- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.szczerbiony kufel. Poza tym pan Żytowiecki lubił dobrze pojeść i dobrze popić, a co za tym idzie - wiedział, że może polegać raczej na swej sile i doświadczeniu, a nie na tym, że będzie się kręcić zręcznie jak fryga i skakać pomiędzy wrogami niczym cyrkowiec. - Ano, zobaczysz waść - odparł zapytany. - Albo będziemy tu zaraz mieć kilka flaszeczek najprzedniejszego węgrzynka, - urwał i westchnął znowu. - Albo? - pan Żytowiecki nie doczekał się zakończenia zdania. - Albo nie - lakonicznie odpowiedział wysoki szlachcic. Nagle trzasnęły wejściowe drzwi karczmy, skrzydło huknęło o futrynę z taką mocą, jakby kto z krócicy wystrzelił. Czterej szlachcice siedzący przy stole zastawionym kubkami, talerzami i miskami poderwali się na równe nogi, lecz zaraz potem, ujrzawszy, kto z takim impetem wchodzi do środka, rozpogodzili się i wyraźnie ucieszyli. - Witajże, panie Krasiński - zawołał pierwszy z nich. - Dawno już żeśmy waćpana nie widzieli! - Ale zdrowie waści zawsze pierwsze wypijamy! - zakrzyknął drugi. - Pójdź ku nam, towarzyszu drogi! - Trzeci ze szlachciców zatoczył się w stronę nowo przybyłego, lecz ciasno zestawione ławy nie puściły go dalej, więc opadł z powrotem. Pan Krasiński skłonił się wdzięcznie siedzącym za stołem panom braciom, ale chyba nie tylko by im okazać swój szacunek, lecz również by pochwalić się sobolową czapką z czaplim piórem spiętym diamentową zaponą. Żytowiecki dawno tak wielkiego kamienia nie widział. Ostatni raz chyba w obozie tureckim, kiedy zrywał z głowy jednego z bejów ozdobiony broszą turban. Pan Krasiński rozpiął górne haftki kontusza, wyraźnie zadowolony, kiedy jego palce dotykały perłowych guziczków i złotych zapinek. Westchnął głęboko i stukając podkówkami, podszedł do stołu, gdzie czterej szlachcice zdążyli już powstać, by go godnie powitać. - Węgrzyna, Żydzie, a żywo! - gromkim głosem zawołał pan Krasiński. - Cztery flachy i cztery muszkatele! - Wiwat pan podsędek! - krzyknął najmłodszy ze szlachciców, a reszta zaraz mu zawtórowała: - Wiwat przyjaciel nasz kochany! Wiwat nasz sąsiad i dobrodziej! - Oj, powiem waćpanu, że godny to kawaler - pokręcił głową pan Żytowiecki, nie patrząc nawet, czy pan Szczurowicki go słucha, czy nie. - Hojna dusza, szczere serce, a szabla kto wie czy nie najpierwsza w całym powiecie. - W całym powiecie, waćpan - powtórzył pan Szczurowicki, a jego rozmówcy zdawało się, że w tym głosie wyczytał jakieś szyderstwo czy drwinę, ale kiedy natychmiast obrócił się ku swemu rozmówcy, nie dostrzegł na jego twarzy nic poza zaciekawieniem. A przecież co jak co, lecz szydzić, kpić lub drwić z siebie pan Żytowiecki z całą pewnością by nie pozwolił! - Dawaj, parchu, tego węgrzyna! - wrzasnął zniecierpliwiony podsędek. I teraz dopiero się zdziwił, że Żydzisko już tylko na jego widok, kiedy otwierał drzwi karczmy, nie wyskoczyło zza szynkwasu i nie podejmowało pod kolana, dziękując, iż tak dostojny gość postanowił odwiedzić ten zapluskwiony, śmierdzący i nic niewarty przybytek. Zwłaszcza że pan Krasiński wszystkie rachunki płacił z niezwykłą wręcz solidnością. Nie wiadomo jednak, czy bardziej wynikało to z uczciwości, czy też z kawalerskiej fantazji, która kazała mu mówić: ,,Nie jestem jeszcze tak biedny, by hańbić się oszukiwaniem byle Żydka". Dlatego też arendarz chwalił sobie towarzystwo pana podsędka. Ba, wystarczyło niby mimochodem wspomnieć panu Krasińskiemu o sąsiedzie, który nie tylko rachunków nie popłacił, a wręcz za brodę wytargał, by podsędek przy najbliższej okazji tak nieszczęśnika wykpił i wyszydził, że ten po dobrej woli sam ciskał monety na szynkwas. Czasami nawet więcej, niż wypadało z rachunków. - Oj, coś zepsuł mi się Szloma - syknął pan Krasiński i ruszył w stronę szynkwasu, dając sobie słowo, że niewdzięcznego parcha nauczy dzisiaj rozumu. Ale biedny Szloma nie był nic winien, bowiem może by i chciał pobiec do drzwi, widząc swego najgodniejszego gościa. Może by i chciał podjąć pod kolana. Może by i chciał na stół pański przynieść cały kosz węgrzynów, małmazyj czy muszkateli. Może by i chciał, ale, dalibóg, nie mógł, gdyż pan Myszkowski trzymał go twardą dłonią za brodę i mówił: - Poskąpiłeś mi, parchu, wina? Tak ci kazano gości przyjmować? - Co jemu kazano, nie waszeci sprawa! - zagrzmiał podsędek, kiedy tylko usłyszał pretensje pana Myszkowskiego. Chciał szarpnąć zuchwałego przybłędę za ramię, by uwolnić Szlomę z opresji, ale jakoś tak się dziwnie złożyło, że w tym samym momencie pan Myszkowski puścił Żyda i palce pana Krasińskiego ucapiły tylko powietrze. Byłby się zachwiał, lecz szybko oparł dłoń na brudnej ladzie. Zaraz też zaklął wściekle, bo usmarował się czymś lepkim, co pewnie było zastygnięty
ebook
Wydawnictwo Fabryka Słów |
z serii Bestsellery polskiej fantastyki |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | fantastyka, fantasy, mroczna fantasy |
Wydawnictwo: | Fabryka Słów |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 18.11.2011 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.