Recenzja z bloga: zatraceni w kartkach
Słuchajcie?
Nie wiem co mam zrobić. Ta książka? Recenzja może być pogmatwana, z wieloma błędami logicznymi, powtórzeniami. Może pojawić się wszystko. Dlaczego? Bo nie jestem w stanie normalnie funkcjonować po przeczytaniu tej książki. Proszę, wybaczcie mi wszystko i po prostu ją przeczytajcie.
Głównym bohaterem jest szesnastoletni Aaron Soto. Po samobójczej śmierci ojca w wannie, w domu, w którym mieszkał, chłopak traci kontakt ze światem, wszystko mu się wali i nic nie sugeruje, że to miałoby się zmienić. Chłopak sam nawet próbuje się zabić. Aaron ma wokół siebie kochającą dziewczynę i przyjaciół, którzy starają się wypełnić tą dziurę w sercu chłopaka. Pewnego dnia jego druga połówka- Genevieve wyjeżdża na obóz. Chłopak zaprzyjaźnia się z Thomasem i wtedy Aaron uświadamia sobie, że bardziej niż Genevieve kocha Thomasa. Tak, Aaron uświadamia sobie, że jest gejem. I tak w sumie to nie przeszkadza mu to, dopóki jego nowy przyjaciel nie odrzuca jego uczuć.
Na szczęście chłopaka istnieje organizacja Leteo, która wymazuje wspomnienia. Jednak czy wracające wspomnienia nie zniszczą chłopaka jeszcze bardziej?
Początek jest nudny i nie ma takiego flow jak przedstawia to większość opinii. Przez około 200/250 stron książka nie ukazuje nic specjalnego, ale dopiero później rozumiemy dlaczego bohater przedstawia nam niektóre postaci czy przywołuje wspomnienia.
Powieść wywołuje bardzo skrajne emocje. Sam czułem jak łzy cisną mi się do oczu a później uśmiechać się jak jakiś nienormalny. Aaron już miał wymazaną pamięć, bo nie chciał być gejem.
I powiem szczerze. Nie lubię jak bohater jest taką ciepłą kluską. Omg, jak to mnie irytuje... Ale no, Aarona akurat było mi żal, chociaż czasami miałem ochotę dać mu kopa, żeby się ogarnął.
Książka podzielona jest na kilka części. Tak naprawdę burzę emocji budzi trzecia część, ale każda jest bardzo ważna. Jedna z nich opisuje jak trudno jest homoseksualistą wyrażać siebie światu. Wielkie ukłony do autora, że podjął się opisania tego problemu z takiej perspektywy. Problem tolerancji jest bardzo tematem na topie. Dużo się o tym słyszy i jest dużo osób, które są przeciwne temu nazywając homoseksualizm chorobą. Ten problem Adam Silvera opisuje dość dokładnie.
Język, jakiego użył autor, jest przyjemny i taki? ?wprost? nie ma problemu ze zrozumieniem sensu zdań, sytuacji, opisów.
Okładka książki też jest piękna. No jeśli kogoś nie zachęci okładka, to na słowo musi uwierzyć, że warto ją przeczytać. I teraz mówię poważnie, bo każdy powinien sięgnąć po książkę. Nie ważne czy jesteś mężczyzną czy kobieta, katolikiem czy muzułmanem, czarnoskóry czy białoskóry, homoseksualny czy heteroseksualny. Po prostu warto ją przeczytać dla siebie. Ja zacząłem trochę inaczej patrzeć na ludzi mnie otaczających.
Podsumowując, ?More happy than not? to książka, która ma uniwersalne nauki dla przedstawicieli XXI wieku. Teraz, kiedy problem tolerancji jest jednym z największych, książki tego typu są potrzebne. ?Raczej szczęśliwy niż nie? to książka, która zmienia życie.