Co myślisz słysząc słowo „Syria”? Terroryści, bieda, zacofanie? Pustynia? A może konflikt z Izraelem o Wzgórza Golan? Czy tylko tyle? Dla mnie, po przeczytaniu „Dziejów Syrii” Janusza Żebrowskiego, kraj ten oznacza dużo więcej. Nawet na wspomnienie majestatycznej twierdzy Krak des Chevaliers, najstarszego nieprzerwanie istniejącego miasta świata – Damaszku, czy też innych pięknych miast o korzeniach w starożytności – Aleppo, Palmyra, Apamea – odpowiem Ci, że dla mnie to wciąż mało. Mało, bardzo mało... Bo Syria to przede wszystkim wielowiekowa historia sięgająca kilku tysięcy lat sprzed naszej ery. W końcu to część żyznego półksiężyca, a w związku z tym ogromny kawał wielkiej historii początków ludzkiej cywilizacji. Wszak tereny współczesnej Syrii, a i także Syrii historycznej (tj. obejmujących ziemie Libanu, część ziem tureckich i irackich), są świadkami rodzenia się i upadku wielu cywilizacji – od fenickiej, babilońskiej i sumeryjskiej począwszy, poprzez asyryjską, perską, arabską, bizantyjską, aż po osmańską, w końcu sięgając czasów nam współczesnych. Każda z tych cywilizacji odcisnęła piętno w dawnym królestwie Omajjadów i Abbasydów, pozostawiając po sobie wiele wspaniałych budowli, które można oglądać po dziś dzień. Zamek krzyżowców Krak des Chevaliers w okolicach Himsu, norie (ogromne koła nawadniające) w Hamie, starożytne ruiny w Palmyrze, meczet Omajjadów w Damaszku, cytadela Kalat Halab w Aleppo... można wymieniać w nieskończoność, a i tak nie wyczerpie się całego dorobku dziejowego, kulturowego, artystycznego, filozoficznego, czy architektonicznego Syrii. Lecz może odłóżmy na bok historię, a przejdźmy do samej książki, która to ją tak skrupulatnie przedstawia. Choć trzeba przyznać... jest dość krótka, bo ma niespełna 200 stron, a tych chciałoby się zdecydowanie więcej i więcej... Zasługa to ciekawej historii samej w sobie, czy też umiejętności jej przedstawiania, którą popisuje się Żebrowski? Zapewne jedno i drugie, bo tekst pisany przez tego politologa i dyplomatę, znawcy świata arabskiego, czyta się szybko i sprawnie oraz, co najważniejsze, nadzwyczaj chętnie. Nie mogę jednak w całej tej „wspaniałości” nie dostrzec żadnych wad. A takie, niestety są, choć być może nie aż tak znaczące. Pomijając kilka literówek, które przydarzyły się autorowi, zdaje się, że historię Syrii, albo chociaż część z jej wątków, potraktowano odrobinę po macoszemu. Myślę, że niektóre rozdziały mogłyby być nieco dłuższe, choćby poprzez dokładniejszą analizę społeczności, kultury i sztuki syryjskiej danych czasów, czy też szersze opisanie rządów poszczególnych władców. Choć z drugiej strony domyślam się, że „Dzieje Syrii” mają być pewnego rodzaju wstępem – zaczątkiem do dokładniejszej analizy historii Syrii, po którym sami zagłębimy się w nią i doszukamy się nowych źródeł wiedzy. Jeśli tak – to książka sprawdza się znakomicie. Mnie wciągnęło... i szukam już „czegoś więcej”.
Opinia bierze udział w konkursie