Oj życie Matyldy to istne szaleństwo. Jest kobietą po trzydziestce i uważa się za mało młodą. Wcześniej była bibliotekarką, ale obecnie spełnia się jako pani detektyw. Narzeka na klientów, którzy nie płacą jej za zlecenia i na zaniedbanie ze strony męża. Można by powiedzieć, że ów mąż nie robi niczego, by naprawić relacje między nimi. Nie denerwuje jej, nie narzeka, nie grymasi na jedzenie i w ogóle to prawie nic nie mówi. Sprawy internetowe tak przesłaniają mu świat, że w ogóle na nic nie zwraca uwagi. Matyldzie jest przykro z tego powodu, tym bardziej, że schudła dziesięć kilogramów i jedyną osobą, która to zauważyła jest mężczyzna z którym nie chce mieć nic wspólnego. Chciałaby mieć jakieś pożycie małżeńskie, ale nawet tego nie posiada. Postanawia porozmawiać na ten temat z adwokatem i dowiedzieć się jak szybko się rozwieść. Następnie przeżywa uwłaczającą przygodę życia w trumnie i nie jest dumna z tego, że tak łatwo dała się wynająć. Kiedy córka wręcz namawia ją na rozwód, Matylda nie pokazuje, że wcześniej sama o tym myślała. Wydaje mi się, że argumenty córki brały się tylko z własnych potrzeb, bo nawet mnie do nich nie przekonała. Wciąż jeszcze nie wiadomo, czy kobieta przyjmie tajemnicze zlecenie? Czy tłusty z wyglądu i ubrań mężczyzna może ją zainteresować? Czego ona tak naprawdę chce, rozwodu czy mężczyzny, który zwyczajnie zobaczy, że ona istnieje?
Przed wami bardzo komiczna książka, która raz sypie sarkazmami, raz czarnym humorem, a niekiedy zwyczajną dawką zabawnych sytuacji z których nie da się nie roześmiać. Jednak pomimo zabawy, pozycja roztrząsa kilka spraw. Pierwszą jest zbytnia dojrzałość nastolatków, którzy chcą mieć tak jak wszyscy ich koledzy. Nie lubią się wyróżniać i zamiast zabiegać o uwagę rodziców, wolą zainteresowanie otoczenia. Mamy kwestię rozwodu i punktu widzenia dorosłego i dziecka. Niby pieniądze nie są ważne, lecz w trudnych chwilach ludzie robią wszystko, by je zdobyć. Szemrane interesy, przekręty i mały, choć wielki świat Matyldy, która chciałaby we wszystkim być idealna, choć wie, że tak się nie da. Trudne sprawy w zabawnej wersji, by ukazać, że niekiedy rozpacz w niczym nie pomoże. Zawsze lepiej się roześmiać niż rozpłakać, tym bardziej, że obie te emocje spowodują rozładowanie naszych emocji. Czytałam ją z lekkością i przyjemnością, dlatego wam ją polecam:-)
Opinia bierze udział w konkursie