Grecja z czym nam się kojarzy? Na pewno Hellada i wspaniała starożytna kultura i sztuka, na bazie których powstały zaczątki społeczno-polityczne nowego ustroju - demokracja. Zawody sportowe w Olimpii, prekursor dzisiejszych olimpiad, schizma w kościele katolickim czy kilkusetletnie uzależnienie i niewola turecka.
Czasy nowożytne, to okrutna okupacja hitlerowskich Niemiec i faszystowskich Włoch, wojna domowa i krwawe rządy "czarnych pułkowników".
Wreszcie dzisiaj, to przede wszystkim złociste, szerokie plaże, ciepłe, krystaliczne morza, wyspy i wysepki, baklava, chałwa, raki i retsina. Ale też kryzys finansowy z 2008 roku, który boleśnie doświadczył gospodarkę Grecji. Gwałtownie spadły dochody, wzrosło bezrobocie, klasa średnia stawała się klasą prekariuszy, Rosło niezadowolenie społecznie i gniew.
W ten bulgocący emocjami kocioł wpisuje się narracja "Zachód słońca na Santorini".
Autor jest owocem związku politycznego uchodźcy i polki, temat ten i perturbacje obyczajowo-społeczne są znaczącym wątkiem tej książki.
W narastających symptomach nietolerancji, nienawiści, ksenofobii, rasizmu, doszukuje się Sturis genezy ruchów krypto faszystowskich i nacjonalistycznych. Powstaje tu skrajnie prawicowa, wręcz faszystowska partia Złoty Świt. Bardzo szybko wskazują Grekom wrogów, winnych wszelkich niepowodzeń i nieszczęść.
Nie szukają daleko, mają ich wokół siebie, są to uchodźcy i imigranci, demokraci czy osoby nieheteronormatywne.
W swoich działaniach nie przebierają w środkach, brutalne pobicia są czymś zwyczajnym, w ślepej, bezmyślnej furii posuwają się do morderstwa, a na swoje działania mają cichą aprobatę części społeczeństwa.
Znamienna jest relacja autora z opieszale toczącego się procesu winnych pobić i zabójstwa. Sturis wytykając niemoc policji i wymiaru sprawiedliwości, przywodzi reminiscencje wydarzeń sprzed kilkudziesięciu lat w innych totalitaryzmach.
Książka niesie uniwersalną przestrogę także dla nas Polaków
Opinia bierze udział w konkursie