????,,Prawdziwy lęk nie rodził się bowiem z okrucieństwa przepełnionych żądzą krwi morderców i nie był udziałem pogrążonych w szaleństwie dowódców. Prawdziwe przerażenie nadchodziło wtedy, gdy twoje uszy przeszywał wrzask dzieci, a błagalne szlochy ich matek ucinane były jednym ruchem miecza; to fala zalewająca cię gęstym strachem tych, dla których nie było już ratunku, wciągająca cię na dno, oblepiając twą duszę palącymi wspomnieniami ich ostatnich chwil dla pewności, że nigdy ich nie zapomnisz."???? ~ Agnieszka Miela
,,Śmiech diabła" to pierwszy tom Trylogii Dzieci Starych Bogów, a zarazem debiutancka powieść Agnieszki Mieli, którą ostatnio miałam okazję przeczytać i muszę od razu przyznać, iż jest to udany debiut literacki.
Autorka snuje historię, która dzieje się w Kerhalorze. W miejscu, gdzie panują zasady niczym wyjęte z czasów średniowiecza, a my śledzimy opowieść o dwóch potomkach Starych Rodów - Aine i Bertramie, która prowadzi nas do świata, w jakim wyznawcy starych Bogów są prześladowani, a Kerhalorę opanowali wyznawcy wiary w nowego boga - Loriemisthusa. Jak potoczy się ta historia? Czy dedykacja w książce prawdę Ci powie? Czy siła wyższa może sterować losami bohaterów?
Dwa tomy tej trylogii wygrałam właśnie w rozdaniu u autorki i dzięki temu też poznałam tę historię szybciej niż gdyby pozostawała w kręgu moich czytelniczych planów (pewnie dalej bym jej nie kupiła) i mam podpisaną książkę wraz z dedykacją, która od początku mnie zdziwiła oraz zaintrygowała, ale na szczęście wróciłam po lekturze cała i zdrowa, i nie uległam kryjącym się w Lai Silnem Demonom oraz uważałam na głosy w swojej głowie, które potrafią nieźle namieszać:-)
Opowieść zaczyna się pewnego zimowego dnia w Święto Czterech Dziewic, powoli jesteśmy wprowadzani w ten świat i jednocześnie poznajemy bohaterów oraz ich historie, a później zaczyna się już ,,właściwa" akcja i to jaka! Ogromnie spodobał mi się ,,średniowieczny" klimat, który był podsycany mrokiem Karmazynowego Bractwa i jego okrucieństwem, które nie zna granic, a do tego Lai Silnen. Las, jakiego nigdy nie chcielibyście zobaczyć ani odwiedzić, więc jest i mrok.
Od początku dużo się działo i to nie przypadkowo, bo w tej książce nie ma miejsca na przypadkowe zdarzenia, które nie mają sensu. Jest brutalnie, na co wskazuje już sam cytat, więc raczej nie jest to powieść dla każdego, bo nie każdy zniesie drastyczne opisy np. krzywdy u dzieci (niemowląt), gwałtów czy morderstw, a śmiem przyznać, iż te są dobrze napisane, że wzbudzają emocje, jakie powinny wywoływać. Jednak z czasem drastyczność mija i nie jest już tak okropnie. No, oprócz Lai Silnen i tajemniczych głosów. Jest tajemniczo, a sekrety jedynie się mnożą, chociaż na końcu otrzymujemy cząstkę odpowiedzi to nie wszystkie, a do tego posiadanie kolejnego tomu jest wskazane oraz konieczne! Po takim zakończeniu od razu chce się wiedzieć co dalej! Uwierzcie mi!
Styl pisania autorki jest przyjemny w odbiorze, jednakże początkowo przeszkadzały mi długie opisy, a nigdy nie mam z nimi problemu. Choć możliwe, że to przez to, iż zaczęłam ją czytać w nieodpowiednim czasie, gdy nie miałam żadnych chęci do czytania. Ale trzeba przyznać autorce, bowiem opisy są ładnie i zgrabnie napisane. Na pewno nie jest to lektura przyjemna ani łatwa, właśnie przez te drastyczne sceny, ale Agnieszka Miela naprawdę pięknie pisze
Jeśli chodzi o bohaterów to zostali przedstawieni dość realistycznie, a przede wszystkim nie są wyidealizowani. Najbardziej polubiłam się z Aine, która mimo ciężkich czasów dla kobiet, które są postrzegane jako słabe i nie mogą walczyć, nie poddała się w swoim celu i nauczyła się walczyć. Zdecydowanie ją podziwiam, bo wcale nie miała łatwo, dlatego cieszę się, iż w końcu mogła być sobą. Niestety z Bertramem za bardzo się nie polubiliśmy, ale gdy go zrozumiałam, myślę, że jest jeszcze na to szansa. Z pozostałych lubię też wilka - Wandala, Gavina i Gaira.
Kreacja świata przedstawionego jest świetna! Tutaj nie mam nic do zarzucenia. Wszystkie miejsca potrafiłam sobie wyobrazić, a do tego mapka wiele ułatwiła, gdy chciałam wiedzieć, gdzie dokładnie są/podróżują bohaterowie. Zdecydowanie jest potrzebna, a na dodatek piękna.
Mamy tutaj ciekawe połączenie fantasy z wiarą, co ma duży potencjał i został w pełni wykorzystany. Ponadto mamy pokazane dwie różne wiary oraz prześladowania z tym związane, a główna tajemnica z Loriemishtusem, który przez niektórych był uważany za nieistniejącego, jest genialna, że ja już chcę wiedzieć więcej! Oba wątki zostały fajnie poprowadzone.
Reasumując ,,Śmiech diabła" jest bardzo dobrym debiutem Agnieszki Mieli, nieco mrocznym przez co nie będzie to odpowiednia książka dla każdego, ale fanom dark fantasy powinna się spodobać, do których sama należę. Ja spędziłam z nią dobrze czas i z chęcią niedługo zabiorę się za kolejny tom. Po namyśle ode mnie dostaje 7/10????
Opinia bierze udział w konkursie