak prawdziwie kochaną. Amelii, którą poznajemy na wycieczce w Bieszczadach. Ta urocza przedszkolanka, zapracowana i kochająca matka, oddana żona, próbuje poukładać swój świat po zdradzie męża. Karoliny, oddanej córce, zakochanej w rodzinnym mieście Krakowie. Pokochała legionistę, na zabój, bez opamiętania. A to miłość trudna, pełna wyrzeczeń, bólu, a i partner nie do końca podziela jej uczucia i nie traktuje jej tak, jak na to zasłużyła. Darii, córki Martyny. Zakochanej w koniach, rozpieszczonej do granic przez dziadka. Młodej, buntowniczej, odrobinę podobnej z temperamentem do matki, jednak o przenikliwych oczach ojca. Oraz Uli, młodej dziewczyny, która zbyt wiele razy już toczyła walkę o swoje życie i nie widzi w tym sensu. Otoczona miłością rodziny i przyjaciół nie widzi, że ma obok osoby, które niczego bardziej nie pragną niż ją wesprzeć.
Te kilka zdań o tym, co znajdziecie w tej książce nie jest w stanie oddać jej głębi oraz ogromu uczuć ale i mądrości, które zostają głęboko w sercu po jej przeczytaniu. Nie zawsze miłość jest łatwa, nie zawsze kończy się szczęśliwie, nie każdemu pisany jest happy end. Co najważniejsze, zawsze zostawia w sercu ogromny ślad, który nawet zabliźniony, zostaje z nami do końca. Czy zgadzam się ze wszystkimi wyborami bohaterek? Teoretycznie nie, teoretycznie wybrałabym inaczej. A dlaczego teoretycznie> Bo nigdy nie wiadomo jak sami byśmy się zachowali będąc postawionymi w danej sytuacji. Autorka pokazuje, że można kochać wiele razy, że są różne rodzaje miłości i choć ta jedna, najcenniejsza, często okraszone bólem i cierpieniem, skazana jest na niepowodzenie, to nie znaczy, że nasz świat się kończy. W końcu wiara i nadzieja przyniosą kolejny powiew uczuć, może innych, może mniej intensywnych, ale z pewnością takich, które ogrzeją niezabliźnione rany i sprawią, że świat stanie się przyjemniejszym miejscem. Ogromnie polecam Wam tę książkę, niezależnie od wieku, płci, zainteresowań. Jest niesamowita i bardzo pozytywnie wyróżnia się na tle innych pozycji.
Opinia bierze udział w konkursie