- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.człowiek mógł kwaśnością i cierpkością skatować podniebienie, gardziel oraz żołądek, ale nie zdarzało mi się to częściej niż raz na kwartał. Niestety, Gregor Vogelbrandt musiał zostać w zajeździe i wysłał nas samych na Szubieniczną Górę, gdyż dolegliwości dręczące go od kilku tygodni nasiliły się tak bardzo, że nie mógł nawet marzyć, by dosiąść konia. Zapewne do tego stanu rzeczy przyczyniła się niemal trzydniowa podróż z Bielstadt, w którą Gregor tak pochopnie się udał, a którą teraz najwyraźniej miał ciężko odchorować. Doskonale widzieliśmy, że dojmujący ból sprawiało mu nie tylko chodzenie, krzywił się również wtedy, gdy nieruchomo siedział na miękkich poduszkach. Natomiast moi towarzysze, Hugon Hoffman i Andreas Voerter, zdawali się być w jak najlepszej dyspozycji. Obaj byli ludźmi znajdującymi się pomiędzy wiekiem późno młodzieńczym a dojrzałym, lecz inkwizytorskie doświadczenie solidnie już zahartowało ich poprzez boje z siłami piekielnych stronników. W tym towarzystwie to ja byłem najmłodszy i najmniej doświadczony i chociaż wydawało mi się, że bystrością oraz lotnością umysłu góruję nad mymi kompanami, jednak starałem się, by oni sami nie ujrzeli tego faktu nazbyt wyraźnie. Bo, niestety, nawet wśród inkwizytorów zawiść oraz zazdrość nie stanowiły rzadkich przypadków. Zwłaszcza kiedy było się tylko świnią mogącą bezradnie zadzierać ryj do góry i śledzić majestatyczny lot orła pod nieboskłonem. Prości ludzie wyobrażają sobie, czy też chcą sobie wyobrażać, starego i doświadczonego inkwizytora jako surowego ascetę o wyblakłej twarzy i zgarbionych ramionach, natomiast młodego jako człowieka o obliczu naznaczonym przez cierpienie i płonących fanatycznym ogniem oczach. Niewiele w podobnym obrazie jest prawdy, a moi towarzysze zdawali się właśnie o tym zaświadczać. Hugon Hoffman był bowiem krępym, płowowłosym osiłkiem z głową jak piłka, która zdawała się umieszczona na szerokich ramionach z pominięciem szyi. Poza tym miał niebieskie oczy i wąsy przypominające grubą, acz krótką szczotkę. Natomiast chudy jak trzcina i wysoki Andreas Voerter miał ciemne, opadające aż za ramiona włosy, delikatną twarz i oczy rozmarzonej dziewczyny. Odnosiłem wrażenie, że żaden z towarzyszy inkwizytorów nie przepadał za mną, ale chyba tylko dlatego, iż mimo mych starań dostrzegali umysłową przepaść, jaka dzieliła ich ode mnie. Cóż tu dużo mówić: obaj byli typami wiecznego wykonawcy rozkazów, natomiast moje aspiracje znacznie taki stan rzeczy przerastały. Tylko tyle i aż tyle. Jednak biorąc pod uwagę wszystkie wady i zalety kolegów inkwizytorów, trzeba stwierdzić, że Hugon i Andreas byli z gruntu poczciwymi chłopcami, a w profesjonalnych działaniach radzili sobie całkiem dobrze, zwłaszcza gdy kierowała nimi dłoń umiejętnie trzymająca cugle i wprawnie rozdająca kiedy trzeba razy bata, a kiedy trzeba słodkie jabłuszka. Do niedawna Gregor Vogelbrandt był takim człowiekiem, lecz teraz przytłoczyła go przewlekła i powodująca coraz więcej niedogodności choroba. W związku z tym nasz przełożony nader szybko przechodził od stanu bezpodstawnej często wściekłości po stan ogłupiałego zobojętnienia, a przede wszystkim zdawał się myśleć nie o Sprawie, lecz o swoim obolałym tyłku. I dlatego my, podlegli mu inkwizytorzy, rozmawiając z Gregorem, coraz częściej gubiliśmy z myśli sedno zadań, zadając sobie raczej pytanie, czy przełożonemu hemoroidy pozwalają jeszcze rozumieć nasze słowa, czy też nabrzmiały w takim stopniu, że Vogelbrandt jest w stanie jedynie myśleć o bólu. Jak łatwo odgadnąć, podobne rozważania nie sprzyjały ochocie do pracy. Z Szubienicznej Góry wróciliśmy w niewesołych nastrojach. Co prawda inkwizytorzy zazwyczaj nieszczególnie przejmują się losem wysokich rangą duchownych (raczej zgodni byliśmy w osądzie, że im mniej tego tałatajstwa plącze się po świecie, tym lepiej dla wiary Chrystusowej), ale wiedzieliśmy, że widowiskowa śmierć znanego w okolicy biskupa odbije się głośnym echem. A władze kościelne będą wymagały od inkwizytorów niemal natychmiastowych wyników przejawiających się w złapaniu i surowym ukaraniu winnych. W dodatku podróż okazała się męcząca, gdyż nie mogliśmy przecież zostawić na wzgórzu trupa biskupa, lecz musieliśmy wezwać okolicznych chłopów, uważać, by nieboszczyka zniesiono na dół wzgórza z poszanowaniem zasad przyzwoitości, ułożyć go na zasłanej słomą furmance, no i oczywiście poczłapać noga za nogą z chłopami do najbliższej wsi. Tam dopilnowaliśmy, by ciało dostojnika rozebrano i obmyto, po czym powierzyliśmy je blademu z przejęcia i przerażenia młodemu wikaremu. Wszystkie te zabiegi zajęły nam całą noc, po czym bez snu udaliśmy się z powrotem, by jak najszybciej zdać ze wszystk
książka
Wydawnictwo Fabryka Słów |
Data wydania 2023 |
z serii Cykl Inkwizytorski |
Oprawa twarda |
Liczba stron 615 |
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | dla dzieci, Dla młodzieży, książki przygodowe, fantastyka, fantasy, Dark fantasy, High fantasy, historia, książki na jesienne wieczory |
Wydawnictwo: | Fabryka Słów |
Oprawa: | twarda |
Okładka: | twarda |
Rok publikacji: | 2023 |
Liczba stron: | 615 |
ISBN: | 9788379646869 |
Wprowadzono: | 22.02.2023 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.