Rzecz dzieje się na Białorusi. Ałła jest początkującą pięćdziesięcioletnią pisarką, która szuka spokojnego miejsca, by dać upust swojej pisarskiej pasji. Idealnym do tego miejscem wydaje się być tak zwana Budka, dawny dom kolejarski, położony gdzieś na białoruskiej prowincji. Początkową ciszę i spokój tego miejsca mącą znalezione tuż przy torach zwłoki idealnie przeciętego na pół kota. Nie, pociąg nie mógł go przejechać... Po jakimś czasie w podobnych okolicznościach ginie przyjaciółka Ałły. I tak oto rozpoczyna się pewna zagmatwana historia...
Pozorna sielskość i wprowadzenie w fabułę sugerują czytelnikowi, że będzie to typowa powieść obyczajowa, taka lekka powieściucha do poduchy. Nic bardziej mylnego. Kolejne rozdziały przeinaczają tę książkę w thriller z elementami sci-fi, z ludowymi wierzeniami, symbolizmem i surrealistyczną scenografią w tle. Pojawiają się obcy, zwani Antygomami, pojawia się gadający kot, słońce wędruje po niebie innymi ścieżkami, możliwe są czasoprzestrzenne skoki i nawet Śmierć przywdziewa tu namacalną postać spacerując wokół Budki.
Powiecie teraz być może, że ten gatunkowy miks, z tak dziwną otoczką fabularną, nie może być przecież "dobrą" lekturą. I znów Wam mówię - nic bardziej mylnego. Całe piękno tej książki polega na jej zagadkowości i ukrytych znaczeniach. Fabuła tak naprawdę jest tu tylko oświetlonym słońcem słupem, a dopiero w jego cieniu szukać trzeba prawdziwej esencji tej książki. Nic tu nie można brać dosłownie, bo "Bodaj Budka" jest niekończącą się alegorią, pozostawiającą czytelnikowi spore pole do popisu w trakcie interpretacji praktycznie każdego rozdziału. I tylko jedno jest tu pewne i jednoznaczne (przynajmniej dla mnie) - że utrata naszej własnej tożsamości, zapominanie o języku, zaniedbanie tradycji i przydeptywanie narodowych korzeni budzi czające się gdzieś wokół zło. Autorka jednocześnie zwraca uwagę na siłę narodowej tożsamości i wagę oraz moc rodzimej kultury; czuć kontekst polityczny i słychać echo swoistego regionalnego nacjonalizmu. Czy dotyczy to tylko Białorusi? Oj, zdaje się, że nie tylko...
Zakończenie książki jest bodaj najsłabszym jej punktem i budzi we mnie mieszane uczucia. Całość jednak - od stylu narracji poprzez dobry warsztat pisarski, na nietuzinkowej fabule kończąc - zdecydowanie zasługuje na wysoką ocenę. Trudno mi będzie o tej książce kiedykolwiek zapomnieć.
Opinia bierze udział w konkursie