Niewiele jest filmów, które przy relatywnie niskim budżecie przekroczyłyby miliard dolarów wpływów z biletów. "Joker" w reżyserii Todda Phillipsa tej niecodziennej sztuki dokonał. Myślę, że powodów sukcesu legendarnego antagonisty Batmana jest, co najmniej kilka. Filmowi recenzenci w przeważającej większości są zgodni, że Joaquin Phoenix wcielający się w tytułową rolę po raz kolejny dowiódł swojego kunsztu aktorskiego. Grana przez niego postać - Arthur Fleck, bo tak brzmi prawdziwe imię i nazwisko Jokera jest zgorzkniałym komikiem ewidentnie nieradzącym sobie ze wszechogarniającym marazmem i poczuciem narastającej frustracji. Bezsilność stopniowo acz nieubłaganie rodzi agresję. Kolejne zawody w pracy, w domu, w relacjach z "przyjaciółmi" sprawiają, że rosnący gniew w pewnym momencie znajduje ujście w miejskim metrze. Arthur przeistacza się w tym momencie w Jokera, którego zbrodnia odbija się szerokim echem w mediach. Staje się swego rodzaju bohaterem dla osób, które w geście solidarności przywdziewają maski klaunów i masami wychodzą na ulice protestując przeciwko szeroko rozumianej elicie. Mimo, że fabuła filmu została osadzona w latach 80-ch XX wieku to przedstawia wydarzenia, które mogłyby mieć miejsce w każdym okresie. Wynika to z faktu, że Gotham City to klasyczna miejska dżungla, jest brzydkie, brudne, pełne zawiedzionych nadziei i rozpaczy. Stanowi absolutne przeciwieństwo tego, co moglibyśmy nazwać amerykańskim marzeniem. Napięcia społeczne, przestępczość i problemy finansowe miasta sprawiają, że obywatele są zdani tylko na siebie. W takich warunkach osoby wrażliwe, o słabszej psychice są marginalizowane, spychane na boczne tory tkanki społecznej. Obraz Todda Phillipsa jest w pewnym stopniu odbiciem nastrojów panujących w wielu społecznościach będących ofiarą rosnących nierówności ekonomicznych, których pokłosiem jest pauperyzacja, bezrobocie i w konsekwencji powolne, sukcesywne wyalienowanie i samotność. Reżyser podjął się ambitnego zadania przedstawienia narodzin Jokera w szerszym kontekście. Starał się zobrazować jak środowisko, z którego się wywodzimy kształtuje nasz charakter i w znacznym stopniu determinuje nasze decyzje. Joker jest emanacją choroby toczącej Gotham City, miasta chylącego się ku upadkowi, w którym można odnieść wrażenie perspektywy ograniczają się do przetrwania do kolejnego dnia. Upadek metropolii to nic nowego w końcu takie wydarzenie miało już swój precedens w historii USA. Powyższa recenzja miała za zadanie zachęcić Was do sięgnięcia po oscarowy film amerykańskiego reżysera, ponieważ stanowi bardzo interesujący przykład narodzin jednej z ikon popkultury.
Opinia bierze udział w konkursie