"Późniejsze życie pachnie szalem, który został nam po pierwszej nieszczęśliwej miłości. A potem przychodzi lato. (...) Lato należy do każdego okresu życia. Lato nie ma dzieciństwa ani wieku młodzieńczego".
Młodość.
Sklepik z marzeniami na wyciągnięcie ręki.
Poznali się w szkole podstawowej, a wręcz zespolili w dniu, w którym odkryli, że ich nazwiska zostały wpisane jedno po drugim w klasowym dzienniku.
Połączyła ich przyjaźń od momentu, kiedy złapali się za ręce - Nina, Adrien i Etienne.
W zasadzie nierozłączni - pierwszy z chłopców otwierał drzwi, drugi je zamykał, a pośrodku nich ona, ich oczko w głowie.
Spędzają razem każdą możliwą chwilę, nie mają przed sobą tajemnic; rozmawiają na wszystkie tematy, kochają życie w ten sam zachłanny, dziecięcy, a potem nastoletni, sposób.
Czyżby?
"- Otóż to, boję się.
- Czego?
- Szczęścia, wyzwolenia, stania się tym, kim jestem... Bo nie wiem, kim jestem".
Narratorka wraca w snutej opowieści do wspomnień z lat dzieciństwa i młodości, ale też wraca dosłownie w miejsce, gdzie toczyło się wtedy ich życie - jej, a także Niny, Adriena i Etienne.
Kim jest ta obserwatorka, która tak dobrze zna pozostałą trójkę? Jaką rolę odegrała w ich życiu? Dlaczego żadna z tych osób nie chce teraz z nią rozmawiać?
Poznajemy historię ich wszystkich, naprzemiennie uczestnicząc w zdarzeniach z lat ich młodość, jak i współczesnych. Dwa plany czasowe powodują, że odkrywamy ich losy, jak karty w grze, bardzo powoli, a fakty są nam dozowane.
Opis ich wspólnego życia, kiedy byli młodzi, czasem zakrawał o idyllę i powodował lekkie westchnienie pod tytułem "kto by nie chciał mieć takiego dzieciństwa", ale z czasem pewne wydarzenia położyły się cieniem na ten idealny obrazek. Życie dopadło i ich...
Przyznaję, że dopiero gdzieś w 1/3 książki naprawdę się wciągnęłam i zaczęłam zastanawiać, do czego mnie ta opowieść prowadzi i co kryje się "tuż za rogiem". Co też autorka książki chce mi pokazać, niby jak na dłoni, żeby dopiero później ujawnić, co jest prawdziwym zaskoczeniem w książce.
Pisarka zwodziła mnie za nos, ale w pewnym momencie poczułam się szczerze usatysfakcjonowana.
Los jednego z głównych bohaterów to dowód na to, że można patrzeć, ale nie widzieć. Można być blisko, ale nie umieć wejrzeć wystarczająco głęboko w drugiego człowieka. Można w końcu uwierzyć, ale czy zaakceptować?
"Są książki, które się przegapia, tak jak niektóre spotkania; mija się ludzi, historie, które mogłyby wszystko zmienić. Nieporozumienia, banalne podsumowania, wątpliwości... Na szczęście czasem życie upiera się i nie chce odpuścić".
Życie i jego koleje oraz podejmowane decyzje rozdzieliły w pewnym momencie grupkę przyjaciół. Każde z nich poszło w swoją stronę. Jednak, jak w życiu, tak i w książce, coś na nowo zbiera ich w jedno miejsce, jedną podróż i jeden przyświecający im cel.
To, czy wrócą z tej podróży i z jakimi decyzjami, to już pozostawiam do odkrycia samemu. I do roztrząsania przy okazji własnych wspomnień i przeszłych czasów.
Motyw powrotu we wspomnieniach do przeszłości, do młodości, to częsty motyw literacki i bardzo często udany. Zdarzało mi się już zaznajamiać z podobnymi formułami i zazwyczaj jest to naprawdę udana i satysfakcjonująca lektura.
Ma ona w sobie zarówno coś nęcącego, jak i jednocześnie bolesnego - z jednej strony wracają do nas dobre historie i zdarzenia, ale z drugiej, uruchamiają się w nas przemyślenia, choćby takie: jak miało być, a jak jest...
Ta książka, taka historia w niej, to dla każdego z nas inna podróż, to jak wejście do pociągu, oglądanie zza okna mijanego krajobrazu i zadawanie sobie ciągle tych samych pytań.
Gdzie jestem?
W jakim kierunku pędzę?
Co za następnym zakrętem?
"Stajemy się tacy, jakimi czynią nad inni, stajemy się tacy, jakimi zgadzamy się być".
Opinia bierze udział w konkursie