Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością pana Fujaka, z fabuły wywnioskowałam, że "Chwila bez rutyny" jest bezpośrednią kontynuacją pierwszej wydanej jego książki "Noc inna niż wszystkie" i czeka nas przynajmniej jeszcze jeden tom, bo autor zostawił nas w tym tomie z mnóstwem pytań i niewyjaśnionych wątków, a niektóre z nich dopiero w końcówce nabierają jakiegoś realnego kształtu i odkrywają powiązania pomiędzy bohaterami oraz tajemnicę, którą autor ukrył w tej historii.
Długo zastanawiałam się co napisać o tej historii, bo mam tak zmieszane odczucia, że sama nie wiem, co o tej książce myśleć. Nie "siadła" mi ta książka absolutnie i czuję pewnego rodzaju rozczarowanie. Przyznaję, że spodziewałam się zupełnie czegoś innego.
Nie będę opisywać fabuły, bo opis wydawcy już wszystko zdradza i tak naprawdę niczym nas już za bardzo nie zaskoczy- choć powiem, że jeden wątek, a raczej para sprawiły, że oczy wyszły mi nie raz z orbit, gdy oceniałam ich zachłanność i brak jakiejkolwiek refleksji- to znaczy wróć... refleksja była, ale dotyczące nie tego co w obliczu śmiertelnego zagrożenia powinno być na pierwszym miejscu.
Pomysł na fabułę był bardzo ciekawy i miał on olbrzymi potencjał, ale został on totalnie zaprzepaszczony.
Odnoszę wrażenie (może mylne), ale książka jest niedopracowana, momentami niemal ocierająca się o absurdalność, na pewno nie był zrobiony porządny research, chociażby przy tym jak zachowują się lotnicy w trakcie wichury (w tym przypadku chyba nawet huraganu), że nie polecą w tak dramatycznych warunkach, jakie przedstawia nam autor.
Sam styl tej książki zupełnie do mnie nie przemawia, jest bardzo prosty, wręcz płaski, pozbawiony emocji i głębszych uczuć, dialogi tak bardzo sztuczne, przyprawiają o zgrzytanie zębów swą nijakością.
Jedyne co mogę dobrego napisać o tej historii to to, że autor podkreśla (bardzo często), jak ważna jest dana chwila, ten jeden moment, jak życie jest ulotne, jak ważne w naszym życiu jest zaufanie i praca, którą wykonujemy na co dzień. Ale by to odkryć i dojść do tych wniosków musiałam przebrnąć przez historię, która wcale mnie nie zaintrygowała, nie porwała.
Tak jak wspomniałam wyżej, wnioskuję po mocno otwartym zakończeniu, że dostaniemy jeszcze kontynuację, czy po nią sięgnę? Nie wiem, muszę się solidnie zastanowić.
Czy polecam?
Mnie ta książka nie zainteresowała, ale tak jak się mówi ile ludzi tyle gustów, więc musicie sobie sami wyrobić zdanie na jej temat. Myślę, że znajdzie się spora grupa odbiorców, którym się spodoba.
Opinia bierze udział w konkursie