SPRAWDŹ STATUS ZAMÓWIENIA
POMOC I KONTAKT
Ulubione
Kategorie

Był sobie pies

Ten świat jest naprawdę pomerdany

O Akcji

Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.
Dowiedz się więcej
  • Promocja
    image-promocja

Opis produktu:

Był sobie pies - książka, która doczekała się ekranizacji - przedstawia losy najbardziej wyszczekanego bohatera wszech czasów.

Oto pełna głębokich uczuć i zdumiewająca opowieść o oddanym psie, który życiową misją czyni wpajanie swoim właścicielom znaczenia miłości i pogody ducha. To powołanie wypełnia na przestrzeni... kilku żyć.

Bailey jest zszokowany - po krótkim i smętnym życiu, jakiego doświadczył w postaci bezpańskiego kundla odradza się w ciele niesfornego szczeniaka. Kiedy trafia pod opiekę ośmiolatka Ethana, który kocha go całym sercem, odkrywa nowe oblicze - dobrego, poczciwego psiaka. Jednak życie u uwielbianej rodziny to nie koniec przygód Baileya. Ponownie odradza się w postaci kolejnego psa!

Był sobie pies to pokrzepiająca i pomysłowa historia. Doprowadza czytelnika do skrajnych emocji - jest jednocześnie uroczo zabawna i dotkliwie przejmująca.
Ta książka w piękny sposób pokazuje, że miłość nie zna granic oraz że nasi najbliżsi zawsze są przy nas. Najważniejsze przesłanie powieści głosi, że każda istota na ziemi urodziła się z misją.

To napisana z ikrą, przejmująca powieść, która oczaruje nie tylko fanów zwierząt domowych.
- Booklist

Więcej książek z tej serii
S
Szczegóły
Dział: Książki
Promocje: książki na ekranie,  wysyłka 24h
Kategoria: Literatura piękna,  Powieść przygodowa,  książki na jesień,  książki na lato,  książki na podstawie filmów
Wydawnictwo: Kobiece
Oprawa: miękka
Okładka: miękka
Rok publikacji: 2017
Wymiary: 135x205
Ilość stron: 392
ISBN: 978-83-65506-98-6
Wprowadzono: 01.04.2021

RECENZJE - książki - Był sobie pies, Ten świat jest naprawdę pomerdany - Bruce W. Cameron

Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.

4.6/5 ( 52 oceny )
  • 5
    42
  • 4
    3
  • 3
    5
  • 2
    1
  • 1
    1

Wpisz swoje imię lub nick:
Oceń produkt:
Napisz oryginalną recenzję:

Osobliwe Delirium

ilość recenzji:17

brak oceny 18-01-2017 19:39

Pierwszy raz miałam okazję zapoznać się z książką, w której narratorem byłoby jakieś zwierzę. Nie zaprzeczę, z początku byłam nieco zdezorientowana, ale po pierwszym rozdziale szybko się przyzwyczaiłam. Z początku, gdy tytułowy Bailey był szczeniakiem, jego myśli przypominały zwyczajne małe dziecko. Z wiekiem stawał się dojrzały, przez co nabierał doświadczenia - w końcu miał kilka żyć. Miał także kilka imion, właścicieli i rolę. Jednak wszystko skupiło się wokół Ethana, o którym zawsze myślał.

Powieść czytało mi się naprawdę szybko za sprawą przyjemnego języka i ogólnej prostoty tej pozycji. Nie jest ona skomplikowana, myślę, że przypadnie do gustu większości osób właśnie z tego powodu.

Każde życie głównego bohatera zostało ciekawie nakreślone, różniło się od poprzedniego, przez co mogłam je do siebie porównać. Stwierdzam, że nie ma tu miejsca na nudę, bo za każdym razem doświadczałam mnóstwa psich przygód!

Podczas lektury nachodziły mnie różne refleksje, dotyczące właśnie psów. Zastanawiałam się, jak często są od nas zależne. Właściciele je wychowują, traktują dobrze lub nie, kochają albo i nie. A nie powinno się zapominać, że zwierzęta też posiadają uczucia, które często okazują, choć czasami tego nie dostrzegamy.

Bardzo mi się podoba, że ta książka jest całkowicie pozytywna. Wprawia w dobry nastrój, a także pozwala doświadczyć wielu emocji. Od wzruszenia przez współczucie, melancholię i radość. To taki mały lek na niezbyt dobry humor.
Jeśli macie ochotę na coś niezobowiązującego, ale jednocześnie emocjonalnego, ta pozycja jest dla Was! Żeby zrozumieć prawdziwą przyjaźń, nie trzeba być człowiekiem, czasami zwierzęta mogą nam pokazać, na czym powinna ona polegać.

Recenzja pochodzi z ...

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

Anna Rydzewska

ilość recenzji:111

brak oceny 8-12-2017 09:34

Fantastyczna książka dla każdego!

Pełna humoru i wzruszeń opowieść o życiu widzianym z perspektywy psa, a dokładniej psów, gdyż nasz czworonożny bohater po śmierci budzi się w następnych wcieleniach.
Próbuje on poznać zasady rządzące światem a także zrozumieć sens własnego istnienia.

Uważam, że to wspaniały pomysł przedstawienia rzeczywistości. Dowiadujemy się jak pies poznaje i ocenia otaczające go środowisko i jak widzi nas-ludzi.

Główny bohater zaznaje zarówno miłości i przywiązania, jak i odrzucenia, którego nie rozumie.
Najpiękniejsze jest to, iż żyje on w przekonaniu, że jego celem życia jest sprawianie, by jego właściciel był szczęśliwy. Największa nagroda dla zwierzaka to śmiech i miłość opiekującego się nim chłopca.

Historia ukazuje ważną prawdę- pies z natury jest dobry. To człowiek może mu zaszkodzić źle go wychowując i nie dbając o niego.

Dzięki tej książce możemy zrozumieć, jak psy postrzegają nas oraz nasze zachowanie, a także to, ile dla nich znaczymy. Są wobec nas oddani i wierni, i tak właściwie to oni się nami opiekują, a nie na odwrót jak się nam zdaje.

Wzbudza ona w nas wiele głębokich refleksji oraz motywuje do większej delikatności i opieki wobec tych stworzeń. Nie możemy ich karać przecież za coś, czego nie rozumieją. Możemy jednak być pewni, że oni zawsze nas będą kochać i staną w naszej obronie.

Pies to najlepszy przyjaciel człowieka i ta książka doskonale to pokazuje!

Czytając ją często wracałam myślami do okresu gdy posiadałam psa. Wspominałam go i zastanawiałam się, czy zawsze wobec niego odpowiednio postępowałam, czy nie byłam zbyt egoistyczna. Bardzo zmieniła moje podejście.

Urzekła mnie również przepiękna okładka, zwłaszcza te cudowne psie oczy.

Podsumowując, "Był sobie pies" to przepiękna opowieść o miłość, przyjaźni i przywiązaniu. Nie jestem fanką wyciskaczy łez, ale ten naprawdę mnie oczarował. Nie mogłam się oderwać. Czytanie jej było prawdziwą przyjemnością.
Gorąco polecam wszystkim, nie tylko miłośnikom psów.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

Zaczytana Brunetka

ilość recenzji:4

brak oceny 1-06-2017 19:51

Zapewne każdy z nas zetknął się z powiedzeniem Pieskie życie i zachodził w głowę o co tak naprawdę chodzi. Pomyśl. Przecież pies tak naprawdę cały dzień śpi. Teraz pewnie pomyślisz Właśnie. Śpi. Cały dzień. W gruncie rzeczy nie jest to takie fajne. Nie wydaje ci się to nudne. Pies nie może podziwiać piękna świata, zwiedzać, uczyć się nowych rzeczy. Jego życie to monotonia. Dzień w dzień to samo. Dużo ludzi zadaje sobie także pytanie Czemu psy tak krótko żyją? Już odpowiadam. Pies wraz ze swoim pierwszym tchnieniem już wie co to znaczy kochać ponad wszystko i za nic. Człowiek rodzi się bez tej, najważniejszej, umiejętności. Nasze pupile podczas swojego krótkiego życia mają za zadanie nauczyć nas kochać. I spełniają tą misję. Wzruszający film Był sobie pies reżyserii Lasse ego Hallstroma opowiada o życiu, w zasadzie paru życiach, psa.


Już za chwilę odradza się jako owczarek niemiecki płci żeńskiej ? tym razem towarzyszy policjantowi.Ten epizod nie trwa jednak długo. Następnie Bailey budzi się w ciałku rozbrajającego corgiego i staje się ulubieńcem pewnej sympatycznej pani.

Psi żywot to jednak krótka chwila. Pstryk! I Bailey rozpoczyna kolejną podróż. Coraz bardziej zachodzi w pewien temat. Nie umie wytłumaczyć sobie Jaki jest sens życia? Nim do tego dojdzie, reżyser zaserwuje widzom szereg rozrywających serce scen: bolesnych rozstań, śmierci i obrazów ludzkiej niegodziwości. Z mojego własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że nie raz uronicie łzę. Film ukazuje jak wygląda posiadanie psa. Te pozytywne jak i negatywne strony. Miłość jaką psy nam przekazują jest zjawiskiem trudnym do opisania. One kochają nas ponad wszystko. Nawet po swoim odejściu są z nami. Na zawsze.

Jeśli chodzi o moje zdanie jest bardzo pozytywne. Kiedy oglądałam ten film moje uczucia mieszały się z smutkiem, szczęściem ale też bezradnością w niektórych sytuacjach. Z całego serca polecam wybranie się na ten seans. Po nim zrozumiecie co to znaczy Pieskie życie.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

Inthefuturelondon

ilość recenzji:1

brak oceny 27-03-2017 09:47

Od dawna chciałam przeczytać najbardziej wzruszającą historię o psie, który miał wiele żyć. (...)

Bailey, Ellie, Koleżka. Nie za dużo tych żyć jak na jednego psa? No właśnie nie, bo jeżeli pies ma do wypełnienia pewną misję, to nie może odejść. Ale jak to ?obejść?? Oczywiście, zmienić ciało. Co rusz inna matka, inne rodzeństwo, ale cel życia jest ten sam.

Chwilami poważna, aż łamiąca serce. Czasem infantylna, dziecinna, co było tak bardzo urocze. Mnóstwo śmiechu, zabawy, miłości. Ta historia jest tak urocza, ciepła i rodzinna. Uwielbiam książki, a jeżeli głównym bohaterem jest pies, który w dodatku opowiada wszystko ze swojej perspektywy- to książka nie może być zła.

Kiedy ją dostałam, od razu tego samego dnia postanowiłam rozpocząć lekturę. Pochłonęłam ją w dwa dni, tylko po to, aby na koniec popłakać się jak dziecko. (...)
Najbardziej wzruszyła mnie historia Ellie, czyli psa policyjnego ratującego życie. Uroczy, kochany psiak, którego na końcu czekała wiadoma droga. Jak z resztą wszystkie psy, z tym, że ten psiak jest wyjątkowy, bo odradza się na nowo. Taka trochę psia reinkarnacja.

Uwielbiam autora, za pomysł na tą książkę i jej napisanie. Uwielbiam wszystkich bohaterów, bo bez nich ta książka nie byłaby taka cudowna. Ethan, który kochał swojego Bailey?a najmocniej na świecie, oraz Bailey, który kochał swojego Ethana najmocniej na świecie, tak jak tylko psy potrafią.

Jestem prawdziwą psiarą, dlatego książka ta pozostanie w moim sercu jeszcze na długo. Jestem pewna, że kiedyś do niej wrócę.
Jestem tak wdzięczna, że mogłam przeczytać tą książkę, że nie znajduję słów, aby to wyrazić. (...)

...

Czy recenzja była pomocna?

Tanamera

ilość recenzji:2

brak oceny 16-03-2017 14:14

Zweryfikowany zakup

Autor tej opinii jest naszym klientem. Kupił ten produkt w naszym sklepie.

Piękna i mądra książka o poszukiwaniu sensu życia, spojrzeniu na świat oczyma czworonoga, wierności, przyjaźni, odpowiedzialności oraz miłości aż po grób a nawet dłużej.
Psie życie przemija szybciej niż nasze - zatem czy najlepszy przyjaciel człowieka może wrócić w nowym wcieleniu?
"Każda miłość jest pierwsza"? Czy naprawdę? A może jest tyko ulepszoną wersją poprzedniej.
Kilka łez uroniłam przy tej lekturze. Urodziny, doświadczenia, choroba i śmierć - etapy życia psa i człowieka.
Uświadomiłam sobie, że "mój świat" to nie to samo co świat mojego psa, i zbliżyłam się do "psiego świata".
Gorąco polecam wszystkim psiarzom i nie tylko.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

Marek

ilość recenzji:1

brak oceny 9-03-2017 08:45

Świetna lektura dla każdego.

Czy recenzja była pomocna?

milkusiax

ilość recenzji:1

brak oceny 20-02-2017 19:13

O książce słyszałam już jakiś czas temu. Potem zobaczyłam zwiastun filmu, na którym płakałam, ale tak mi się spodobał, że odtwarzałam go kilka razy. Wtedy wiedziałam, że muszę przeczytać tę książkę, a jako miłośniczka zwierząt chciałam zrobić to jak najszybciej.

Wszyscy wiemy, że pies jest najlepszym przyjacielem człowieka. Bailey to pies, który odradza się na nowo i szuka swojego przeznaczenia. Za każdym razem trafia do innych osób i jest inaczej traktowany. Jak wiadomo zachowanie psa zależy od tego, jak zostanie wychowany. W przypadku Baileya widać to bardzo dobrze. Dzięki temu możemy zobaczyć, jak ludzie traktują zwierzęta. Te wszystkie przeżycia pozwoliły naszemu głównemu bohaterowi, zdobyć doświadczenia, które pomogły mu spełnić jego misję.

Autor przedstawił nam tę historię z punktu widzenia psa. Zawsze mnie ciekawiło, jak zwierzęta widzą nas, a ta książka dała mi możliwość przybliżenia sobie tego. W bardzo uroczy sposób zostały pokazane, niektóre rzeczy. Przemyślenia Baileya zmieniały się wraz z jego wiekiem, im był straszy, tym lepiej rozumiał, niektóre sprawy, niż jak był szczeniakiem. Problemy ludzkie, które obserwujemy razem z głównym bohaterem, zostały przedstawione w inny sposób niż normalnie jest to pokazane w literaturze. Zachowania, które są dla nas normalne, dla psa były jedynie pewnymi wskazówkami do tego jak ma się zachować w danej sytuacji.

Książka wywołała we mnie wiele emocji, które odczuwam nawet dzisiaj, kilka dni po przeczytaniu. Zabierając się za lekturę byłam przygotowana na łzy, ale nie sądziłam, że aż tyle ich wyleję. Wiedziałam, że Bailey będzie umierał, ale każda jego śmierć i cierpienie właścicieli ściskały mnie za serce. To były momenty, kiedy musiałam odłożyć książkę i chwilę odczekać zanim będę w stanie kontynuować historię.

Był sobie pies to powieść wzruszająca o poszukiwaniu celu w życiu przez psa, który na nowo się odradza.

Historia obrazuje nam miłość, ale także cierpienie jakie doświadczył Bailey. Ta książka jest nie tylko dla ludzi, którzy kochają psy, ale też dla miłośników zwierząt, jak i również osób, które nie doceniają towarzystwa czworonożnych przyjaciół. Ta pozycje na zawsze zostanie w moim sercu, bo po niej zaczęłam trochę inaczej patrzeć na zwierzęta. Teraz będę się jedynie zastanawiać czy moje czworonogi też mają do wypełnienia jakiś cel w życiu. Czytając tę książkę zaopatrzcie się w chusteczki i dam Wam mała radę - jeśli nie oglądaliście jeszcze zapowiedzi, to nie róbcie tego, bo dowiecie się, jakie jest zakończenie tej pięknej historii.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

To Read Or Not To Read

ilość recenzji:10

brak oceny 19-02-2017 12:34

Nie wszystkie psy mogą pójść do nieba. Niektóre mają do wykonania misję. W ostatni piątek premierę miała ekranizacja powieści W. Bruce?a Camerona Był sobie pies. Gdy pojawiły się pierwsze pogłoski na temat filmu podchodziłam do tematu z lekką kpiną. Nie planowałam zasilić budżetu wytwórni i pójść na takie coś do kina. Ale później przypadkowo zobaczyłam zwiastun podczas reklam przez seansem La la land. I wtedy już w pełni zmieniłam zdanie o całej produkcji. A książkoholik nie byłby książkoholikiem, gdyby przed wycieczką do kina nie przeczytał pierwowzoru. Był sobie pies to historia, uważajcie, psa. Nie spodziewaliście się tego. Śledzimy losy pewnego psiego bytu, który nie jest zwyczajnym pupilem domowym, bo po swojej śmierci odradza się ponownie jako szczeniak, w innym ciele, w innym miejscu, jako pies innej rasy, a nawet innej płci. Dodatkowo reinkarnacja nie zabiera mu wspomnień, wręcz przeciwnie, pamięta wszystko ze swoich poprzednich wcieleń. Nie lubię czytać powieści o zwierzętach. Do tej pory nie mogę odżałować O psie, który jeździł koleją. A Lassie oglądnęłam tylko raz, poryczałam się i nie jestem w stanie teraz ponownie oglądnąć tego filmu, mimo że jest świetny. Muszę być naprawdę bardzo związana z głównym ludzkim bohaterem, aby uronić łzę nad jego losem. Albo jego śmierć musi być dobrze napisana, świetnie zagrana i jeszcze w towarzystwie smutnej muzyki. A w przypadku zwierząt? Powiedzmy, że do teraz pozostaję w stanie zaprzeczenia, że Hedwigi nie ma z nami. Skoro Był sobie pies to historia o psie, który cały czas się odradza, to czytelnik ma pewność, że gdy przewróci kartkę, bohater znowu będzie stał na czterech łapach gotowy do dalszych przygód. A wbrew pozorom książka mimo to jest pełna momentów chwytających za gardło. Struktura pisania powieści równocześnie jest bardzo dziwna, a z drugiej strony w pewien sposób innowacyjna, bo nie wiem jak inni, ale ja pierwszy raz mam do czynienia z odradzającym się psem. Ogląd całej historii dostajemy z perspektywy naszego głównego bohatera, czworonożnego Toby?ego-Bailey?a-Ellie, imię zależy od kolejnego wcielenia. Autor zdecydował się na najlepsze i najbardziej dosadne rozwiązanie mianując psa narratorem całej powieści. Co za tym idzie dostajemy ciekawą wizję świata z perspektywy kogoś, kto za wiele z niego nie rozumie. Mogę nazywać go Bailey? Tak? Dziękuję. Będzie łatwiej się komunikować. Początek był ciężki, oj bardzo ciężki. Gdy poznajemy czworonoga po raz pierwszy, jest dzieckiem dzikiej suczki. A że to jest jego pierwsze życie na tej ziemi, wszystko jest dla niego nowe, niczego nie umie i dopiero poznaje świat. Te pierwsze strony, na których zaznajamiamy się z Bailey?em, czytało mi się bardzo opornie. Doszło to już nawet do takiego momentu, że myślałam, iż poznałam najbardziej irytującego bohatera pośród wszystkich znanych mi do tej pory. Ale na szczęście psiak dorósł, umarł, a później poszło z górki, bo powrócił jako ktoś bardziej ogarniający życie. Każda nowa tożsamość, którą otrzymuje Bailey, zaczyna się od szczenięcia. Ale za każdym kolejnym razem nie irytowało mnie to tak bardzo. Przez to, że zachowuje wspomnienia z poprzednich istnień, już jest nauczony porządku i nie reaguje zdziwieniem na niektóre innowacyjne rozwiązania. To ta sama dusza starego poczciwego pieska, tyle że w nowym młodym ciele. Można powiedzieć, że Bailey bywa nad wyraz dojrzały jak na swój wiek. Wierzę, że autor poświęcił wiele pracy na zrobienie porządnego rozeznania się w kwestii behawiorystyki zachowania zwierząt, w tym przypadku psów. Wszystkie rzeczy, które robi Bailey instynktownie; chronienie swojego właściciela, przywiązanie się do niego, pomoc i pocieszenie, gdy wyczuje płynący od niego smutek, zostały opisane bardzo rzeczywiście. Co prawda nikt nie wie, co siedzi w tej psiej łepetynie, ale podczas czytania tej książki wydaje ci się, że to właśnie o to im chodzi, gdy gryzą buty albo nie chcą spełnić jakiegoś polecenia. Pokazywanie świata z perspektywy psa niesie też ze sobą konsekwencje. Bailey nie rozumie ludzkiej mowy. Autor niekiedy przytacza dialogi dorosłych, które mają miejsce gdzieś w pobliżu. Ale czasem nie było ich za wiele, bo pies nie zwraca na takie rzeczy uwagi. On wyłapywał tylko poszczególne sformułowania, którymi wcześniej się do niego zwracano. Gdy jesteśmy świadkami ważnych wydarzeń z życia bohaterów, w większości musimy się ich domyślać. Nigdzie nie ma wprost powiedziane, że ktoś się rozwodzi. Zaznaczeniem tego faktu jest ściągnięcie błyszczącego kółka z palca i smutek właścicielki. Zaś ślub i spacer do ołtarza z obrączkami na grzbiecie traktowany jest jako nowa sztuczka, której się nauczył. Gdybym miała psa, pewnie inaczej bym na niego teraz patrzyła. Był sobie pies jest powieścią niezwykłą. To pozycja obowiązkowa dla każdego miłośnika zwierząt. Nieważne, czy wolisz psy, czy koty. Ja jestem kociarą, a i tak świetnie się bawiłam przy lekturze. Książka jest ciepła, pełna słodyczy, uroku i psów. Równocześnie jest prosta, ale potrafi zaskoczyć czytelnika niespodziewanymi obrotami akcji. Jednak najważniejszą rolę odgrywają tutaj emocje, których pełno jest na każdej stronie. W dodatku posiada piękną okładkę, która aż się prosi, by ustawić ją frontem i podziwiać przy każdorazowym spojrzeniu na półkę.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

Zaksiążkowana

ilość recenzji:3

brak oceny 12-02-2017 19:55

Pies zawsze domaga się towarzystwa człowieka. To zwierzę zawsze skore do zabawy i niezależnie od naszego nastroju, zawsze będzie chciało z nami przebywać. Gdy będziemy przygnębieni, pies to wyczuje i będzie starał się nas pocieszyć, na swój własny, psi sposób. Nigdy nas nie opuści. Czy macie jeszcze jakieś wątpliwości, że to właśnie ten czworonóg jest najlepszym przyjacielem człowieka?

Bailey urodził się jako bezpański kundel, ale po krótkim życiu u boku rodzeństwa, odradza się jako golden retriever. Trafia pod opiekę ośmioletniego Ethana, dla którego piesek jest całym światem. Lecz to nie koniec zmian w życiu Bailey?go. Dlaczego po śmierci zawsze czeka go drugie życie? Czy jest w tym ukryta jakaś misja? Jaki cel może przyświecać zwykłemu, niepozornemu psu?

Od zawsze byłam miłośniczką zwierząt, nie ważne, czy to pies, kot, czy koń, uwielbiam spędzać czas w ich towarzystwie. "Był sobie pies" to kwintesencja wszystkich ciepłych i pozytywnych emocji, jakie daje nam kontakt ze zwierzęciem. To historia, która emanuje dobrą energią i pozostawia czytelnika z uśmiechem na twarzy, a czasem? nawet łzami w oczach.

Nie ma złych zwierząt, są tylko źli ludzie. Wydaje mi się, że bardzo często zapomina się o tym, że zwierzę nie jest od urodzenia złe, może być jedynie wychowane na agresywne. "Był sobie pies" to właśnie pokazuje ? że zwierzęta obdarzają człowieka wielkimi pokładami dobroci, jedynie ludzie czasem tego nie zauważają. Obok tylu uczuć i emocji, jakie Bailey okazuje na co dzień opiekunom, nie sposób przejść obojętnie. "Był sobie pies" jest też dlatego powieścią niezwykle wartościową, akcentuję rolę zwierząt w życiu człowieka i pokazuje, że przyjaźń z psem nie jest jedynie abstrakcyjnym pojęciem.

Historię poznajemy z punktu widzenia psa, zapewne to dlatego, ta książka wyróżnia się na tle innych o podobnej tematyce. Myślenie Bailey?a może się czasami wydawać powierzchowne, infantylne, ale przecież jest to jedynie zwierzak, który nie rozumie wielu aspektów otaczającego go świata. Czasem nie wie, czego się od niego wymaga, nie wie, dlaczego się go gani, czy chwali. I tutaj znowu książka zwraca naszą uwagę na pewien istotny element ? brak ludzkiej cierpliwości i empatii w stosunku do zwierzęcia. Mimo, że książka nie ukazuje pewnych problemów wprost, to można się domyślić jakie kwestie autor chciał poruszyć, jedynie pod pozorem błahych sytuacji.

Nie da się również zaprzeczyć, że "Był sobie pies" budzi wiele emocji, łzy wzruszenia także mogą zakręcić się w kąciku oczu. Z drugiej strony, ta historia nie ma na celu nas zasmucić, zdołować, czy wytykać nam jakieś błędy. Choć delikatnie zwraca naszą uwagę ku pewnym problemom, to jednocześnie jest książką niezwykle ciepłą i pozytywną. Podczas jej czytania niejednokrotnie się uśmiechałam, niejednokrotnie też ukradkiem mrugałam oczyma, aby przegonić łzy i jestem pewna, że każda osoba wrażliwa na losy zwierząt, zareaguje tak samo.

Na koniec krótka dygresja z mojej strony. Jestem wielką kociarą, a jednak od dłuższego czasu, marzę o także o psim przyjacielu. I chociaż opieka nad zwierzęciem jest trudna i wymagająca, to żaden nasz wysiłek, żadne uczucie z naszej strony, nie pozostanie nieodwzajemnione. Przeczytanie tej książki tak pozytywnie mnie nastroiło, a jednocześnie trochę popchnęło w kierunku podjęcia wreszcie jakiejś decyzji i cóż, zapowiada się na to, że mój kot niedługo będzie miał współlokatora ;) Wydaje mi się, że to najlepsza rekomendacja, jakiej mogę udzielić. Pies zdecydowanie jest najlepszym przyjacielem człowieka!

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

Poligon Domowy

ilość recenzji:8

brak oceny 11-02-2017 00:54

Szalenie wzruszająca historia, która pozwala spojrzeć na świat oczami czworonoga. Napisana językiem zrozumiałym nawet dla dzieci,choć to dorosły odkryje tu drugie dno. Książka zaskoczyła mnie swoją prostotą i mądrością. Przedstawiła pewne rzeczy w zupełnie nowym świetle, zmusiła do zastanowienia się nad światem a także sobą.
Dzięki niej zupełnie inaczej wspominam psiaki, które towarzyszyły mi w moim życiu. Kto wie, może jeszcze spotkamy się kiedyś, w innym wcieleniu... Bo taka wizja została przedstawiona w książce - psy po śmierci powracają w nowym wcieleniu. A myślałam, że to tylko koty się odradzają...

Według książki psy mają na ziemi misję do spełnienia, w związku z tym odradzają się tak długo, aż uda im się ją wykonać... piękne!

Bohater książki dał się poznać jako pies bezdomny, pies uciekinier, przyjaciel dziecka, ratownik, pies rodowodowy. I za każdym razem był najcudowniejszym psem na świecie, chociaż los bywał dla niego brutalny.

Nie chcę Wam opowiedzieć książki, bo nie o to chodzi, ale jest jedyna w swoim rodzaju... myślę, że jest jak "Mały Książę" - po prostu trzeba ją znać!
A potem obejrzeć film - podrzucam Wam zwiastun :)
Ale najpierw książka!!!

więcej na: ...

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

flokete

ilość recenzji:67

brak oceny 7-02-2017 17:01

Pies, reinkarnacja, psia perspektywa - mogłoby się wydawać, że to kolejna nudna opowieść z udziałem czworonoga, jednak są to daleko już porzucone domysły, bo "Był sobie pies" to piękna historia, w której najważniejszym wątkiem jest odnalezienie sensu życia.

Książka zaczyna się niepewnie, a pierwszy psi żywot nie jest tak dogłębny jak inne, lecz jeśli odrodzimy się wraz z Baileyem jako nowa istota w następnych rozdziałach, to na pewno nie pożałujemy. Styl autora jest bardzo przystępny i łatwy w czytaniu, więc jeżeli dołożymy do tego jeszcze wspaniałą fabułę, to nie ma się nad czym zastanawiać, jak tylko brać się do czytania.
Jak na prawie 400 stron treści, mam wrażenie jakby wszystkie wydarzenia umknęły w ciągu jednej chwili. Książkę czyta się naprawdę jednym tchem!

Z każdym kolejnym życiem psiaka poznajemy nowe osoby z indywidualnymi historiami. Są wesołe i szczęśliwe momenty, ale bywa też i czasem bardzo niebezpiecznie. Zadaniem Baileya jest wykonanie zadania, o którym sam nic nie wie. Podczas tej literackiej podróży widzimy ludzkie życie z perspektywy psa i zaczynamy tak naprawdę rozmyślać, jak to wszystko działa i jaki jest nasz życiowy cel.

Ukazane sytuacje w książce pokazują, że w życiu bywa różnie, ale to od nas i od psa zależy jak ono się potoczy.

Był sobie pies to przecudowna książka Brucea Camerona, o tym jak pewien sympatyczny psiak szuka swojego miejsca na Ziemi. Podczas swoich poszczególnych wędrówek uczy się nowych uczuć i nowych pojęć. My mamy tylko jedno życie, więc powinniśmy się za nie mocno wziąć.
Książka ta (prawie) całkowicie zawładnęła moim sercem. Czytając ją, czujemy od radości po wzruszenie. Jest to piękna opowieść, którą czyta się jednym ciągiem i nie można się oderwać, póki się nie skończy. To naprawdę warta uwagi książka!

Dla młodego, dla starszego, dla niej i dla niego, stanowczo polecam!

Recenzja pochodzi z ...

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

Books Hunter

ilość recenzji:1

brak oceny 3-02-2017 11:50

"Był sobie pies" to książka idealna dla miłośników zwierząt, a zwłaszcza psiaków. Przepiękna historia, którą poznajemy w punktu widzenia czworonoga. Dla mnie to coś nowego i fajnego. Bardzo podobało mi się to, że mogłam wczuć się w postać psiaka i poznawać wszystko jego oczami. Świetna przygoda, a sama historia niebywale urocza, ciepła, pełna miłości i niewątpliwie jedna z moich ulubionych. Sama kocham zwierzaki, mam ich trochę i jestem wrażliwa na ich punkcie, więc ta powieść pokazała mi jak wygląda psi świat. Jak te zwierzaki czują i odbierają świat. Uważam, że "Był sobie pies" jest cudowna i jestem ciekawa filmu. Obawiam się tylko, że łzy polecą strumieniami.

Pierwsze co przyciąga wzrok, to okładka. Przepiękna, prosta i łapiąca za serce. Psiak z takimi rozmarzonymi ślepkami i uśmiechniętym, ufnym pyszczkiem? Jestem kupiona! Coś pięknego. Często czytając książkę, po prostu zamykałam ją, żeby popatrzeć na ten ufny i przyjazny pysk psiaka. Sądzę, że nie tylko ja zostałam kupiona okładką. W księgarni większość nie przejdzie koło niej obojętnie. Później sam opis, który przekonał mnie od pierwszego przeczytania. Lubię historie, które wzbudzają we mnie wiele emocji, a "Był sobie pies" niewątpliwie do takich należy. Co do tego nie miałam najmniejszych wątpliwości. Później obejrzałam zwiastun filmu na podstawie książki i przepadłam. Książka przeczytana i pokochana całym sercem. Teraz przyjdzie czas na film.

Bailey uważa, że ten świat jest naprawdę pomerdany! Nie ma czemu się dziwić. Jeśli skusicie się na tę przepiękną powieść, sami utwierdzicie się w tym przekonaniu. Tak naprawdę psiaka poznajemy w kilku jego życiach. Na początku jako szczeniaka, który dorasta z trójką rodzeństwa na dziko - bezpańsko, w lesie. Nie będę zdradzała, jakie życie będzie miał później, bo to sama frajda dowiedzieć się samemu, ale co mnie zaskoczyło pozytywnie to, to, że psiak każde życie pamięta. Dzięki temu pewne wydarzenia będą miały ciąg dalszy i tym bardziej wzruszają czytelnika.

"Był sobie pies", to książka która nie tylko wzrusza i bawi. To książka, która opowiada nam jak ważna jest więź człowieka i zwierzęcia, jak wielkie jest to oddanie i miłość łącząca te dwie istoty. Każdy kto miał, bądź ma ukochanego psiaka, wie o czym mowa. Przychodzi jednak ten czas, kiedy trzeba się rozstać... Żal, cierpienie i smutek temu towarzyszące są obezwładniające i to wie każdy, kto stracił oddanego przyjaciela. I o tym realnym aspekcie nie zapomniał autor.

Książka Camerona nie jest tylko i wyłącznie dla dorosłego czytelnika. Osobiście uważam, że śmiało można ją podarować trochę starszym dzieciakom, które kochają czytać, ponieważ ta przygoda jest naprawdę wspaniała. Uważam, że "Był sobie pies", to lektura dla każdego i każdemu ją polecam, i polecać będę. A sama na pewno jeszcze kilka razy do niej wrócę. Teraz nie mogę się doczekać premiery filmu! Zapas chusteczek się przyda, to na pewno!

...

Czy recenzja była pomocna?

OgródKsiążek

ilość recenzji:187

brak oceny 1-02-2017 06:42

Zastanawialiście się kiedykolwiek, jak wygląda świat z punktu widzenia psa? Jakie myśli kłębią się w jego głowie? Co mógłby nam powiedzieć, gdyby potrafił wyrazić swoje uczucia słowami? Jako miłośniczka tych czworonożnych istot i właścicielka dwóch całkiem pokaźnych psiaków często łapię się na tym, że próbuję odgadnąć, co kryje się za ich spojrzeniami. Zwłaszcza gdy lekko przechylają łeb i patrzą w skupieniu, jakby intensywnie nad czymś rozmyślały. One także zainteresowały się książką W. Brucea Camerona (co uwieczniłam na zdjęciach), choć obawiam się, że ich uwagę przyciągnęła raczej jako potencjalna przekąska (gust kulinarny moich psów już dawno przestał mnie zadziwiać - regularnie konsumują np. gazetkę z Kauflandu).

Główny bohater powieści to wyjątkowy pies, który odradza się w kilku wcieleniach. Poznajemy go jako malutkiego szczeniaczka, spędzającego czas ze swoją mamą i rodzeństwem - Prędkim, Głodkiem i Siostrą. Wkrótce nadchodzi kres ich beztroskich zabaw, muszą nauczyć się, jak przetrwać, co w przypadku bezpańskich psów wcale nie jest proste. Toby, jak zostanie później nazwany przez sympatyczną Seniorę, trafia do Zagrody, gdzie wiedzie całkiem szczęśliwe - choć krótkie - życie. Zdobyte doświadczenia pomagają mu jednak w następnym wcieleniu, gdy jako Bailey znajduje wreszcie kochający dom i chłopca, Ethana, którego obdarza bezwarunkową miłością i przywiązaniem. Jakie jest jego zdziwienie, gdy odradza się po raz drugi! Przeżywa szok - przecież czuł, że spełnił swoją misję, a tu nie dość, że wszystko zaczyna się od nowa, to w dodatku tym razem jest dziewczyną... Ale za to jaką! Jako Ellie zostaje psem policyjnym, szkolonym w poszukiwaniu i ratowaniu ludzi. A jakby wrażeń jeszcze było mało... powraca znów - jako Miś/Koleżka. Jak skończy się ta zagmatwana historia?

W. Bruce Cameron stworzył przepiękną powieść, która każdemu miłośnikowi psów (i nie tylko!) przypadnie do gustu. Ciepła, pełna humoru, a zarazem mądra historia poruszy niejedno serce, skłaniając do refleksji nad życiem i nad tym, co w nim najcenniejsze. Świat przedstawiony z punktu widzenia naszego psiego bohatera jest wyjątkowy i zapada głęboko w pamięć. Czyniąc z niego narratora, autor dał nam możliwość patrzenia oczami tego uroczego czworonoga choć przez chwilę oraz zrozumienia wielu jego zachowań. Towarzyszenie Baileyowi w poszukiwaniu sensu (psiego) życia to coś, czego po prostu nie można przegapić. Od tego wspaniałego psa niejeden człowiek mógłby się wiele nauczyć. Polecam z całego serca!

...

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

onlypretender

ilość recenzji:1

brak oceny 28-01-2017 12:02

Pies. Dla jednych to tylko zwierzak, który hałasuje i przeszkadza, a dla innych całe życie. Obrońca domu i bliskich, towarzysz zabaw, zawsze gotowy pocieszyć. Jego ogon zaczyna machać jak szalony, kiedy Cię widzi. Ale czy zastanawiałaś się kiedyś, jaki jest sens życia psa?
W. Bruce Cameron w swojej książce odpowiada na to pytanie. Bohaterem, a zarazem narratorem "Był sobie pies" jest właśnie czworonóg. To fascynujące nagle znaleźć się w środku psiego umysłu, śledzić piękne w swojej prostocie rozumowanie tego stworzenia. Akcja książki to kilkadziesiąt lat, bo główny bohater odradza się w kilku postaciach. Jego spostrzeżenia są śmieszne, ale niektóre z sytuacji zwracają uwagę na cierpienie zwierząt, spowodowane działaniem człowieka.
Zachowanie oraz myślenie psa jest bardzo rzeczywiste i wydaje mi się realne. Czytając łączyłam niektóre zachowania bohatera z moim psem, przez co wzruszałam się jeszcze bardziej. Myślę, że autor podjął się ogromnego wyzwania, bo o wiele trudniej jest wykreować postać zwierzaka niż człowieka. Udało mu się stworzyć coś cudownego. Nie mogę przestać zachwycać się tą powieścią!
Nigdy się do tego nie przyznawałam, ale jeszcze żadna książka nie doprowadziła mnie do płaczu. Romantyczne historie, utrata bliskich, wzruszające momenty dotyczące ludzi działają na mnie, ale to dopiero ta książka sprawiła, że z moich oczu popłynęły łzy. I to nie raz. Historia, którą stworzył W. Bruce Cameron jest piękna, wzruszająca, pełna mądrości. Wskazuje również relacje między poszczególnymi psami oraz innymi zwierzętami.
"Był sobie pies" to książka, która trafi do serca każdego psiarza. Pozwoli spojrzeć od drugiej strony na wyjątkową więź między psem a jego właścicielem. Trafi również do serc innych czytelników sprawiając, że zatęsknią za zwierzakiem towarzyszącym im w prawdziwym życiu. To wzruszająca opowieść, która pozwoli uśmiechać się przez łzy i pozostawi uczucie ogarniającego ciepła. Już teraz zaliczam ją do moich ulubionych, z pewnością będę do niej powracać. Premiera książki już 15 lutego!

Czy recenzja była pomocna?

Aleksandra G.

ilość recenzji:9

brak oceny 25-01-2017 23:07

Nie od dziś wiadomo, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Potwierdzi to niemal każdy, kto miał swojego czworonoga. Jego oddanie, wdzięczność i bezwarunkowa miłość wielu osobom dodaje otuchy, a obecność towarzysza nie tylko redukuje samotność, ale i potrafi całkowicie odmienić życie. A jak to wszystko wygląda z perspektywy psa?

Gdy Bailey po raz pierwszy otworzył oczy, nie wiedział, na czym będzie polegać jego życie. Początkowo podążał za swoją psią mamą, bacznie obserwując swoje rodzeństwo, by następnie zacząć kierować się własnym instynktem. Podejmując swoje pierwsze decyzje nie wiedział czy robi dobrze, po prostu miał przeczucie, że to dobry wybór. Kiedy trafia do domu swojego chłopca, już wie, na czym będzie polegała jego misja - ma troszczyć się o Ethana.

Wśród licznych historii o przyjaźni ludzi i zwierząt ta niewątpliwie wyróżnia się nietypową narracją - pierwszoosobową, lecz poprowadzoną z punktu widzenia psa. W. Bruce Cameron decydując się na taki zabieg musiał liczyć się z wszystkimi tego konsekwencjami, zaczynając od postrzegania świata przez zwierzęta. Te bez wątpienia patrzą na życie inaczej niż człowiek, co przez autora zostało mocno podkreślone. Nie trwonił on od opisywania przemyśleń psiego bohatera, których celem niejednokrotnie było rozbawienie czytelnika. Sposób myślenia Baileya był prosty, a jego sposoby wytłumaczenia otaczających go zjawisk czy zachowań ludzi zostały opisane w taki sposób, że na twarzy odbiorcy często gości uśmiech.

Większość wydarzeń nie jest trudna do przewidzenia, lecz celem pisarza nie była zaskakująca akcja, a raczej pokazanie niesamowitej więzi łączącej psa i człowieka. Cameron decyduje się wybrać na bohaterów przeciętną rodzinę, dlatego z pierwszą częścią książki zapewne wielu czytelników może się utożsamić, co znacznie pomaga im w odbiorze całości i wywołuje oczekiwane przez autora emocje. Zostaje to czytelnikowi ułatwione również przez opisywanie życia codziennego, gdzie wśród zwyczajnych czynności wykonywanych przez rodzinę Ethana widzimy też te, z którymi i my musimy zmagać się każdego dnia. Fabuła powieści ciągle się rozwija, co nie pozwala na ani chwilę nudy podczas lektury, lecz nie gna do przodu w zbyt szybkim tempie, dzięki czemu czytelnik nie gubi się wśród psich przygód.

Między opisami przygód Baidleya autor przekazuje czytelnikowi nie tylko potęgę przyjaźni i miłości, ale przede wszystkim siłę przywiązania zwierzaka. To niesamowite jak te czworonożne stworzenia czują się w obowiązku towarzyszenia i troski o swoich właścicieli. Poznając różne sytuacje zwierząt widzimy, że nie ma ona wpływu na to, jak traktują one swoich żywicieli. Niejednokrotnie ich zachowanie może być wzorem dla ludzi.

W swojej powieści Cameron ewidentnie stara się poruszyć emocje czytelnika. Jak wspomniałam już wcześniej, występują liczne momenty o humorystycznym podłożu, za co odpowiedzialny jest głównie tok myślenia Baidleya. Jednak autor zgrabnie przeplata zabawne fragmenty z tymi bardziej poważnymi, gdzie próbuje wzruszyć odbiorcę. Czy przy czytaniu pojawią się łzy to już kwestia wrażliwości, lecz opisy z pewnością nie pozostawią czytelnika obojętnym na tę historię.

W moim przypadku była to jak najbardziej trafiona pozycja, choć pewnie duży wpływ na to ma fakt, że wychowywałam się z psem. Czytając tę książkę czułam się jakby jeszcze raz przeżywała historię przyjaźni mojej i mojego psa, gdyż wyczuwałam, że taka sama więź łączyła Baidleya i Ethana. Powieść ta wywołała u mnie nie tylko śmiech, ale i łzy, których nawet nie starałam się otrzeć, bo przy tej historii zupełnie mi to nie przeszkadzało, po prostu czytałam dalej.

?Był sobie pies? to książka, która łączy w sobie wciągającą fabułę i nietypowe psie przemyślenia. Jest opowieścią o przyjaźni i przywiązaniu, które potrafi wiele przetrwać. A wszystko po to, by bawić i wzruszyć czytelnika, a nade wszystko pokazać mu świat z psiej perspektywy. Świetna powieść dla całej rodziny, która z pewnością zasłużyła na miano bestsellera.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

Sylwiapisze

ilość recenzji:1

brak oceny 24-01-2017 14:02

Głównym bohaterem jest oczywiście pies o imieniu...tych imion jest kilka jak i wcieleń naszego ukochanego czworonoga. Poznajemy go jako szczeniaka, kundelka ukrywającego się ze swoją psią rodziną gdzieś w lesie. Później wszystko nabiera tempa. Samochód, jacyś ludzie i wiele innych psów. Nasz psiak radzi sobie w tych warunkach świetnie, ale jego czas dobiega szybko końca i odradza się jako golden retriver, który znajduje mnóstwo szczęścia w rodzinie jako Bailey. Czego potrzeba mu do szczęścia? Miłości, mnóstwa miłości i tylko tego oczekuje w swoim życiu - być potrzebnym i kochanym.
Każdy pies kiedyś odchodzi tak jak i nasz bohater ale to nie koniec jego przygód.
Gdyby pies umiał mówić to właśnie tak by opowiedział swoją historię. Czytając książkę mamy wrażenie jakbyśmy słuchali psa, swojego przyjaciela, którego rozumiemy i ufamy mu całkowicie.
Czy książka nas czegoś uczy? Oczywiście, że tak. Przede wszystkim aby nasze zwierzęta traktować z szacunkiem i miłością. Pamiętajmy, że pies to największy przyjaciel człowieka.
Jeśli zdecydujecie się na przeczytanie tej książki przygotujcie się na mnóstwo emocji wzruszenie, łzy radości, wiele zabawnych zdarzeń ale również trudnych chwil.

Czy recenzja była pomocna?

LifestylebyAgnieszka

ilość recenzji:1

brak oceny 24-01-2017 13:57

Opowieść zrozumie każdy, czy to mały czy duży, ponieważ napisana jest prostym językiem. Poznajemy psa i to z jego perspektywy jest cała opowieść. Szuka on sensu swojego życia, przeżywa wiele przygód. Młody czytelnik odnajdzie tutaj zabawną historię czworonoga, jednak trochę starsi zobaczą drugie dno. W zachowaniu psa będą mogli odkryć, niektóre z zachowań ludzi. Pozycja wciąga z każdą kolejną stroną chce się więcej. W lekturze opisane są też różne postawy ludzi właśnie wobec zwierząt. Nie chcę opowiadać treści, bo pewnie bym się zagalopowała i opisała wszystko. Jednak, żeby Was zaciekawić powiem tyle, że ja osobiście podczas czytania czułam się jak bym mogła porozmawiać i zrozumieć swojego własnego czworonoga. Wszystko z jej perspektywy. Poruszane są kwestie zabawy, oddania psa wobec człowieka czy nawet pracy psów policyjnych, ponieważ pies odradza się, aby spełnić swoją życiową misję. A jaka jest jego misja? To już odsyłam do książki, bo może to oddanie człowiekowi, a może też ratowanie ludzkiego życia.

Powiedziałam na wstępie, że książka wzrusza, otóż bardzo. Razem z pieskiem przechodzimy przez jego losy i odczuwamy to niemalże na swojej skórze. Jego radości, smutki i żale. Do tego poruszone są ważne życiowe problemy, jak głód, porzucenie zwierząt, schroniska zwierząt i ogólnie przemijanie. To chyba największy dogmat tej książki. Zakończenie jest smutne, ale jakże prawdziwe. Oprócz negatywnych odczuć znajdziemy też wiele radości, zabawy, miłości i przyjaźni. Oprócz historii psa, występują historie ludzi, które przyjemnie się czyta. W końcu psy to nasi prawdziwi przyjaciele. Uważam, że jest to pozycja godna uwagi i każdy powinien ją przeczytać. Myślę, że będzie ponad czasowa, bo ma w sobie przekaz, który z biegiem lat nadal będzie aktualny. Zdecydowanie książka na długo pozostanie w pamięci. Na podstawie tej książki będzie też film, który z wielką chęcią obejrzę.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

kochamciemojezycie

ilość recenzji:16

brak oceny 23-01-2017 11:24

Jeśli mieliście w swoim życiu tego jedynego pupila, ta książka jest dla Was. Ja sięgnęłam po tą książkę z uwagi na intrygujący opis na odwrocie i przepiękną okładkę. Nie zawiodłam się również na jej wnętrzu.
Adresatem książki, są osoby z każdej grupy wiekowej. Zarówno najmłodsi (mimo kilku trudnych momentów) jak i ci nieco starsi. A przede wszystkim jest to lektura dla zwariowanych psiarzy :)
Głównym bohaterem powieści jest psiak Bailey i to jego oczami poznajemy losy zarówno zwierzaka, jak i ludzi z którymi ma do czynienia.
"Był sobie pies" to wspaniała, literacka przygoda, bez zbyt słodkich akcentów mimo wielu wzruszających momentów.

Gorąco Polecam. Nie tylko psiarzom, choć oni jak nikt inni będą potrafili zrozumieć szczególność tej historii. Tak, czy inaczej obok tej książki, nie da się przejść obojętnie :) A po lekturze Was do obejrzenia filmu. Ja jeszcze oczywiści go nie oglądałam, ale już się nie mogę doczekać.

I pamiętajcie:

" - Nie ma złych psów, Bobby. Są tylko źli ludzie. Tu potrzeba miłości."

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

Molinka Książkowa

ilość recenzji:1

brak oceny 19-01-2017 15:40

Był sobie pies" - historia targająca uczuciami niczym huragan. Pełna przygód, zadań i miłości, prawdziwej, bezkresnej aż po śmierć - dosłownie! Jedyna taka powieść gdzie my - ludzie poznać możemy świat naszych najbliższych przyjaciół jakimi są psy. Po tej książce sposób, w jaki spojrzycie na pupile diametralnie ulegnie zmianie - huśtawka nastroju gwarantowana! W końcu jak mówi nasz bohater "Ten świat jest naprawdę pomerdany".


Zawsze marzyłam o tym by otrzymać psa, by niepowtarzalna więź połączył nas na zawsze w sidłach przyjaźni. Patrzeć, jak z małego, bezbronnego szczeniaka oczekującego miłości staje się dorosłym psem, który zawsze stanie po mojej stronie. Budzić się czując mokry ślad na swoim policzku i zasypiać przykryta kocem z ciepłego futerka leżącego obok mnie. Wspierać się w trudności i radować nawet z kolejnej, obślinionej pary butów.

Bailey to cudowny pies, który jak każdy z jego gatunku stworzony został by wypełnić na świecie określoną misję. Wiele z nich kończy ją poprzestając na jednym życiu ale nie Bailey. Nasz bohater rodzi się czterokrotnie w różnych środowiskach, przeżywając wiele historii. Odrodzony jako złotowłosy szczeniak trafia do domu Ethana zaprzyjaźniając się z domownikami. Według niego musi on obdarzyć ludzi ogromną miłością, oddaniem i wsparciem zapewniając bezpieczeństwo. Dożywając poczciwego wieku posiada wrażenie wypełnienia życiowego celu jednak ku jego zdziwieniu nic nie jest takie jakie może się wydawać..


?Niektóre psy chcą po prostu być wolne i móc sobie swobodnie biegać, bo nie mają chłopca, który je kocha?.

Nietuzinkowa, nieszablonowa, warta kochania od pierwszego słowa! Na początku wypełniona byłam obawami o samą narrację książki którą sprawuję bohater jednak to był błąd. Szybkie czytanie, przepełniona wieloma wątkami szybko rozwijająca się fabuła i wzruszenie towarzyszące na wielu kartkach. "Był sobie pies" to bez dwóch zdań najlepsza książka widziana oczami zwierzęcia, opowiada ona nie tylko o zwykłej codzienności. Główny temat poruszany w powieści to bezgraniczne zaufanie i miłość czasem większa i szczera od tej jaką mają nam do zaoferowania ludzie.

W tak wielkich trudach, w jakich znajdował się Bailey miałam ochotę przygarnąć go do siebie i przytulić by nie czuł się sam. Jeśli pragniecie poznać historię z merdającym ogonem w tle to polecam gorąco. Po zakończeniu przygód tego, jakże niesamowitego psa siedziałam z książką przy sercu nie mogąc się otrząsnąć z tak wielu wrażeń.

Autor: W. Bruce Cameron
Tytuł: "Był sobie pies"
Kategoria: Przygodowa
Liczba stron: 392
Data wydania: 15 luty 2017 rok
Moja ocena: 10/10

Czy recenzja była pomocna?

whitekalmen

ilość recenzji:17

brak oceny 16-01-2017 13:14

Do przeczytania tej książki skłoniła mnie okładka i ta jedna linijka tekstu ,,Ten świat jest naprawdę pomerdany!. Nie ma się co oszukiwać, pierwszy raz w życiu, kiedy zobaczyłam samą okładkę, w mojej głowie zaświeciła się taka mała lampka i pokazał się napis ,,Muszę ją przeczytać!. Nie obchodził mnie tekst z tyłu, czy czytanie recenzji innych erek, taki pyszczek jaki jest ukazany na samym początku kradnie serce czytelnika i rewelacyjnie się prezentuje na półce w domu! ,,Był sobie pies to wyjątkowo pomysłowa, przejmująca, z dużym poczuciem humoru i zaskakującymi zwrotami akcji powieść! Nie żałuję ani chwili z nią spędzonej!




"Dlaczego nie odstępowało mnie przeświadczenie, że jako pies mam w życiu coś do zrobienia?"




Od dziecka, widząc psa, w mojej głowie rodziła się myśl ,,O czym myśli ten czworonogi przyjaciel?. Osobiście nigdy psa pod swoim domem nie miałam, więc nie mogę porównać żadnego czworonoga do psa z książki o imieniu ,,Bailey, jednak mogę powiedzieć co myślę i co czułam podczas czytania, co mam nadzieję starczy, aby przekonać was do przeczytania tej rewelacyjnej i niezwykłej książki.
Jako ludzie co wiemy o naszym czworonogich towarzyszach? Oprócz szczekania, gonienia swojego ogona i gryzienia butów nic nie rozumiemy. Nie rozumiemy ich języka, nie rozumiemy wielu momentów, wielu informacji, które starają się nam przekazać za pomocą skomlenia, szczekania czy turlania się. I wtedy dostajemy do rąk książkę, napisaną z perspektywy.... psa! Całość napisana jest z perspektywy pieska o imieniu ,,Bailey. Poznajemy z jego punktu widzenia świat i nasze codzienne sytuacje. Dla psa jest to całkiem nowa sytuacja, a jeszcze dziwniejsze jest dla niego to, że po jednym, życiu odradza się, jako nowy pies w nowej rodzinie! Bailey za każdym swoim pokoleniem zatwierdza się w przekonaniu, że żyje dla jakiegoś określonego celu. A mianowicie miłość do człowieka, pomaganie mu i wierność. To staje się jego celem. Miłość Baileya nie zna granic, a on zaczyna rozumieć, że najważniejsze na świecie jest możliwość kochania i śmiania się!


?Niektóre psy chcą po prostu być wolne i móc sobie swobodnie biegać, bo nie mają chłopca, który je kocha?.




Cała książka, aż tryska od emocji. Czytając zostajemy pochłonięci do reszty światem pieska, który nagle poznaje, co to dobro, zło, koty i wiele innych rzeczy dla niego na początku dość niejasnych. Czytając, czułam radość i aż serce mi się cieszyło, kiedy widziałam przez wyobraźnie, jak ten mały uroczy czworonóg zaczyna chodzić, wygłupiać się z rodzeństwem, czy poznaje pierwszego w swoim życiu człowieka! Później w moich oczach pokazały się łzy, a ciałem wstrząsnął szloch. Bałam się, śmiałam i siedziałam cała zestresowana trzymając książkę w spoconych dłoniach. Autorka napisała świetną książkę, która wywiera na czytelniku mnóstwo najróżniejszych uczuć, od śmiechu po płacz.




Jestem pod wielkim wrażeniu, że Cameron potrafiła, aż w takim stopniu wczuć się w pieska, że dała radę napisać powieść z jego perspektywy, nie gubiąc przy tym poczucia humoru, uczuć i wielu pomerdanych sytuacji! Właśnie tym skradła moje serce, przekonała mnie do siebie i wiem, że będę z utęsknieniem patrzyła za jej kolejnymi książkami.
Czytając, nie można nie pokochać tak wspaniałego psa! Jest on oddany, wierny, czuły i bardzo inteligentny. W wielu momentach wykazał się ogromną inteligencją i dojrzałością, jak na zwykłego psa. Po przeczytaniu tej książki moje podejście do naszych kochanych czworonogów bardzo się zmieniło! I właśnie po tej lekturze zrozumiałam jak wspaniałymi stworzeniami są psy i ile trzeba zrobić, aby odpłacić im, chociaż trochę za im dozgonną miłość i wierność, którą obdarzają właściciela każdego dnia od nowa!

Na początku siadając do lektury myślałam, że to będzie jej główny wątek, główny powód jej powstania. Rozbawienie nas, ukazanie na naszych twarzach uśmiechu. Jednak poznając kolejny to rozdział, zrozumiałam, że bardzo się pomyliłam. ,,Był sobie pies to powieść stworzona nie tylko dla dzieci czy młodzieży. Jest to dzieło stworzone dla każdej grupy wiekowej! Książka jest fenomenem i mogę zdecydowanie powiedzieć, że będzie o niej jeszcze głośno, zwłaszcza, że doczekała się też swojej ekranizacji, która wchodzi do kina już najprawdopodobniej w lutym! Polecam każdemu, bo naprawdę warto przeczytać tak niesamowitą książkę!

...

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

Justyna Gul (Qultura słowa)

ilość recenzji:466

brak oceny 15-01-2017 20:25

Pieskie życie?
?Wiem, jestem tego całkowicie pewny, że życie nie kończy się wraz ze śmiercią ciała. Myślę, że życie ma sens i że tym sensem jest samo życie, dawanie i doznawanie tyle szczęścia, ile to tylko możliwe? - pisał William Wharton. Takie ujęcie życie i jego sensu pojawia się w wielu wypowiedziach, choć są też i takie osoby, które poszukują go w oczach innych, a także w rzeczach którymi się otaczają. Rozmyślając nad istotą swojego pobytu na tej ziemi często posiłkujemy się wiarą, niekiedy też prowadzi nas serce, przekonanie, iż mamy do wypełnienia pewną misję. Rzadko jednak zastanawiamy się nad tym, czy te pytania o sens i treść życia są tylko domeną ludzi. Z góry bowiem zakładamy, że zwierzęta nie mają takich wątpliwości i dylematów, że wystarczy im tylko pełna miska oraz suchy kąt do spania, by były szczęśliwe. To pełne pychy podejście stawia nas w hierarchii ponad zwierzętami, czujemy się wywyższeni, ale czy słusznie?
Być może odpowiedź na to pytanie przyniesie lektura pięknej i niezwykle emocjonalnej powieści, opublikowanej nakładem Wydawnictwa Kobiecego. W.Bruce Cameron tworząc książkę ?Był sobie pies? nie tylko udowodnił, jak wspaniałymi i mądrymi towarzyszami człowieka są czworonogi, ale też sprawił, że patrzymy na swoich futrzastych przyjaciół z innej perspektywy. W oczach zwierząt odbija się bowiem nasze zachowanie, nasze wątpliwości, targające nami rozterki czy ból, zaś każde cierpienie odczuwają oni równie silnie. To jednak książka nie tylko dla tych, którzy mają u swojego boku psa czy dla tych, którzy takiego towarzysza posiadać pragną ? to piękna opowieść dla wszystkich, którzy doceniają książki kryjące w sobie głęboką mądrość, piękno zawarte w prostocie słowa, a przy tym niecodzienne ujęcie tematu.
Autor zdecydował się bowiem oddać narrację w ręce (a właściwie łapy) psa i to psa niezwykłego, który ? powraca na ziemię w kolejnych wcieleniach. Poznajemy go jako małego szczeniaka, dzikiego psa z głęboko wpojonym przez matkę przekonaniem, że ludzi trzeba się bać. Kiedy trafia wskutek interwencji kobiety zaangażowanej w opiekę nad zwierzętami do schroniska przekonuje się, że niekoniecznie tak jest. Choć jego matka wykorzystuje okazje i ucieka, on doskonale czuje się w Zagrodzie, potrafi docenić pełną miskę i towarzystwo innych psów. Przynajmniej do czasu, kiedy nie pojawia się nowy mieszkaniec ? Spike, pies szkolony do walk. Walka w obronie brata kończy się dla małego bohatera trwałym uszkodzeniem nogi, a zanim ma okazje przekonać się, że pies z dysfunkcjami też może być kochany, ludzie podejmują decyzję o jego unicestwieniu ? Jakież jest jego zdumienie, kiedy znów budzi się jako szczeniak ? dochodzi wówczas do wniosku, że ma do spełnienia na tym świecie jakąś misję i nie odejdzie, dopóki nie zostanie ona zakończona.
O tym, jakie czeka go zadanie i ile razy będzie się jeszcze odradzał, zanim nie nabierze przekonania, że jego istnienie ma głębszy sens, przekonamy się podczas lektury pięknej, pełnej ciepła i wzruszeń powieści ?Był sobie pies?. Nie bez przyczyny doczekała się ona ekranizacji, bowiem problemy w niej ujęte są nie tylko problemami świata zwierzęcego, ale obejmują również skomplikowane relacje międzyludzkie oraz stosunek człowieka do psa. Autor pokazuje różne postawy wobec życia, zwierząt oraz innych osób, portretuje te jednostki, których serce wypełnione jest złością i nienawiścią, a także te, które noszą w sobie cierpienie nie do ukojenia nawet przez najwierniejszego przyjaciela ? psa. Jesteśmy również świadkami niezwykłej przyjaźni jednego z wcieleń bohatera, Baileya z chłopcem Ethanem, w tym wielkiej odwagi zwierzęcia gotowego na wszystko, by tylko ratować swojego Chłopca.
Wędrówka psiej duszy ma pewien cel, uświadamia nam jednak, że i naszemu życiu warto ten cel nadać. Przekonuje nas również, że warto niekiedy spojrzeć na siebie i swoje zachowanie z pozycji psiego towarzysza ? niech to będzie okazja do refleksji nad naszą aktywnością i dokonywanymi wyborami. Niech określenie ?pieskie życie? nigdy nie ma zastosowania ani do nas ani do naszych czworonożnych przyjaciół, którzy pragną tylko jednego ? naszej miłości.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

dobrerecenzje.pl

ilość recenzji:1

brak oceny 15-01-2017 19:43

Jest takie powiedzenie: że kto nie kocha zwierząt ? ten nie kocha też ludzi. I to z całą pewnością jest prawda. Nie ma takiego człowieka na ziemi, który by nie kochał psów.
Te urocze, słodkie, małe i duże, przytulaśne czworonogi, które są takie wierne swojemu panu, aż do końca życia.
I oto proszę- historia i opisane przygody widziane okiem psa. Wraz z mamą i trojgiem rodzeństwa trafił do Zagrody, gdzie przebywały tam inne psy. Ten piękny golden- retrievier, gdy został zamknięty w samochodzie, uwolniła go mama ośmioletniego chłopca Ethana, a pies i tak został nazwany Bayleyem.
Chłopiec, go uwielbiał, a zwierzak odwzajemniał się taką miłością, jaką tylko może dać zwierzę człowiekowi.
Ale nie tylko o miłość tutaj chodzi, bo pies broniąc swojego stada ? a właściwie rodziny, u której mieszka, potrafi w chwili niebezpieczeństwa rzucić się na człowieka, aby chronić rodzinę, np. wtedy, gdy w domu wybuchł pożar pies, będąc wiernym i oddanym swemu panu w chwili niebezpieczeństwa potrafi ugryźć wroga, podpalacza domu.

Całym sensem wiernego psa było kochać chłopca, być z nim i go uszczęśliwiać. I oto pies budzi się w kolejnym wcieleniu, jako suczka ? Ellie.
Powołaniem tego psa, w każdym wcieleniu było ratowanie ludzi, jednak najbardziej na świecie tęsknił do swojego ukochanego chłopca, który nazywał go psem ? głuptaskiem.

Czytając tę książkę miałam wiele przeżyć i emocji: od radości i szczęścia, po rozpacz i łzy, ponieważ jak można być nieczułym wobec swojego ukochanego czworonoga, który do końca jest wierny swojemu panu.
Odczucia ludzkie są jednak trochę inne niż zwierząt, ale jedno nas łączy ? kochać i śmiać się.
Ludzie są bardziej skomplikowani od psów i mają dużo ważniejszy sens życia. Głównym zadaniem psa jest być przy swoim chłopcu, trwać u jego boku i dawać mu pociechę i zapewnienie, że w ostatnich chwilach nie zostanie sam, że zawsze troszczy się o niego jego wierny pies.

Przeczytajcie koniecznie tę przejmującą historię, a dowiecie się co tak naprawdę myśli o Was wasz ukochany pupil.
Dowiecie się: co go bawi, a co smuci, jak wiele może poświęcić dla swojego pana i jakie ma tajemnice.
Książka jak również i film, którego premiera będzie w lutym 2017 powinny obejrzeć całe rodziny, bowiem jest to opowieść familijna.
Życzę dużo uśmiechu i zabawy.
Polecamy, zespół ...

Czy recenzja była pomocna?

dobrerecenzje.pl

ilość recenzji:1

brak oceny 15-01-2017 19:43

Jest takie powiedzenie: że kto nie kocha zwierząt ? ten nie kocha też ludzi. I to z całą pewnością jest prawda. Nie ma takiego człowieka na ziemi, który by nie kochał psów.
Te urocze, słodkie, małe i duże, przytulaśne czworonogi, które są takie wierne swojemu panu, aż do końca życia.
I oto proszę- historia i opisane przygody widziane okiem psa. Wraz z mamą i trojgiem rodzeństwa trafił do Zagrody, gdzie przebywały tam inne psy. Ten piękny golden- retrievier, gdy został zamknięty w samochodzie, uwolniła go mama ośmioletniego chłopca Ethana, a pies i tak został nazwany Bayleyem.
Chłopiec, go uwielbiał, a zwierzak odwzajemniał się taką miłością, jaką tylko może dać zwierzę człowiekowi.
Ale nie tylko o miłość tutaj chodzi, bo pies broniąc swojego stada ? a właściwie rodziny, u której mieszka, potrafi w chwili niebezpieczeństwa rzucić się na człowieka, aby chronić rodzinę, np. wtedy, gdy w domu wybuchł pożar pies, będąc wiernym i oddanym swemu panu w chwili niebezpieczeństwa potrafi ugryźć wroga, podpalacza domu.

Całym sensem wiernego psa było kochać chłopca, być z nim i go uszczęśliwiać. I oto pies budzi się w kolejnym wcieleniu, jako suczka ? Ellie.
Powołaniem tego psa, w każdym wcieleniu było ratowanie ludzi, jednak najbardziej na świecie tęsknił do swojego ukochanego chłopca, który nazywał go psem ? głuptaskiem.

Czytając tę książkę miałam wiele przeżyć i emocji: od radości i szczęścia, po rozpacz i łzy, ponieważ jak można być nieczułym wobec swojego ukochanego czworonoga, który do końca jest wierny swojemu panu.
Odczucia ludzkie są jednak trochę inne niż zwierząt, ale jedno nas łączy ? kochać i śmiać się.
Ludzie są bardziej skomplikowani od psów i mają dużo ważniejszy sens życia. Głównym zadaniem psa jest być przy swoim chłopcu, trwać u jego boku i dawać mu pociechę i zapewnienie, że w ostatnich chwilach nie zostanie sam, że zawsze troszczy się o niego jego wierny pies.

Przeczytajcie koniecznie tę przejmującą historię, a dowiecie się co tak naprawdę myśli o Was wasz ukochany pupil.
Dowiecie się: co go bawi, a co smuci, jak wiele może poświęcić dla swojego pana i jakie ma tajemnice.
Książka jak również i film, którego premiera będzie w lutym 2017 powinny obejrzeć całe rodziny, bowiem jest to opowieść familijna.
Życzę dużo uśmiechu i zabawy.
Polecamy, zespół dobrerecenzje

Czy recenzja była pomocna?

Katarzyna Kat.

ilość recenzji:352

brak oceny 15-01-2017 11:56

"Był sobie pies", czyli powieść o czworonożnym przyjacielu człowieka. Nie jest to jednak typowa powieść, a mianowicie, pisana jest z perspektywy psa. To on nam opowiada to co widzi, co czuje. Wspaniała opowieść i wzruszająca historia o zwierzaku, który chciał kochać i być kochanym.
Bailey to nasz główny bohater. To jego poznajemy od pierwszych dni zwierzęcego życia. Mamy okazję poznać jak szczeniaki uczą się na błędach, jak cieszą się z nowych rzeczy i co myślą na temat ludzi. Ich główną zaletą i jednocześnie ogromną wadą jest wierność i lojalność. To w jaki sposób kochają człowieka jest naprawdę niesamowite. Sama mam psa, wiem, że czasem jestem dla niego niemiła, ale on pomimo wszystko dalej cieszy się jak tylko wracam do domu. Podobnie Bailey. Wszystkie złe sytuacje oddalał w niepamięć aby cieszyć się tym co tu i teraz. Jednak dla niego to "teraz" zostało przedłużone o kilka wcieleń. Ma on cel do wykonania, misję, która sprawia, że piesek odradza się w nowym ciele, jednak dusza i wspomnienia są te same. Czarująca postać Baileya wprowadza nas w całkowicie inny świat. Inny, niż te co znamy z naszego życia. Inna perspektywa, inne spojrzenie na nasze otoczenia. To co dla nas ludzi wydaje się małym, nic nie znaczącym szczegółem, dla zwierząt jest to kopalnia tajemnych ciekawostek i zagadek.
To naprawdę wzruszająca historia, wywołująca u czytelnika miliony emocji. Od miłości po smutek i płacz. Idealnie przedstawia proces dojrzewania zwierzęcia i jego jasne życiowe cele. Ciekawym zabiegiem jest również to, że Bailey wkraczając w nowe życie, jednocześnie pamięta wszystko to co wydarzyło się w poprzednim wcieleniu. Wie, co jest dobre, co złe i zbiera coraz to nowe doświadczenia. Wielu z nas, ludzi, chciałoby mieć taką zdolność, aby wiedzieć, komu można zaufać a komu lepiej nie. Książka ta w prawdziwy i wspaniały sposób pokazuje nam, ludziom, jak cieszyć się życiem, jak sprawić, żeby być szczęśliwym, bo tak na prawdę nie wiele potrzeba aby to osiągnąć. Wystarczy tylko chcieć i mieć determinację, a później wszystko ułoży się po naszej myśli.
Sądzę, że jest to pozycja konieczna dla każdego miłośnika zwierząt, a w szczególności psów. Jednak wydaję mi się, że każdy z nas znajdzie coś dla siebie. Książka jest tak stworzona, że trafi nawet do najbardziej zatwardziałego serducha. A dlaczego tak? Bo kto z nas nie chcę dowiedzieć się dlaczego ten świat jest taki pomerdany?

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

Półka na książki

ilość recenzji:76

brak oceny 15-01-2017 01:07

Odkąd tylko nauczyłam się czytać, pasjami pochłaniałam książki o zwierzętach. Niemal na pamięć znałam "Kocią mamę", marzyłam o odwadze i przygodach dziewczyn z Klubu Ratowników Zwierząt, a "Pies, który jeździł koleją" prawie doprowadził mnie do histerii. Od tego czasu minęło kilka(naście) lat i zdążyłam poznać chyba każdą książkę, która choć w niewielkim stopniu zahaczała o zwierzęta, a już zwłaszcza o moje ukochane psy. I gdy widmo braku kolejnej "psiej" powieści zaczęło niebezpiecznie pojawiać się na beztroskim do tej pory horyzoncie, z odsieczą, niczym książę w lśniącej zbroi, ruszyło ku mnie Wydawnictwo Kobiece, które postanowiło wznowić bestsellerową powieść W. Brucea Camerona.
I tak w moim czytelniczym życiu pojawił się Bailey.


Bailey jest psem. I - jak każdy pies - ma misję.
Jednak jego misja, w odróżnieniu od tej innych psów, jest długa. I trudna. I zajmuje zdecydowanie więcej czasu niż jedno psie życie. Dlatego też Bailey (niczym kot) zyskuje kolejne szanse i kolejne wcielenia. Bezdomny szczeniak, kochany nade wszystko golden, dzielnie walcząca o życie innych suczka - każda z tych ról jest inna, a każda wyjątkowa.
Kim będzie później? Do czego służą koty? I gdzie- do diaska! - jest Ethan?
Jedno jest pewne. Życie psa nie jest łatwe.


"Był sobie pies", pierwotnie wydany jako "Misja na czterech łapach", to obowiązkowa pozycja dla każdego psiarza. O tyle też nietypowa, że jej narratorem jest nie kto inny jak właśnie pies. Oczywiście zdarzało mi się już czytać takie powieści (bo podobny zabieg zastosował m.in. Garth Stein w swojej "Sztuce ścigania się w deszczu"), żadna jednak nie była w tym tak prawdziwa jak książka Camerona. Bailey nie jest intelektualistą, nie raczy nas pełnymi metafor przemyśleniami ani nie udaje, że pozjadał wszystkie rozumy. Wręcz przeciwnie - otwarcie przyznaje, że często nie rozumie ludzi, a świat nieustannie go zadziwia. Bruce Cameron pisze bardzo prostym, dokładnie takim, jakim posługiwałby się pies, językiem (gdyby, rzecz jasna, potrafiłby mówić i pisać :D ). Obserwujemy świat widziany oczami Baileya i jesteśmy świadkami rozkwitu prawdziwej przyjaźni. Śmiejemy się do rozpuku, ganiamy za pewną bezmyślną klaczą i nie lubimy z dziwnym podrzucakiem, a wszystko to z merdającym ze szczęścia ogonem.
Psie życie to jednak nie tylko radość. Razem z Baileyem przeżywamy kryzysy jego ukochanego chłopca, razem z nim się boimy i kilka razy - niestety - "patrzymy" jak wierny i dzielny psiak opuszcza ten świat. I choć strata kilku łez z całego ich zasobu jest nieunikniona, to "Był sobie pies" (mimo wszystko!) jest szalenie ciepłą i optymistyczną książką. Powieścią, którą bez wahania podsunęłabym swojemu dziecku i którą sama podczytywałabym (co też zresztą robiłam :D ) z zapałem.


Historia Baileya może nie dostanie Pulitzera. Może nigdy nie otrzyma nominacji do National Book Award, a jej ekranizacja nawet nie będzie miała szansy, by powalczyć o Oscara. Być może. Najważniejsze jednak, że jego historia podbijała i wciąż na nowo podbija czytelnicze serca. Że cieszy i sprawia, że jeszcze bardziej kochamy swoje psy i możemy (choć na chwilę) powrócić do czasów dzieciństwa i przypomnieć sobie, że śmierć naszego przyjaciela to nie koniec jego drogi.
W końcu wszystkie psy idą do nieba.
Tylko nie każdy z nich trafia tam od razu.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

BookParadise

ilość recenzji:170

brak oceny 15-01-2017 00:37

"Był sobie pies", jest książką wyjątkową, niezwykłą i niepowtarzalną. Oczarowała mnie już od  samego początku swoją fabułą oraz głównym bohaterem, który jest niesfornym psiakiem.
Bailey, urodził się w dziupli, z której został zabrany ze swoją rodzinom, po czym trafił do Zagrody. Spędził tam trochę czasu, a następnie stracił życie. Wydawałoby się, że to koniec jego historii, a jednak to był początek jego przygód. Narodził się na nowo, kolejnych kilkanaście razy. Z każdym nowym życiem stawał się mądrzejszy i trafiał do nowych właścicieli. Los płatał mu figle, jednak wiedział, że stworzony jest do wypełnienia swojej misji. Jego cel był określony, chociaż nie wiedział, jaki on jest.
Od przybłędy, po wiernego przyjaciela.
Nie ma słów, które mogłyby określić tę książkę. Jej wspaniałość jest nie do opisania. To co się tutaj dzieje przerasta mnie i ciężko jest mi wyrazić i obrać w słowa wszystkie emocje, które towarzyszyły mi podczas czytania.
Każde nowe życie Baileya, przynosiło ze sobą coraz więcej emocji. Były łzy radości oraz smutku. Śmiałam się i płakałam. A wszystko w tej jednej, z pozoru zwyczajnej książce.
Uważam, że "Był sobie pies", jest przewspaniałą książką, obok której nie można przejść obojętnie. Jest to niedopuszczalne. Wiem, że wielu z was boi się, że będzie przy niej płakać, cierpieć i przeżywać wszystko dziesięciokrotnie mocniej, bo głównym bohaterem jest pies. I wiecie, co ja wam powiem? Nie bójcie się! Nie ma czego się bać. Łzy nie są złe, łzy tutaj są dobre. Poznacie wartościową, piękną historię oraz miłość, głęboką miłość, która jest w każdym zwierzęciu. Zobaczycie więź między człowiekiem i psem, wpadniecie w wir pomerdanego świata. Wasze serca rozbiją się na kawałeczki, otworzycie je na świat, staniecie się jeszcze bardziej empatycznymi ludźmi i zaczniecie patrzeć inaczej na otaczającą was naturę.
Nie zastanawiajcie się, sięgnijcie, a nie będziecie żałować.
A po lekturze? Po lekturze zachęcam was do obejrzenia filmu, który wyjdzie już w lutym.
Otwórzcie serca i szerzcie dobro, bo w każdym człowieku są dwa wilki, ten dobry oraz zły i zawsze wygrywa ten, którego karmimy.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

Drops Książkowy

ilość recenzji:1

brak oceny 14-01-2017 16:39

Od prawie dziewięciu lat na własnej skórze przekonuję się, że psia miłość nie zna granic ? miłość zwierzęcia do człowieka i odwrotnie. Od kiedy w moim domu pojawił się uroczy kundelek, mam wrażenie, że rodzice zyskali trzecie dziecko. Ale to nie jest post o rozpieszczonym do granic ogona Dropsiku?

Zazwyczaj nie przepadam za wyszczekanymi bohaterami książek. Lubię postaci pozytywne, ułożone? Z tym bohaterem było inaczej ? było wskazane, żeby był wyszczekany! Zresztą, co miał zrobić, skoro świat jest naprawdę pomerdany? ;-)

Bailey to główny bohater powieści W. Bruce Camerona pt. "Był sobie pies". Tytułowy zwierzak, oddany, wesoły i wierny, tylko z pozoru jest zwykłym czworonogiem. Za swoją życiową misję uważa wpajanie właścicielom znaczenia miłości, zaufania i pogody ducha. Jego miłość do człowieka nie zna granic. Odradza się w kilku wcieleniach, bo wie, że istotą ludzkiego życia są miłość i śmiech. Jako złotowłosy szczeniak trafia do domu kilkuletniego Ethana. Chłopak i pies stają się nierozłącznymi przyjaciółmi?

Podobno wszystkie psy idą do nieba. Bailey to wyjątek ? miał pewne niedokończone sprawy, więc musiał zostać na ziemi. Niezależnie od tego, czy był labradorem, owczarkiem, samcem czy suczką uczył kochać i walczył o ludzką miłość. Uczył się śmiać i uwielbiał ten śmiech. Uwielbiał ciasteczka i nie przepadał za głupiutkimi kotami. Ratował człowieka ? i fizycznie, i duchowo. Ratował życie, ratował duszę.

Czytelnik poznaje pomerdany świat z perspektywy Baileya. Jako psiara byłam zachwycona takim sposobem narracji! Zwierzak nie tylko relacjonuje wydarzenia. Dzieli się swoimi myślami, co pozwoliło mi lepiej poznać ten wspaniały gatunek. Opowiada, co go bawi, a co smuci. Wielokrotnie wygłasza poglądy na temat kotów. Przede wszystkim jednak zdradza, za co tak bardzo kocha człowieka, a swoje słowa wciela w życie. Choć odradza się w różnych wcieleniach, pamięta o przeszłości i czerpie z niej doświadczenia.

"Był sobie pies" to jedna z najcieplejszych i najbardziej wzruszających historii, jakie przeczytałam w ostatnim czasie. Nad ostatnią stroną płakałam jak bóbr! Los Baileya i jego właścicieli naprawdę chwyta za serce. To nie jest opowieść o zwykłym psim życiu. To opowieść o bezgranicznym zaufaniu i prawdziwej miłości z merdającym ogonem w tle. Poznaj psie serce. Poznaj psie tajemnice. Wzruszenie i uśmiech gwarantowane!
...

Czy recenzja była pomocna?

Aivalar

ilość recenzji:30

brak oceny 13-01-2017 16:47

Pieskie życie

Zastanawialiście się kiedyś, co się dzieje w głowie waszego psa? Co myśli, co do was czuje i czy ludzkie zachowania nie wydają mu się dziwne? Człowiek nie jest w stanie do końca pojąć języka zwierząt, więc czy one są w stanie zrozumieć nas? Był sobie pies, który może odpowiedzieć na te wszystkie pytania.

Powieść W. Bruce?a Camerona nie jest zwykłą powieścią. Głównym bohaterem i zarazem narratorem jest pies Bailey, który stara się odkryć, jaka jest jego misja w świecie. Kiedy odnajduje swój cel, robi dosłownie wszystko, żeby go osiągnąć. Wbrew pozorom to nie jest tylko opowieść o życiu czworonoga ? to przede wszystkim historia o ludziach, którzy popełniają błędy, ulegają emocjom i czasem są zbyt zagubieni, by sami mogli odnaleźć właściwą drogę.

Brzmi tajemniczo, ale naprawdę ciężko opisać tę książkę tak, żeby w pełni oddać moje wrażenia po przeczytaniu. Spodziewałam się, że ?Był sobie pies? wyciśnie ze mnie łzy, spodziewałam się, że pewnie mnie też rozbawi w wielu momentach. Nie przypuszczałam jednak, że aż tak bardzo mnie pochłonie i chwyci za serce. Biorąc się za czytanie miałam pewne obawy, że tak nietypowa narracja może się okazać zbyt banalna, jakby autor chciał złapać czytelnika tylko i wyłącznie na to, że głównym bohaterem jest słodki psiak. Banałów może trochę tutaj jest, ale wszystko w granicy rozsądku, a książka ma do zaoferowania znacznie więcej niż pozornie płytkie wzbudzanie sympatii przy pomocy psiego narratora.

Początkowo, muszę przyznać, to pisanie z perspektywy psa wydawało mi się nieco infantylne. Naszego bohatera poznajemy jako szczeniaka, więc myśli Baileya są bardzo dziecinne, co dla kogoś może się okazać irytujące. Z czasem jednak to wrażenie minęło i naprawdę chylę czoła przed autorem, że tak fenomenalnie wczuł się w swoją historię. Świetnie było patrzeć na świat ludzi oczami psa, który dziwił się wielu rzeczom i nie potrafił pojąć podstawowych sytuacji, które dla nas są codziennością. W niektórych fragmentach mogłam się z tego powodu nieźle uśmiać, a bardzo sobie cenię humor w literaturze.

Fabułę Był sobie pies można poniekąd podzielić na dwa elementy: losy samego Baileya i przeżycia ludzi, z którymi ma kontakt. Oczywiście obie te części mają wpływ na siebie nawzajem, ale najważniejsze jest to, że każda z nich budziła u mnie jednakową ciekawość. Gdyby książka była zwykłą obyczajówką, koncentrującą się wyłącznie na ludzkich bohaterach, wciągnęłaby mnie niemal tak samo. Poza tym podobało mi się, że mogłam sama dopowiadać sobie wiele rzeczy: Bailey nie wszystko rozumiał, więc czasem trzeba było samodzielnie wywnioskować, co miało miejsce w danej scenie. W żaden sposób nie utrudniało to czytania, a nawet je umilało.

Pod wieloma względami powieść daje do myślenia. Jest o samotności, o miłości, o empatii, o potrzebie ratowania czyjegoś życia. Nie chcę zdradzać fabuły, najlepiej przekonać się na własne oczy. Mnie Był sobie pies zupełnie pochłonęło. Książka pięknie ukazuje relację człowieka i zwierzęcia ? sama mam zwierzaki, z którymi jestem bardzo mocno związana, dlatego aż za dobrze rozumiałam właściciela Baileya. Chociażby dlatego warto sięgnąć po tę lekturę: żeby zobaczyć, jak bardzo taki czworonożny przyjaciel może wpłynąć na nasze życie. Jak bardzo zwierzęta są oddane swoim panom, troszczą się o nich, a przede wszystkim czują, więc potrafią tęsknić czy cieszyć się tak samo jak my. Wydaje mi się, że co niektórzy czasem zapominają, że kot czy pies to też żywe, wrażliwe stworzenie, dlatego mam ogromną nadzieję, że ta książka dotrze do wielu czytelników.

?Był sobie pies? to wyjątkowa powieść, napisana bardzo sprawnie, z humorem i ogromną dawką emocji. Ciężko się przy niej nie wzruszyć, zwłaszcza pod koniec, gdzie znajduje się cudowna puenta, która znakomicie podsumowuje tę historię. Polecam nie tylko wielbicielom zwierzaków, ale także tym, którzy są ciekawi, jak bardzo nasz świat jest pomerdany :)

Czy recenzja była pomocna?

Bookendorfina

ilość recenzji:1518

brak oceny 13-01-2017 08:18

"...(przeznaczenie) Zaprowadziło wprost do chłopca, a kochanie go i mieszkanie z nim było sensem całego mojego życia. Od tej chwili gdy się budziliśmy, aż do momentu zaśnięcia, byliśmy nierozłączni."

Wspaniała przygoda czytelnicza, prowadząca przez porywający i wzruszający świat, w którym losom ludzi towarzyszą fascynujące psie historie. Jak bardzo jesteśmy uzależnieni od naszych najwierniejszych czworonożnych przyjaciół, w jakim stopniu okazujemy im przyjazne uczucia i znajdujemy miejsce w ciepłym domu. Odpłacają się nam swoją bezgraniczną miłością, bezwarunkową akceptacją, wiernością, oddaniem i zrozumieniem sercowych potrzeb. Piękna, przenikliwa, z rewelacyjnym humorem i głębokimi przesłaniami powieść, wywołuje silne wrażenia, zapewnia niesamowite przeżycia. Przyznaję, że wielokrotnie podczas jej czytania obejmował mnie bardzo przyjemny dreszcz przejęcia, mocnego zaangażowania w lekturę i przywołania sentymentalnych wspomnień. Natychmiast czule odtwarzałam cudowne chwile z moimi dawnymi psimi członkami rodziny, lojalnymi obrońcami, mądrymi pocieszycielami, cudownymi towarzyszami lepszych i gorszych chwil. Książka wzbudziła we mnie ogromne emocje, podobne do tych z dzieciństwa, kiedy po raz pierwszy przeczytałam przygody Lampa, psa który jeździł koleją.

Dla psa zupelnie nie ma znaczenia jak wyglądasz, czym się zajmujesz, gdzie mieszkasz, w jakich czasach żyjesz, pokocha cię w pełni, bez względu na to jakiej jest rasy, umaszczenia, postury, płci, temperamentu, jak się wabi, ani w którym wcieleniu obecnie żyje. Taki właśnie jest niezwykle otwarty, bystry i sympatyczny główny bohater książki, wypełniający z całym oddaniem sens psiego życia, sprawiający by ludzie czuli się szczęśliwi i potrzebni. Psinka podążająca za instynktem ratowania zarówno przed zewnętrznymi zagrożeniami, jak i tymi mrocznymi płynącymi z wnętrza. Świat człowieka nie do końca zrozumiany, mocno pomerdany, a jednak wartościowy i bezcenny, gdzie wszystko wydaje się jednocześnie znajome i obce. I to silne przeświadczenie, że jako pies ma w życiu coś niezmiernie ważnego do zrobienia, dodawanie otuchy, łagodzenie bólu, pocieszanie i rozweselanie. W. Bruce Cameron opowiada wyjątkową historię, w której można się zaczytywać bez względu na wiek, wciąga czytelnika w porywającą opowieść przypominającą o najważniejszych wartościach w życiu, idealnie wpasowującą się w słoneczny i pochmurny dzień, długo niepozwalającą o sobie zapomnieć. Z wielką przyjemnością śledzimy mieszankę pozornie przypadkowych wydarzeń, które z czasem układają się w bardzo spójną i przekonującą całość. Ogromna pozytywna energia, ukojenie na wszelkie smutki, niezachwiana nadzieja, gorąca wiara w uzasadnione przeznaczenie, wieczną więź, nierozerwalne połączenie psich i ludzkich losów.

...

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

czytatnik

ilość recenzji:1

brak oceny 12-01-2017 13:31

Pies Bailey, który przez pewien czas był też bezpańskim kundlem Tobym, ma w swoim psim życiu misję. Tak ważną, że wypełnienie jej zajmuje mu nie jedno, ale kilka żyć. Każde następne wcielenie, w którym zamieszkuje Bailey uczy go czegoś nowego, co ma pomóc mu w wypełnieniu życiowego zadania. A jest nim opieka nad ludźmi, a szczególnie jednym - chłopcem Ethanem. Po drodze ten niezwykły pies przeżyje jeszcze wiele niezwyjłych przygód i uratuje kilka ludzkich istnień. Aż w końcu przyjdzie mu wrócić do swojego chłopca i z nim zostać do samego końca. Lecz czy zostanie rozpoznany i obdarzony taką samą miłością jak za pierwszym razem? Całość recenzji dostępna pod adresem:...

Czy recenzja była pomocna?

Śnieżynka

ilość recenzji:1

brak oceny 11-01-2017 23:19

?Ten świat jest naprawdę pomerdany!?- krzyczy na mnie podtytuł nowej książki.

I gdy tak czytałam powieść, w której śledziłam życie oczami pewnego pieska, stwierdziłam, że pomerdany jest ten świat jak diabli! A pod hasłem ?pomerdany? nie kryje się jedynie radość czy szczęście. Choć psiaki w ten sposób okazują swoje pozytywne emocje, to nie tylko one pojawiają się w psich serduszkach.

Pewien szczeniaczek poznaje świat. Dopiero co się urodził i stara się zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi. Swych pierwszych lekcji życiowych zaznaje pod okiem czujnej rodzicielki. Ale potem okazuje się, że mama kocha wolność, a on całkiem nieźle znosi zamknięcie wraz z innymi towarzyszami. Coraz bardziej samodzielny nie wie, że jest coś jeszcze, czego się od swej mamy może nauczyć. A potem przenosi się do innego świata. Reinkarnacja? Jeśli zakłada ona pamięć z poprzedniego życia, to jak najbardziej. I znów szczeniaczek musi nauczyć się od nowa żyć, kto tu rządzi i czego się od niego oczekuje. Lecz gdzieś tam, w oddali, czeka na niego jego własny, mały sens życia.

Widok na świat z poziomu psa. Coś niesamowitego! Ja po prostu czułam te zapachy, bliskość ziemi i trawy. Każdy płot był wyższy ode mnie, a każda piłeczka warta wyśmienitej zabawy. I choć zabrali mnie do jakiejś miłej Pani, a potem opatulili w dziwny kołnierz, który ogromnie utrudniał funkcjonowanie, to moja ciekawość była wciąż tak samo niepokojąca.

Ledwie przyzwyczaiłam się do jednego świata, który psiak pokazywał mi swymi ślepkami, już go zmienialiśmy. Jego pierwsza śmierć nie była aż takim szokiem, bo skoro piesek nie odszedł na zawsze, tylko ja wraz z nim przemieściłam się gdzieś zupełnie indziej, a wciąż byliśmy razem, to nie było powodu do wielkiego żalu. Ale później?

Później uznałam, że jeśli ta książka nie będzie sprzedawana w pakiecie z toną chusteczek do nosa, to powinni przynajmniej umieścić taką informację na okładce. Wiecie, coś jak ostrzeżenie ?nie piję w ciąży? na butelkach procentowych ????

Mniej więcej od połowy książki beczałam jak nigdy przy żadnej. Nawet ?Moje serce należy do Ciebie? nie wycisnęło ze mnie tyle H2O, co ten psiak. Czytałam dalej i łzy leciały mi jeszcze bardziej. Z nosem otulonym w ręcznik kąpielowy (szkoda mi było tych kilku chusteczek, którymi dysponowałam, a i tak nie był to odpowiedni zapas na tę lekturę) z trudem widziałam literki. To nie tak, że tylko cierpienie i smutek, i żal. Płakałam też ze wzruszenia, gdy radość była tak głęboka, tak silna i tak wewnętrzna, że nie dałam rady uśmiechać się aż tak szeroko. To ten specyficzny rodzaj radości, którą wyrazić można jedynie łzami szczęścia.

Czytając książkę z perspektywy pieska, na pewno trzeba zapomnieć o myśleniu typowym dla człowieka. Gdy ten uroczy futrzak robił sajgon w domu swych opiekunów, ja z przerażeniem krzyczałam do niego w myślach: nie rób tego! Przestań! Tak nie można. A potem pies przedstawiał swój punkt widzenia i zrozumiałam, że to zupełnie inny sposób myślenia. Absolutnie inne podejście. I jeśli chcę wczuć się dokładnie w pozycję czworonożnego narratora, to muszę pozwolić sobie na otwarty umysł, bo to będzie przygoda inna od każdej, jaką mogłam przeżyć przy ludzkich bohaterach książkowych ????

Naprawdę mam szczerą nadzieję, że twórcy ekranizacji ?Był sobie pies? nie spartaczyli tego cuda! :)

Czy recenzja była pomocna?