Boston belles Rake

Jakie jest najbardziej nietypowe zwierzę, o jakim słyszeliście? I nie jest to pytanie dziwne, bo jak najbardziej powiązane z książką! A ja uwielbiam takie ?smaczki? w fabule, które sprawiają, że staje się oryginalna i niezapomniana właśnie za pomocą tych niewielkich detali. Z resztą? czy Shen może zawieść? Mnie nigdy!

Tytułowy ?Rake? to tak naprawdę Devon, mężczyzna błękitnej krwi, Brytyjczyk wywodzący się z arystokracji. Jednak od wielu lat swoje życie wiąże z Bostonem i nie ma zamiaru wracać w rodzinne strony. Kocha matkę i siostrę, z ojcem nie utrzymuje kontaktu, a jego życie prywatne jest zupełnie niepoukładane. Devvie to świetny prawnik, choć absolutnie nie jest pracoholikiem, a jednak dzięki samozaparciu i ambicji dorobił się niemałej fortuny. Dystyngowany, wypowiadający się w specyficzny sposób, niezwykle skryty ? bo nawet jego najlepsi koledzy nie mają pojęcia o jego przeszłości. Nie bez powodu zbudował wokół siebie mury, ale czy znajdzie się ktoś, kto się przez nie przebije?

Bella to szalona, ale i niezwykle ambitna kobieta. Uwielbia dobrą zabawę, mężczyzn zmienia jak rękawiczki i hołduje hedonistycznemu stylowi życia. Nie dla niej jakiekolwiek związki i wszyscy doskonale wiedzą, że jej nie da się zmienić. Jest właścicielką świetnie prosperującego klubu z burleską, nie obawia się ciężkiej pracy i jest na dobrej drodze, by osiągnąć spory sukces zawodowy. Jednak w głębi duszy, pomimo swojego nastawienia do mężczyzn, pragnie też zostać matką. Zegar tyka, a Bella mimo wszystko pragnie jak najlepszych genów dla swego potomka. I jedna propozycja może zupełnie zmienić bieg jej życia.

?- Tak upadają bogowie.
? Wszyscy upadamy tak samo.?
Ale cóż to był za znakomity upadek, który z przyjemnością i wypiekami na twarzy obserwowałam! To historia pełna błędów i potknięć obu stron, wzbudzająca naprawdę wiele emocji i pokazująca, jak strach może skutecznie powstrzymywać przed dokonywaniem odpowiednich wyborów. Shen w znakomity sposób, za pomocą postaci, wskazuje jak łatwo jest oceniać innych na podstawie ich zachowań, nie wgłębiając się w to, co doprowadziło do tego, że są tacy, a nie inni. Zarówno Devon, jak i Bella, to naprawdę skomplikowane charaktery, kroczące przez życie z traumami, które niejednego by pokonały, budujące swój image tak, jak chcą ich widzieć inni i skrywający pod maskami zagubionych, skrzywdzonych, przerażonych uczuciami ludzi. Do tego książka jest naprawdę wybitnie napisana, na najwyższym poziomie i trudno jej cokolwiek zarzucić, a styl pisarstwa Autorki jest naprawdę niezrównany, bowiem za jego pomocą przenosimy się do Bostonu i całym sercem przeżywamy wszystko, co dzieje się w życiu tych fikcyjnych postaci. A do tego otrzymamy tu mój ukochany motyw różnicy wieku, który jest wisienką na torcie całej historii. Jedynym minusem tej książki jest to, że to ostatni tom cyklu ?Boston Belles? i moje serce wręcz krwawi ze smutku, bo nie mam najmniejszej ochoty żegnać się z tymi postaciami. Ale nawet to, co dobre, cudowne, najlepsze? też się kończy i zawsze na pocieszenie pozostaje mi re-read, którego na pewno sobie nie odmówię! A Wam ogromnie polecam cały cykl <3.

To moje kolejne spotkanie z twórczością autorki, a za mną tak naprawdę spora większość jej powieści! Shen to taka pisarka po której książki sięgam w ciemno, po prostu wiem, że się nie zawiodę i wiem, że historia przedstawiona na kartach jej powieści dostarczy mi wielu emocji! W przypadku książki "Rake" oczywiście też tak było! Jest to czwarty tom serii bostonbelles i książki z tego cyklu można czytać tak naprawdę w dowolnej kolejności, ponieważ opowiadają o innych parach bohaterów, jednak ja radziła bym zacząć od początku, bo ta seria jest naprawdę warta poznania! To jedna z tych serii, w przypadku której Czytelnik bardzo się zżywa z bohaterami. W książkę znajdziemy motyw układu/umowy oraz age gap, które ja osobiście bardzo lubię. Stylistyka i język jakim posługuje się autorka jest bardzo lekki i przyjemny, co sprawia, że książkę czyta się naprawdę ekspresowo, ja pochłonęłam historię Belle i Devona w jeden wieczór, a tak naprawdę to zarwałam dla niej nawet kawałek nocki i uwierzcie, że nie mogłam się od niej oderwać! Fabuła została w świetny, niezwykle interesujący sposób nakreślona, przemyślana i równie dobrze poprowadzona, a bohaterowie świetnie wykreowani, to postaci, które popełniają błędy, postępują pod wpływem emocji, chwili, dlatego myślę, że z powodzeniem moglibyśmy spotkać ich w rzeczywistości i wielu kwestiach się z nimi utożsamić. Na uznanie zasługują także w tym przypadku postaci drugoplanowe, czyli bohaterowie poprzednich tomów serii, wprowadzają oni tutaj sporo emocji i wrażeń. Cieszę się także, że mogłam dowiedzieć się co u nich słychać. W książce znajdziemy tak naprawdę dwie płaszczyzny czasow: przeszłość i teraźniejszość, dzięki czemu stopniowo, kartka po kartce dowiadujemy się jakie wydarzenia sprzed kilkunastu lat odcisnęły piętno na życiu bohaterów oraz doprowadziły do tego, że teraz mają określone podejście do związków, małżeństwa i przywiązania. Historia została przedstawiona z perspektywy obojga bohaterów co pozwoliło mi lepiej ich poznać, dowiedzieć się co czują, myślą, z czym się mierzą, a tym samym mogłam lepiej zrozumieć ich postępowanie oraz decyzję. Oboje niesamowicie integrowali mnie już we wcześniejszych tomach serii i przyznaję, że nie mogłam się doczekać by poznać ich historię. Relacja między bohaterami została w świetny sposób zaprezentowana, od początku czuć między nimi wyraźną chemię, a ich potyczki słowne wielokrotnie sprawiały, że na mojej twarzy gościł uśmiech. Emmabelle i Devon to takie postaci po których często nie było wiadomo czego się spodziewać i z pewnością nie można było się z nimi nudzić. Bardzo podobało mi się to jak z czasem zaczęli się przed sobą otwierać, ujawniając dręczące ich demony. Świetnie było obserwować ich wewnętrzną walkę z rodzącym się uczuciem. Autorka w swojej powieści porusza wiele ważnych, życiowych i ponadczasowych tematów, które wywołują wiele skrajnych emocji oraz tak naprawdę mogłyby przydarzyć się każdemu z nas. Muszę przyznać, że niektóre wątki naprawdę mocno mną wstrząsnęły, chyba szczególnie te związane z relacjami rodzicielskim. Momentami miałam ochotę "wejść" do książki i wesprzeć, przytulić Emmabelle oraz Devona zapewniając ich, że już teraz wszystko będzie dobrze. Cudownie spędziłam czas z tą książką i bardzo żałuję, że to już koniec perypetii tej paczki przyjaciół. Nie pozostaje nic innego jak wyczekiwać kolejnych powieści spod pióra autorki! Polecam!

Angielski arystokrata, zagorzały kawaler, doceniający piękno w sztuce i kobietach, który poprzysiągł sobie wiele lat wcześniej, że nigdy się nie ożeni postanowił pójść na układ z szefową klubu słynącego z burleski i wszelkiego rodzaju uciech dla ducha i nie tylko. Devona i Emmabelle dzieli wiele, ona niezależna, pyskata i nie dająca mężczyznom nic poza przelotną znajomością, on elegancki, wyrafinowany, nie poświęca większej uwagi niczemu, czego nie da się zamknąć w paragrafach. A jednak jest pewne marzenie, którego pragną oboje? dziecko. Jeśli chodzi o wątek ciąży, jest dosyć ekscentryczny i ciężko byłoby mi siebie wyobrazić taką sytuację w prawdziwym życiu, ale trzeba przyznać, że w fikcyjnym wydaniu jest to oryginalny pomysł.

Czwarty tom serii ?Boston Belles? czyta się naprawdę dobrze. L.J.Shen stworzyła historię, w której nie brakuje ciężkich tematów, a brutalne doświadczenia, jakich doznali bohaterowie, odcisnęły piętno na ich przekonaniach, jednak autorka umiejętnie zrównoważyła te wątki ciętym językiem, poczuciem humoru i pikantnym podejściem tej niekonwencjonalnej pary. Doskonale się uzupełniali i idealnie do siebie pasowali, co na pierwszy rzut oka było nie do pomyślenia. Znając ich z poprzednich tomów, jakoś nie czułam tego połączenia, ale po przeczytaniu przyznaje, że wyszło świetnie.

Uwielbiam sposób pisania autorki, tworzy niesamowite wątki, pełnokrwiste postacie, nie boi się trudnych tematów i potrafi budować napięcie. ?Rake? to książka która czyta się sama i zdecydowanie polecam po nią sięgnąć.

Z książkami L.J.Shen mam taką relacje, że rzadko kiedy mnie zawodzi i chociaż mam w zanadrzu tytuł, który mnie rozczarował, ten zdecydowanie do takich nie należy. Moim ulubionym bohaterem całej serii pozostał Cillian, którym wkrótce podzielę się w recenzji (tak, umiem w kolejność), ale Devon zrobił na mnie równie dobre wrażenie i naprawdę żal było mi się żegnać z bohaterami, bo autentycznie ich polubiłam.

Finałowa część serii "Boston Belles" zdecydowanie mnie nie zawiodła. Może nie skradła serca w całości jak mój ukochany "Villain" ale dała radę.

Emmabelle Penrose dała nam się już poznać we wcześniejszych częściach jako pewna siebie kobieta, zagorzała przeciwniczka małżeństw, związków. Mężczyzn nie traktowała poważnie, godziła się tylko na jednonocne przygody.
Diagnoza lekarska postawiła ją pod ścianą: jeśli chce mieć dziecko musi działać i przede wszystkim oszczędzać się.

Czterdziestojedno letni prawnik z tytułem Markiza, Devon Whitehall, przychodzi jej z pomocą obiecując dla małego książątka tytuł szlachecki, pomoc finansową dla niej i dziecka.

Między tą dwójką od samego początku znajomości można było wyczuć chemię. W moich wyobrażeniach ta książka miała być słodkim romansem, w którym główni bohaterowie w końcu dostaną szansę na wspólną, świetlaną przyszłość. Byłam w błędzie. Owszem, to jest romans, nie można temu zaprzeczyć. Ale nie ma on nic wspólnego ze słodyczą. Obydwoje zranieni, ukrywali prawdę o sobie, o przeszłości. Belle niesamowicie zagubiła się w swoich myślach, postanowieniach. Było mi jej szkoda, miotała się, choc z pozoru była twardą babką to niesamowicie cierpiała. Mówiła jedno, myślała drugie. Miałam wrażenie, że Whitehall jest jej pisany, jednakże nie da się budować trwałego związku bez zaufania.

Devon... Ile razy on mnie denerwował! Z jednej strony czułam złość, ale z drugiej rozumiałam go. Trafił w życiu na twardą zawodniczkę, sam do potulnych nie należał.

Tak bardzo kibicowałam tej dwójce. Trzymałam za nich mocno kciuki, ale każdy kolejny rozdział utwierdzał mnie w przekonaniu, że szczęśliwe zakończenie nie zawsze pisane jest pokrzywdzonym bohaterom.