- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.o milimetr. Jednak Kanada, jak się miało okazać później, nie zniknęła z mojego życia całkowicie. Moja przyjaciółka Jolka, Gregory Peck i przede wszystkim Machej Wszystko zaczęło się niewinnie. Najpierw przy śniadaniu mama spytała mnie, co zamierzam robić podczas wakacji. Zdziwiłam się. Na początku stycznia wakacyjne plany były dla mnie czymś tak odległym jak, by użyć obrazowego określenia, problem życia na Marsie czy technika rozmnażania się pierwotniaków. Odpowiedziałam zatem, że jeszcze nie wiem i dopijając pośpiesznie herbatę, pobiegłam na przystanek. Tu czekała już na mnie mocno zaniepokojona i przemarznięta Jolka. - Niewiele brakowało, a obejrzałybyśmy autobus od tyłu! - prychała gniewnie. - Czy ty nigdy nie nauczysz się punktualności? - Nauczę, nauczę - próbowałam udobruchać przyjaciółkę. - Zawsze z rana mam jednak kłopoty z Tytusem. - Kłopoty z Tytusem, też mi wymówka. - Wiem, wiem, nie przepadasz za psami. - Carola, to nie ma nic do rzeczy. Myślę po prostu o tym, że nie jesteś w tym pięknym domu sama. - To prawda. Ale nie sądzisz chyba, że Tytusa wyprowadzi na spacer wiecznie zapracowana mama albo mój ścigający się z czasem tatko? - Carola, nie cierp za miliony. Są jeszcze Casandra i Calinka. - Zgoda na Casandrę, ale z Całką to już naprawdę przegięłaś. Przecież to jeszcze szkrab. W tym momencie zza zakrętu wypadł autobus. Gdy podjechał na przystanek, wsiadłyśmy. W środku huczało jak w ulu. - Cześć, bliźniaczki! Miałyście kolorowe sny? - Gregory Peck przywitał nas ze śmiechem, szarmancko ustępując nam miejsca. - Przestań się wygłupiać - skarciła go Jolka. - Czyżbyś sądził, że jesteśmy w wieku przedemerytalnym? - Dlaczego przed? Jolka zamachnęła się trzymaną w ręku torbą, ale chłopak zrobił zgrabny unik. - No, moja droga, kontroluj się. Byłaby to zbrodnia z premedytacją. - Uśmiech nie schodził mu z ust. - Być może, ale każdy sąd by mnie uniewinnił. - A to dlaczego? - Nie słyszałeś? Jest specjalny program rządowy dotowany z funduszy unijnych. - Jola zrobiła śmiertelnie poważną minę. - Program? Jaki? - Bezwzględnej likwidacji aktorskich falsyfikatów. Parsknęłam głośnym śmiechem. - No, Jureczku. - Siedzący obok Marek oderwał wzrok od książki. - Chyba powinieneś unikać z Jolą walki wręcz. Sugeruję metodę hetmana Czarnieckiego. - Mam umykać przed kobietą?! - Jurek vel Gregory Peck wykonał teatralny gest. - Przenigdy! - A zatem wróżę ci mroczną przyszłość, choć z drugiej strony wedle Ajschylosa ,,cierpienie jest nauką" - stwierdził filozoficznie Marek i ponownie pogrążył się w lekturze. Po kilkunastu minutach autobus wjechał w wąskie uliczki centrum Zielonej Góry. Dzień zapowiadał się niezwykle obiecująco. Na niebie nie było najmniejszej chmurki. Styczeń tego roku przechodził samego siebie: puszystą białą kołdrą otulił całe miasto, a z przykrytych śniegiem drzew i krzewów wyczarował prawdziwie baśniowy krajobraz. Jedynym mankamentem tej sielanki był widniejący w perspektywie parkowej alejki gmach naszej poczciwej budy. A w niej czekał na nas przede wszystkim Machej, matematyczny geniusz, który obok kosmicznej wręcz wiedzy dysponował niezachwianą pewnością, że perły swego błyskotliwego talentu rzuca przed nieprzyzwoicie leniwe wieprze, wykonując bezsensowny trud klasycznego Syzyfa. Obiektywnie rzecz biorąc, jego osąd, nie licząc wyjątków, pokrywał się z rzeczywistością w sposób idealny. Matematycznymi orłami nie byliśmy. Używając terminologii ornitologicznej, nie kwalifikowaliśmy się nawet do rodziny matematycznych wróbli, a naszą wiedzę - z zakresu układów równań, funkcji kwadratowych, wymiernych i trygonometrycznych, ciągów liczb, rachunku pochodnych, zagadek planimetrii et cetera - najtrafniej oddawała wdzięczna liczba zero, inaczej mówiąc null, totalna pustka, bezdenna nicość. Machej mierzył nas swym krogulczym wzrokiem. Spod jego gęstej, siwej, prawdziwie lwiej grzywy patrzyły na nas czujne oczy bezlitosnego egzekutora. Wciśnięci w ławki najchętniej zapadlibyśmy się pod ziemię, założyli czapki niewidki, poddali zabiegowi dematerializacji na czas trwania lekcji, która za każdym razem wracała do nas w koszmarnych, paraliżujących snach. - I kto nam dzisiaj zaśpiewa jak z nut? - Machej przemierzał palcem listę nazwisk w dzienniku, a każdy z nas czuł niemal fizycznie ostrze jego zimnego lancetu. - Sądzę, a nawet jestem absolutnie pewny, że marzy o tym przyszłość polskiego filmu, pan Jerzy Cezary Mikoś, Gregorym Peckiem zwany. Prosimy najuprzejmiej do tablicy! Jurek, uniósłszy się lekko, wyszeptał zbolałym głosem: - Uczyniłbym to jak najchętniej, panie psorze, ale jestem dziś wyjątkowo niedysponowany. Od dwóch dni cierpię na nieznośną migrenę i, niestety, nie zdołałem powtórzyć materiału. - Ależ to pr
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | dla dzieci i młodzieży, literatura młodzieżowa |
Wydawnictwo: | RW2010 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 23.12.2011 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.