Średniowieczna Francja, ale rządziła się swoimi prawami. Jednym z nich było prawo do pojedynku sądowego zwanego sądem bożym, który zakładał ?że krwawa walka między "równymi" może przynieść sprawiedliwy wyrok?. Nie było to jednak zawadiackie machanie szabelkami, a proces obwarowany warunkami, które trzeba spełnić, by w ogóle do takiego pojedynku mogło dojść.
?Ostatni pojedynek? to powieść historyczna oparta na faktach, której autor szeroko przedstawia ówczesną sytuację polityczną, postaci władców, toczone wojny i zawierane układy. Początkowo nie mogłam wgryźć się w opowieść ze względu na opisową, naszpikowaną faktami formę, ale z czasem przedstawiana historia okazała się tak ciekawa, że z zainteresowaniem śledziłam ją do samego końca.
Okazuje się, że podobnie jak teraz, tak i przed wiekami zarzewiem konfliktu z przyjaciół czyniącym wrogów najczęściej jest zawiść i niespełnione ambicje. Podczas gdy giermek Le Gris zyskuje kolejne awanse i zaufanie swojego seniora, rycerz de Carrouges przez swój zapalczywy charakter traci jego względy, pozycję i kolejne ziemie.
Gdy młoda żona de Carrougesa oskarża Le Grisa o gwałt, jej mąż domaga się u samego króla sprawiedliwości i zemsty żądając pojedynku sądowego. Mimo iż już odchodzono od tego zwyczaju, tym razem ze względu na brak możliwości innego rozstrzygnięcia sporu, parlament paryski przychyla się do wniosku małżeństwa de Carrouges.
Przyznam, że korciło mnie żeby sprawdzić wcześniej jak pojedynek się zakończy, tym bardziej że w przypadku przegranej de Carrougesa jego ciężarnej żonie groziło spalenie na stosie za krzywoprzysięstwo. Udało mi się jednak powstrzymać, dzięki czemu napięcie trzymało mnie do samego końca.
Zadziwiła mnie skrupulatność i drobiazgowość odtworzenia nie tylko ówczesnych realiów, ale i szczegółów, które były mniej istotne w toczonej historii, ale składały się na pełen obraz pojedynku, włącznie z dokładnym opisem pola walki i zbroi walczących.
Zaskoczeniem dla mnie była nie tylko bezwzględność panujących wówczas przepisów, ale również ranga pojedynku sądowego, któremu prócz kilkutysięcznego tłumu gapiów przyglądał się również król Karol VI.
Wynik pojedynku po dziś dzień dzieli ludzi na dwa obozy. Bo czy rzeczywiście w taki sposób można dowieść winy bądź niewinności? Przeczytajcie i osądźcie sami.
Opinia bierze udział w konkursie