- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ywe, ostre słowo, jednak ugryzł się w język. Milczeć! Jak najmniej mówić! Nie zdradzić się słowem, gestem, uczuciem. Poczerwieniał tylko i zacisnął zęby. Ciemne, grube brwi zrośnięte pośrodku zbiegły się, tworząc jedną krechę. Opuścił wzrok, nie mógł patrzeć na tę pozornie życzliwą twarz, w te przenikliwe oczy, które zdawały się zachęcać do zwierzeń, na siwe włosy, które zdawały się namawiać do zaufania i szczerych wyznań. Po chwili usłyszał westchnienie i słowa, które wprawiły go w zdumienie: -- Nie ufasz mi, to dobrze. Nie powinieneś ufać ludziom, którzy cię przesłuchują. Ale ja cię nie przesłuchuję... Podniósł głowę, po raz pierwszy okazał zainteresowanie. -- Kim pan jest? Po co pan przyszedł? -- wyrwało mu się. -- Jestem adwokatem, twoim obrońcą -- odparł mężczyzna. Od razu wróciła nieufność. Spojrzał niemal szyderczo. -- Z urzędu? Przecież żaden adwokat w mieście nie chce mnie bronić. -- Tak ci powiedzieli? -- A czy to nieprawda? -- Właściwie prawda. Kilku odmówiło. Mogę ci powiedzieć, że nawet ci, których próbowano wyznaczyć z urzędu, także się powykręcali. -- A pan się nie wykręcił? -- teraz nie ukrywał ironii. Już wiedział. On się zgodził, jest z nimi, wybada go, wyssie wszystko to, czego tamci nie zdołali wydobyć. Potem pozornie będzie go bronił, a w gruncie rzeczy pomoże tamtym. I przez to jest bardziej niebezpieczny od śledczego i prokuratora. Fałszywa maska przyjaciela, dobroduszny wygląd, pozdrowienia od dziewczyny, o której wiedzą, że jest mu bliska. Nagle meżczyzna wydał mu się wstrętny, miał ochotę pluąć mu w twarz, powiedzieć coś obraźliwego, ale powstrzymał się z trudem, wiedząc, że za to czekałoby go dalsze poniżenie, kara dodatkowa, zemsta tych, którzy teraz mieli nad nim całkowitą władzę. Nie miał tylko odwagi patrzeć tamtemu w oczy, bo obawiał się, że bez słów powiedziałby mu, jak bardzo nim gardzi. Tymczasem mężczyzna pokiwał głową, jakby aprobował jego postawę. -- Ja się nie wykręciłem -- powiedział. -- I nie jestem wyznaczony z urzędu. -- Więc jak się pan tu znalazł i po co? -- nie wytrzymał. -- Przecież nie dostanie pan pieniędzy za moją obronę, bo od kogo? Ja ich nie mam, rodzice też. Nikt bogaty za mnie panu nie zapłaci, panie mecenasie -- po raz pierwszy użył tego tytułu. -- Więc czego się pan spodziewa po tej obronie? Sławy? Rozgłosu, że pan bronił właśnie mnie? Adwokat słuchał tego spokojnie i z uwagą, nie przestając obserwować twarzy Szymona. I pod tym spojrzeniem z wolna zanikał jego gniew, mówił coraz ciszej, ale za to z coraz większą goryczą. W ostatnim pytaniu był już wyrzut, że adwokat dzięki niemu właśnie chce przysporzyć sobie rozgłosu, który przyda mu się w jego prawniczej karierze. Po tym wybuchu zapadła chwila ciszy, mecenas jakby czekał jeszcze na dalsze jego słowa. On milczał jednak i tylko znów patrzył na tę dobroduszną twarz, tym razem już bez nienawiści, choć gniewnie. -- Powiedziałeś wszystko? -- zapytał spokojnie adwokat. Odczekał chwilę, a nie usłyszawszy odpowiedzi wolno wyjął papierośnicę, otworzył ją, podsunął Szymonowi. -- Zapalisz? -- widząc przeczący ruch głową, sam włożył papierosa do ust, nie spiesząc się przytknął do niego płonącą zapałkę, przez chwilę rozglądał się za popielniczką, a nie znalazłszy jej, rzucił nie dopalone drewienko na podłogę. Gdy wydmuchnął chmurę dymu, znów się odezwał: -- Dobrze, Szymon. Tak trzeba. Nie ufaj nikomu. Nie daj się zwieść przyjaznym słowom, nie daj się nabrać na fałszywe współczucie, nie pozwól się zastraszyć, bo i tego będą próbowali, a pewnie nawet już próbowali -- pokiwał głową widząc, jak chłopak odruchowo dotknął palcami dużego sińca ciągnącego się spod prawego oka aż ku skroni. -- No tak -- kontynuował. -- Nic im za to nie zrobimy, powiedzą, że stawiałeś opór, byłeś krnąbrny, trzeba cię było siłą przywoływać do porządku, skłamią, że rzuciłeś się na strażnika, nie znajdziemy na to rady. Zresztą nie to jest teraz najważniejsze. Musisz wytrzymać, musisz, choćby stosowali najróżniejsze sposoby, od łagodnej perswazji aż do brutalnej przemocy. Słuchał z mieszanymi uczuciami. Znów wracało nieuzasadnione uczucie nadziei, którego doznawał w celi, gdy był sam, które też zrodziło się na moment, gdy usłyszał, że ten człowiek będzie go bronił. Ale równocześnie wzrosła nieufność. Nie wiedział, co sądzić o tych słowach adwokata. O zachęcaniu do wytrwania, do milczenia, o tym, że przetrwać trzeba wszystko, nawet brutalne krzyki, bicie i poniżanie. Dlaczego tak mówi? Czyżby nowy podstęp, bardziej perfidny niż wszystkie, jakie dotychczas stosowano? A może on mówi prawdę, daje szczere wskazówki, przenosi głos stamtąd, zza murów, może pozdrowienia od Juli są auten
audiobook mp3 do pobrania
Lektor |
Wydawnictwo SAGA Egmont |
Data wydania 2021 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | sensacja i literatura grozy, kryminał |
Wydawnictwo: | SAGA Egmont |
Rok publikacji: | 2021 |
Liczba stron: | 24021 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Lektor: | Leszek Filipowicz |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.