- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.teraz mam eliminacje wojewódzkie. Czekam przed blokiem. Spóźnia się już dwie minuty. Rozglądam się nerwowo. Czerwony maluch pędzi uliczką osiedlową i zatrzymuje się z piskiem opon tuż obok mnie. Z fotela kierowcy podnosi się zadyszany Artek. Wygląda, jakby tu przybiegł, a nie przyjechał samochodem. - Przepraszam za spóźnienie, ale był wypadek na Sobieskiego. Wsiadam, zatrzaskuję drzwi. - Jedźmy już, bo się spóźnię. - Spoko, zdążymy. - Rusza. Wchodzę. W sali gimnastycznej stoi kilkadziesiąt stolików ustawionych w kilkanaście rzędów. Przy każdym krzesło. Mniej więcej połowa jest już zajęta. Kilka krzeseł przy drabinkach zajmuje komisja, składająca się z kilku podtatusiałych panów. Podchodzę do nich. - Poproszę legitymację - mówi łysy jegomość z brzuszkiem. Schylam się do torby, czując na tyłku jego spojrzenie. Stary satyr, myślę, podając mu legitymację. - Proszę usiąść przy tamtym stoliku. - Wskazuje mi miejsce. Kręcąc biodrami, przechodzę przez całą salę do przydzielonego mi stolika. Czuję jego lubieżne spojrzenie. Staję, schylam się, aby wyjąć długopis z położonej na podłodze torby. Wiem, że cała komisja mi się przygląda. Pozwalam im przez chwilę popatrzeć na moje majtki. Parszywe zboki! Żałuję, że nie włożyłam koronkowych majtek, ale Artek wścieka się, gdy je noszę do minispódniczki. Prawdę mówiąc, bardzo lubię, jak jest taki zazdrosny. Opowiem mu o tych satyrach, postanawiam. Przede mną pojawia się kartka z pytaniami. OK, dam radę! * Wyglądam przez okno. Czeka jak zwykle w samochodzie. Mama nie lubi, gdy Artek do mnie przychodzi. Tata patrzy pobłażliwie na to, że się z nim spotykam, ale mama uważa, że to nie jest facet dla mnie. - Tylko popatrz na niego - mówi. - Te baczki jak u syna dozorcy. - Masz coś do syna dozorcy? - pytam zaczepnie. - Nie - odpowiada. - Ale to hołota. Kim są właściwie jego rodzice? - A co to ma za znaczenie? To on mi się podoba, a nie jego starzy. Poza tym to zamożni ludzie, mają budkę z kurczakami na Bazarze Różyckiego. - O Boże! Z kim ty się zadajesz? Masz tu na wszelki wypadek, gdyby ci coś głupiego przyszło do głowy. - Wtyka mi coś w rękę. - I idź już! Bo się rozmyślę! - Niemal wypycha mnie za drzwi. Wsiadam do windy. - Dzień dobry - mówię. Mama Sławki, mieszkająca nad nami, nie odpowiada. Wyraźnie skonsternowana gapi się na moją rękę. Spoglądam w dół. Pięknie, kurwa, pięknie. Ściskam w dłoni dane mi przez mamę opakowanie Patentex oval. Szybko chowam rękę do kieszeni. - Ty? tego? - zaczyna się jąkać. - Mama pani wszystko wytłumaczy. Muszę lecieć! Czerwona ze wstydu wypadam z windy. Wybiegam przed blok. - Cześć!!! - woła Artek. Z bloku wychodzi mama Sławki, oglądam się na nią. Dziwnie na mnie patrzy. Udaję, że tego nie widzę. - Cześć!! - drze się Artur. Co za palant, myślę. Udaję, że to nie do mnie. Przyspieszam kroku. - Domi!!! - krzyczy. - Nie widzisz mnie?!!! Co za kretyn! - O, cześć! Co tu robisz? - Udaję zaskoczoną. - Jak to? - dziwi się. - Czekam na ciebie. - Usiłuje mnie objąć. Wyrywam się. - Nie teraz! Nie tutaj! - syczę. Odskakuje jak oparzony. - Co się stało? - pyta. - Nic! - odpowiadam zła. - Palant jesteś. Mija nas mama Sławki. Ale numer, myślę. Wzruszam ramionami i wsiadam do malucha od strony pasażera. Artek nadęty jak żaba siada za kierownicę. - Wiesz? - odzywam się po chwili. - Mama załatwiła całej naszej klasie miejsca na OHP-ie w Enerdówku. Pojedziesz? - pytam. - Nie mogę - rzuca z pretensją. - Przecież wiesz, że mam wtedy pielgrzymkę oazy. - Szkoda - mówię, ciesząc się w duchu, że chwilę od niego odpocznę. Od tych ciągłych scen, kontroli, obrażenia się i dąsów. Na początku ta jego chorobliwa zazdrość bardzo mi pochlebiała, ale teraz coraz częściej mnie męczy. Z Kownacką - odkąd usłyszał, że jej zdaniem ,,czas na kogoś nowego" - mogę spotykać się tylko po kryjomu. * Ruszamy, ,,Najpierw powoli jak żółw, ocięż" - przypomina mi się czytanie książeczek z tatą w dzieciństwie. To znaczy on czytał, a ja dopowiadałam zapamiętane wyrazy i pokazywałam palcem właściwe ilustracje. Stoimy z Kownacką w oknie przedziału i machamy. Oddalają się machające nam postacie rodziców i - oczywiście - Artura. Po chwili peron niknie w oddali, zamykamy okno, siadamy. Pośpieszny do Berlina pełen jest młodych ludzi. Większość tak jak my jedzie na obóz OHP. Przed nami cała noc. - Szykuje się niezła balanga - mówię. - Coś ty, kadra nie pozwoli - odpowiada. Fizyk i matematyk jadą z nami w charakterze opiekunów. - Nie po to zostawiłam jeden ogon na peronie, żeby się dać pilnować Bonickiemu i Pełce. - Artur pewnie liczy, że wezmę na siebie rolę przyzwoitki - śmieje się Kownacka. I pewnie weźmiesz, mówię do siebie w myślach. Z tą Kownacką to też niezła h
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura faktu i reportaż |
Wydawnictwo: | Melanż |
Rok publikacji: | 2019 |
Liczba stron: | 384 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.