Kylie Scott pokochałam za serię ze zbuntowanymi chłopakami ze Stage Dive. Zauroczyła mnie oryginalną akcją, dynamicznymi wydarzeniami i świetną kreacją bohaterów, dlatego też kiedy zobaczyłam w nowościach kolejny cykl tej autorki, nie wahałam się ani sekundy i z ogromną ciekawością pochłonęłam ten tytuł.
Główną bohaterkę Lydię poznajemy w mającym być dla niej najpiękniejszym dniu życia, jednak rzeczywistość pokazała, że czasem to co widzimy nie do końca jest takie na prawdę. Okazało się, że jej ukochany narzeczony już od dłuższego czasu prowadzi podwójne życie, co gorsze dowiaduje się również o tym, że miłość jej życia jest gejem. Kiedy postanawia uciec sprzed ołtarza, szuka miejsca gdzie mogłaby się skryć. Tak trafia do podmiejskiego domu należącego do Vaughana. Kiedy mężczyzna znajduje niespodziewanego gościa jego życie już nigdy nie będzie takie samo. Postać kobiety była przedstawiana bardzo pozytywnie, nie załamała się z powodu trudności życiowych, wręcz przeciwnie. Z każdej spotykanej przeszkody potrafiła wyciągnąć odpowiednie wnioski i uczyć się na błędach. Charakter Vaughana, jak to bywa w tego typu książkach to mocny, silny i pewny siebie. Wie czego chce od życia, chociaż coraz bardziej czuje się przytłoczony tym, co dzieje się wokoło niego, u jego rodziny i przyjaciół. Jednak i Lydia i Vaughan mają się ku sobie, co z każdym kolejnym rozdziałem pokazuje, że w życiu najważniejsze jest mieć silne oparcie w drugiej osobie. Głównym minusem, który mocno mnie raził było to, że autorka zamknęła akcję tej powieści w bardzo krótkim czasie. Tyle wydarzeń, tutaj ślub, zaraz poznanie z Vauganem, rozstanie z byłym narzeczonym, w mgnieniu oka nowa miłość, miałam wrażenie, że nie czytam powieści z dorosłymi bohaterami, a z jakimiś niedojrzałymi nastolatkami. Dlatego też ocena o tej książce jest tak niska, co mnie bardzo boli, bo z całą pewnością chciałam by była to niezwykła czytelnicza przygoda. Tytuł ten zdecydowanie mogę zaliczyć do książek, które pokochałam już od pierwszego wejrzenia, ale ostatecznie czegoś mi w nich brakuje. Po lekturze książek z cyklu Stage Dive miałam ogromne oczekiwania, myślałam, że będzie tu podobny, specyficzny i wkręcający klimat, który porwie mnie w wir niespodziewanych wydarzeń, a w ogólnym rozrachunku była to dostatecznie przyjemna historia żeby nie żałować poświęconego jej czasu, ale na tyle płaska, zwyczajna i bez wyrazu by zasmucić mnie w niewyobrażalny sposób.
Chciałabym Wam polecić tę książkę, ale mam co do niej zbyt wiele zastrzeżeń. Nie zmienia to jednak faktu, że z pewnością sięgnę po kolejny tom, głównie z sentymentu do wspomnianej już serii tej autorki. Mam nadzieję, że tom drugi będzie lepszy.
Opinia bierze udział w konkursie