Czy książka, którą sam autor uznał za swoją porażkę może być dobra? W dół do ziemi Roberta Silverberga udowadnia że tak, a bardzo przychylny odbiór, z jakim się spotkała, z czasem zmienił również nastawienie autora i stała się jedną z jego ulubionych. Książka ta wchodzi w skład serii Wymiary, którą pokochałam od pierwszego tytułu i liczę na to, że uda mi się przeczytać wszystkie wydane w jej ramach dzieła.
Akcja powieści rozgrywa się na planecie, do której praw, po wyeksploatowaniu, zrzekli się ludzie i została ich tu jedynie garstka, prócz oczywiście wszędobylskich turystów wpadających na chwilę, by nacieszyć oczy nieznanym.
"Prędzej czy później ta planeta usidla wszystkich, chociaż każdego w inny sposób"
Po latach wraca tu jej były zarządca, Gunderson, którego przyciąga chęć ujrzenia niewyobrażalnej dla Ziemian ceremonii powtórnych narodzin, a może i wyrzuty sumienia? Traktował wszak oba żyjące tu inteligentne gatunki, Nildory i Sulidory, jak zwierzęta, które da się wykorzystać jako siłę roboczą, czy środek transportu. Które, my, jako ludzie możemy kształtować, udoskonalać i nimi kierować.
Gunderson wyrusza w drogę, która przyniesie wspomnienia, ale da mu też wiele odpowiedzi i pokaże, jak bardzo się mylił. Zaryzykuje, ale doświadczy więcej, niż mógłby kiedykolwiek oczekiwać.
Pochłonęła mnie ta powieść drogi prowadząca czytelnika przez planetę tak inną niż nam znana i jednocześnie do wnętrza przechodzącego przemianę bohatera.
Bardzo trafnie ukazał Autor podejście człowieka do tego co nieznane, w szczególności do innych inteligentnych istot. Brak zrozumienia i otwartości na inność, bezmyślna siła, upraszczające porównania i przekonanie o własnej wyjątkowości są tak charakterystyczne dla naszego gatunku. Planeta Belzagor i spojrzenie jej mieszkańców jest w pewnym sensie lustrem, w którym odbijają się przywary i destrukcyjna natura człowieka, dlatego też historię tę poleciłabym nie tylko miłośnikom fantastyki. Tym bardziej że Autor potrafi zaciekawić, wciągnąć w swoją opowieść, umiejętnie równoważąc opisy żywymi dialogami. A zakończenie? Muszę przyznać, że bardzo się Autorowi udało.
Opinia bierze udział w konkursie