- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.
mi konfesjonałami - okienka z informacją, w których spowiadam się, dokąd chciałbym pojechać, i zazwyczaj dowiaduję się, że pociąg się spóźni lub został odwołany, oto pokuta, którą mi się zadaje. Potem ci ludzie wracają do domów, jedzą niedzielny rosół i rozsiadają się przed telewizorami i tak dzień święty święcą, mężczyźni wyjmują z tabernakulum lodówek wódkę święconą i ze szwagrami kropią nią swe gardła, najpierw rojąc plany udoskonalenia swego żywota, a potem uwzniośleni planują krucjaty, które poniosą klęskę, nim się na dobre rozpoczną, poniedziałkowy świt zastanie ich często nawet nierozebranych z niedzielnych zbroi, chrapiących głośno na kanapie pod obrazkiem z Janem Pawłem II lub pod plakatem z Robertem Kubicą, znad pól będzie się podnosić lepka mgła, wstanie dzień powszedni, kolejny zbędny dzień ich życia, wyjdą nieogoleni na te wielkie pola bitwy z codziennością. Widzę te pola nie tylko dziś, widuję je prawie codziennie, kiedy przemierzam kraj w wagonie drugiej klasy, pola przygniatająco smutne, beznadziejne i niezmienne, zawsze z jakimś mozolnie sunącym przez nie pojedynczym traktorem, rozrzucającym obornik albo spryskującym nędzne uprawy białym chwastobójczym proszkiem, z rozpadającą się chatą z zapadniętym dachem albo klockowatym szarym domem, przypominającym strażnicę, posterunek albo małe więzienie, w którym zamknięci w swoim przeznaczeniu siedzą ludzie, tępi i zapiekli, zmęczeni i nieszczęśliwi, broniący się za pomocą telewizora przed jakąkolwiek wolną myślą jak przed okupantem. Wszyscy widzieliśmy te chętnie zamieszczane w prasie zdjęcia anten satelitarnych zamontowanych na zapuszczonych, samotnych domach, na domach przypominających stodoły lub obory, wszyscy śmialiśmy się z tych zdjęć, przedrukowywanych z upodobaniem przez zagraniczne tygodniki, ale cóż innego mieli sobie ci ludzie zainstalować? Chcieli kupić te relatywnie tanie przepustki do świata zupełnie innego niż ten wokół nich, którego granicę wyznaczają skup warzyw i trzody chlewnej oraz urząd gminy, świat o średnicy kilku, może kilkunastu kilometrów. Widok polskich pól zawsze głęboko mnie przygnębiał, nadal uważam go za jeden z najbrzydszych widoków na świecie, bynajmniej wcale nie melancholijny, jak by chcieli niektórzy, szczególnie gdy na ugorach osiadają jesienne mgły albo snują się leniwe dymy z palonych liści. Melancholia zakłada bowiem piękno, choćby nawet nieładne, polskie pola żadnego piękna w sobie nie mają, mają w sobie wyłącznie bezgraniczną, smutną brzydotę, są brzydkie i nudne jak ludzie, którzy je uprawiają, jak, nie przymierzając, kobieta siedząca naprzeciwko mnie i lustrująca mnie podejrzliwym wzrokiem, jak zresztą większość pasażerów tego pociągu, a zaznaczam, że jest to pociąg InterCity kursujący pomiędzy największymi miastami w kraju, nie zdezelowany osobowy zapchany zdezelowanymi ludźmi, targającymi swoje wielkie toboły, wydychającymi przetrawioną wódkę i parującymi potem spod niemytych pach i z niemytych kroczy, w ubraniach z ruskiego lub wietnamskiego bazaru, z zepsutymi zębami i zepsutymi sercami, pielęgnujący w sobie agresję do świata, który jest dla nich zresztą mały jak pozytywka wygrywająca ciągle tę samą melodię. Musiałem wstać o siódmej rano, co nie byłoby wcale takie trudne, ale właśnie tuż przed siódmą zaczął mnie morzyć sen i gdybym nie spieszył się na dworzec, pewnie mógłbym wreszcie parę godzin względnie spokojnie przespać. Robiło się już jasno, nad Warszawą wstawał dzień jak z piosenki Czesława Niemena, a ja, nie wiem dlaczego, łatwiej zasypiam, gdy jest jasno. Zapewne wtedy po prostu czuję się bezpieczniej, ciemność znów mnie przeraża, tak jak przerażała mnie, kiedy byłem dzieckiem. Wszystkie dzieci boją się ciemności, bo są rozsądne, wciąż rządzi nimi i kieruje zdrowa natura, potem dorastają i władzę nad nimi przejmuje kultura, ta pigułka uspokajająca, która wytłumia naturalne lęki i przeczucia. Kiedy dorosłem i na długie lata zapomniałem o przestrogach natury, ciemność kojarzyła mi się już wyłącznie z rozlicznymi rozkoszami życia, z piciem i seksem, które wcale nie są przejawami natury, tylko perfidnymi żądaniami kultury, choć w moim życiu nigdy nie było chyba dużo ani jednego, ani drugiego. Koledzy, owszem, folgowali sobie w takich wieczornych przyjemnościach, choć jeszcze bardziej folgowali sobie w opowieściach o nich, w durnych przechwałkach albo łatwo czytelnych aluzjach, często licytowali się na wymyślone przygody, pusząc się i nadymając, nieudolnie usiłując budować jakieś swoje legendy, a przynajmniej lokalną sławę, dla sławy bowiem człowiek gotów jest opowiadać największe brednie, najbardziej zuchwałe kłamstwa, na końcu jednak tych kłamstw i zwykłych przechwałek znajduje się zawsze i ni
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Promocje: | nagrody literackie, Nike |
Kategoria: | Literatura piękna |
Wydawnictwo: | Czarne |
Oprawa: | twarda |
Okładka: | twarda |
Rok publikacji: | 2012 |
Wymiary: | 125x205 |
Liczba stron: | 368 |
ISBN: | 978-83-7536-366-1 |
Wprowadzono: | 25.04.2012 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.