- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ął z ramion szlafrok i wolno ubierał kolejne części garderoby. Robił to, nie wstając z podłogi, klęcząc. Bał się kolejnych ciosów. Kiedy już uporał się z garniturem, na czworaka dotarł do butów stojących przy łazience. Garbus nakazał mu wstać. Prokurator odebrał od niego kaszmirowy płaszcz - świąteczny prezent od żony. Założył go i czekał na dalsze polecenia bandyty. Ten nakazał mu umyć zakrwawioną twarz, a pokaleczone dłonie skryć w zamszowych rękawiczkach. Wyszli z pokoju i minęli kolejne pomieszczenia, nie napotkawszy nikogo. Zeszli do holu i minęli kłaniającego się im recepcjonistę. Pracownik hotelu sprawiał wrażenie wyraźnie zaskoczonego tak nagłym wyjściem gościa w towarzystwie ,,nieestetycznego karła", jak na poczekaniu nazwał towarzysza Kowalskiego. Zza recepcyjnej szyby obserwował wyraz twarzy prokuratora, ale niewiele dostrzegł, bo gość zakrył głowę kapeluszem, a resztę osłonił szalikiem. Recepcjonista, gdyby nawet zdobył się na nietaktowne pytanie o powód nagłego opuszczenia hotelu przez stałego bywalca, nie uzyskałby odpowiedzi. Powodem było stalowe ostrze sprężynowego wojskowego noża, które prokurator miał przystawione do ciała na wysokości wątroby. Wyszli na zewnątrz i po chwili dotarli do samochodu prokuratora. Za kierownicą zasiadł Markowski, a za jego plecami usadowił się garbus. Kiedy ruszali, prokurator dostrzegł wchodzącą do hotelu długonogą blondynkę. Pomyślał, że dzisiaj raczej może zapomnieć o figlach ze śliczną, wyuzdaną młodą damą. I że zaczynających się jutro świąt wielkanocnych na pewno nie spędzi w domu. Garbus nakazał mu jechać na wschód. W milczeniu mijali zaśnieżone pola, lasy, niewielkie osady. Przejechali dwadzieścia pięć kilometrów, gdy dotarli do wsi Słobity, na przedwojennych mapach oznaczonej jako Schlobitten. Pojechali dalej, by dotrzeć do ruin wielkiego pałacu, od strony południowej zamkniętego zapuszczonym ogrodem. Samochód zatrzymał się na dziedzińcu rezydencji, która z lotu ptaka przypominała mocno spłaszczoną literę ,,H". Markowski dobrze znał to miejsce. Były to ruiny potężnego założenia pałacowo-parkowego, największego w tej części dawnych Prus. Należały kiedyś do wielkiego rodu Dohna. To tutaj zatrzymywali się królowie, a pałac słynął ze wspaniałej kolekcji miśnieńskiej, berlińskiej oraz chińskiej porcelany, rodowych portretów holenderskich, pięćdziesięciotysięcznego zbioru bibliotecznego, złota, srebra i delfickiego fajansu. Wszystko to rozgrabiono bądź spalono w ostatnich chwilach wojny. Tyle że Markowski znał to miejsce z innych okoliczności, o których nie chciał zbyt wiele mówić. Swego czasu bywał w ruinach pałacu dosyć często. Garbus nakazał mu opuścić auto. Wysiadł równocześnie z nim i pchnął go w kierunku wejścia do pałacu. Po kostki w śniegu, upstrzonym odchodami i śladami zwierzęcymi, weszli do środka. Budynek był pozbawiony dachu, otwory okienne, przez które wpadały resztki zachodzącego szybko słońca, czyniły miejsce niezwykle ponurym. Garbus krążył po klepisku, czegoś szukając. Ostukiwał grunt obcasem wojskowego buta. Wreszcie znalazł to, czego szukał. Z miejsca pod jego nogami doszedł głuchy dźwięk. Garbus przygiął się do ziemi, rękawiczką przetarł śnieg z kawałkami pokruszonej cegły i odsłonił metalowy właz do podziemi. Nie bez wysiłku uniósł go nieznacznie, chwilę podpierał kolanem, by nabrać głęboko powietrza i z jękiem szarpnąć właz ku górze. Kiedy to uczynił, oczom mężczyzn ukazał się metrowej szerokości czarny otwór. Garbus wskazał go Markowskiemu, a ten bez słowa ruszył w kierunku dziury w ziemi. Chwilę obserwował wnętrze, jego wzrok oswajał się z ciemnościami. Wreszcie wypatrzył metalową drabinę opartą o krawędź włazu. Niezdarnie, rozrywając płaszcz przy kieszeni, ruszył w dół. Ledwo jego głowa zniknęła pod ziemią, garbus pochwycił ciężką klapę i sapiąc, zakrył nią wejście do nory. Markowski znalazł się w całkowitych ciemnościach. Rękoma próbował wybadać teren. Wolno, krok po kroku, sunął przed siebie. Natrafił wreszcie na ścianę. Wymacał przy ziemi jakiś nieduży przedmiot. Była to drewniana skrzynka. Usiadł na niej i nerwowo począł szukać czegoś po kieszeniach. Przedmiotem jego poszukiwań była zapalniczka. Niestety, za namową kochanki przed miesiącem rzucił palenie. W duchu przeklinał tę decyzję. Chłód wolno ogarniał jego dłonie i stopy. Markowski wstał i z ponownie wyciągniętymi rękami ruszył przed siebie. Po chwili wpadł na ścianę. Przewrócił się. Głośno zaklął. Natychmiast niezdarnie podniósł się i skierował kroki w przeciwnym kierunku. Natrafił na szczeble metalowej drabiny. Rozgorączkowany, ruszył w górę. Zatrzymał się na moment, bo usłyszał dźwięk zapalanego silnika. Garbus najwidoczniej odjeżdżał je
audiobook mp3 do pobrania
Lektor |
Wydawnictwo Storybox |
Data wydania 2018 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | sensacja i literatura grozy, kryminał, inne |
Wydawnictwo: | Storybox |
Rok publikacji: | 2018 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Lektor: | Andrzej Hausner |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.