Napisałam wiele recenzji, przeczytałam setki książek. Wydawać by się mogło, że nic mnie nie zaskoczy, że nie zabraknie mi słów. Że przeczytana historia aż tak przejmie moje serce i umysł.
Nie potrafię myśleć o tej książce i nie płakać, nie czuć wewnętrznego drżenia samotności, bólu i tej iskierki nadziei.
TAK JEST OKEJ to niemy krzyk bólu w morzu samotności.
Podzielę na 2 części to co mam do powiedzenia.
1 część- ogólniki
TJO to prosta a jednocześnie złożona historia. Narracja prowadzona jest dwutorowo - rozdziały z teraźniejszości Marin w akademiku oraz czas "przed tym dniem ". Te skoki czasowe świetnie się uzupełniają i nadają dynamiki wydarzeniom.
Na kartach książki poznajemy Marin i jej dziadka, dzieciństwo, przyjaciół, dom, gdzie mimo wspólnego mieszkania nigdy nie byli sobą u siebie, nie przekraczali granic. Autorka pięknie i emocjonalnie połączyła wątki takie jak ucieczka, samotność, biseksualizm, przyjaźń, miłość dwóch młodych kobiet, radzenie sobie z osamotnieniem. A dodatkowo nadała realizmu i chwili oddechu poprzez rozmowy o książkach, obrazach, ręcznie robionych miseczkach.
Dodatkowym plusem są tutaj postaci dorosłych,l - rodziców, pani w sklepie czy dozorca. Wszyscy oni mają w sobie całe pokłady ciepła, zrozumienia i są gotowi nieść pomoc beż narzucania się.
Książka o kruchości świata wobec straty, bezradności i o ogromnej mocy prawdy i rozmowy.
Cześć 2 - będę zachwalać i płakać.
Nie sposób przeczytać tej książki bez chociaż jednej wylanej łzy. Nie sposób nie odczuć tęsknoty, samotności i bólu Marin. Autorka wręcz w namacalny sposób opisała wszystko to, co targa dziewczyną. Jej gesty, zachowania, myśli są proste a jednocześnie poruszają do żywego i rozrywają serce.
Następnie relacja Marin i Mabel. W treści autorka fajnie wytłumaczyła ich imiona i związek między nimi. Relacja młodych kobiet jest złożona. Zaczyna się od pierwszego spotkania, przeistacza się w przyjaźń na piaszczystej plaży. Następnie łączy je uczucie, stają się kochankami, ich relacja wskakuje na poziom, który jest czymś więcej, czymś nienazwanym a następnie coś się psuje i odbijając się od poszczególnych etapów szukają swojego złotego środka.
Również relacja Marin i jej dziadka daje do myślenia. Jest specyficzna- jednocześnie pełna ciepła z drugiej strony z wyraźnymi granicami. Po przeczytaniu książki warto przeanalizować psychikę dziadka Marin.
Rozmowy prowadzone w tej książce są proste a jednocześnie przejmującej i głębokie. Są iskierami światła w mroku bólu i niedopowiedzeń.
Na koniec chciałabym poprzez cytat z tej książki życzyć Wam czegoś pięknego
???? Więcej szczęścia, niż się może zmieścić w człowieku. Takiego szczęścia, które aż promieniuje na zewnątrz. ????
Opinia bierze udział w konkursie