- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.rtepianu, sam sobie akompanjował, odśpiewał mi kilka pieśni -- byłem zachwycony. Wyjąłem blankiet kontraktu i natychmiast chciałem go angażować. Tajemniczy człowiek postawił mi jednak tak dziwne warunki, że na zwykłym blankiecie kontraktowym nie mogłem ich spisać. Najpierw żądał, by nikt nigdy nie pytał go o nazwisko, by nikt z personelu go nie śledził, nie podpatrywał, ani nie starał się dojść, kim on jest. W razie, gdyby ten punkt umowy został złamany,--tajemniczy człowiek oświadczył, że bezwłocznie zerwie kontrakt. Dalej żądał, bym przyjął na siebie gwarancją, że nikt obcy nie przedostanie się za kulisy. Za pierwszy występ pan w masce nic nie żądał, za każdy jednak następny żądał olbrzymiej sumy, bo pięćset złotych od występu. Zgodziłem się na te ciężkie i oryginalne warunki. Wkońcu kazał mi jeszcze oprowadzić się po garderobach. W każdej garderobie badał grubość ścian, szczelność drzwi, zamki, wreszcie po długim namyśle wybrał sobie garderobą Nr. 3, -- pan zna ją, panie doktorze, -- tuż obok składu starych dekoracyj i rekwizytorni. Od czasu podpisania tej dziwnej umowy czerwony błazen zjawia się podobno punktualnie na pół godziny przed zaczęciem przedstawienia. Nikt nie wie, którą bramą i któremi drzwiami wchodzi, dość, że na czas jest w garderobie, i nikt również nie wie, w jaki sposób czerwony błazen z teatru Dziwny człowiek. ...No powiedz pan, panie doktorze, czy mogę łamać kontrakt, gdy ten człowiek ściąga mi do ,,Złotego Ptaka" tyle publiczności, że aż ściany się pocą? Doktór Reski nie zdążył odpowiedzieć, bo do dyrektora zbliżył się w tej chwili jeden z bileterów i zawiadomił go, że redaktor jakiegoś poczytnego pisma chce wejść na salę, ale brakło miejsc. Metzner przeprosił doktora i szybko oddalił się z bileterem w kierunku kas. Dr. Reski chwilę stał, jakby czekając, aż obydwaj znikną mu z oczu, rozejrzał się nerwowo wokoło i nagle jak strzała zniknął na zielonemi, żelaznemi drzwiami, prowadzącemi za II. Kaprys pięknej pani. Wieczór u państwa Kleskich doszedł właśnie do najwyższego napięcia humoru i zabawy, choć początkowo wcale świetnie się nie zapowiadał. Z odjazdem jednak kilku figur reprezentacyjnych ze świata dyplomatycznego, wysokiej arystokracji i najwyższego szczebla hierarchji urzędniczej,--lodowaty nastrój zaczął topnieć, i około północy zabawa potoczyła się już na dobre. Właściwy nerw drgnął jednak dopiero wtedy, gdy służba kilkakrotnie napełniła baccaratowe tulipany francuskiem winem szampańskiem i gdy orkiestra zagrała pierwsze ,,shimmy". Szampan, murzyński jazz-band, nagie ramiona i plecy niebrzydkich kobiet, dziwny krok półdzikiego shimmy i jawy wywołały wreszcie ten nastrój wewnętrznego szału, który, wtłoczony w ramy dobrego tonu, tem więcej jest oszałamiający i ponętny. Była godzina trzecia po północy, gdy pani Halina Mertinger, żona znanego na warszawskim bruku bankiera, zamierzała już wycofać się z tłoku tańczących i choć przez chwilę odetchnąć chłodniejszem powietrzem. W salonie było gorąco i duszno. Pani Halina czuła się znużona. Postanowiła więcej nie tańczyć, najpierw dlatego, że bała się w tej temperaturze o całość swej misternie zaondulowanej fryzury, dalej dlatego, że ostatnie chwile zabawy chciała poświęcić emocjonującej rozmowie z Wikiem Skarskim. Wiedziała dobrze, że teraz, tu, na tej zabawie, Wik musi być sobą, że przestanie raz wreszcie grać nieznośną komedję, że powie jej wszystko, co dotąd ukrywał pod maską ironji, obojętności i cynicznego dowcipu. Pani Halina wiedziała doskonale, że przed chwilą mocno szarpnęła nerwami Wika. Była przecież dziś wyjątkowo piękna i umiała doskonale uderzyć w tkliwą u młodego Skarskiego strunę -- zazdrość. Komedję ,,del arte" z prokuratorem Glińskim odegrała wprost znakomicie, bez zająknienia. Czuła, że Wik tracił równowagę i panowanie nad sobą, że w szybkiem tempie zmuszony teraz będzie uderzyć w obawie, by Gliński go nie ubiegł... Wspomnienie flirtu z Glińskim i widoku człowieka poważnego, znanego ze swej bystrości i zdolności prokuratorskich, który szedł na tak prymitywie fałszywą przynętę, -- tak rozbawiły panią Halinę, że mimowoli uśmiechnęła się sama do siebie. Zaczęła szukać strusiego pióra -- wachlarza. Młody Skarski błyskawicznie przebiegł salę i stanął tuż koło niej. -- Pani czegoś szuka? -- Tak, wachlarza. Już późno, i chcę zniknąć po angielsku. Poczciwy Gliński obiecał odwieźć mnie do Niech mu pan powie, że zaraz będę w -- Doskonale, w tej chwili odszukam najnowszą ofiarę, pani, -- ale bym nie miał wrażenia, że jestem służącym i spełniam bezapelacyjnie pani rozkazy, może odszukamy go razem. Wik podał ramię pani Halinie. Przeszli do ogrodu zimowego. Piękna pani czuła, że ram
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | sensacja i literatura grozy, kryminał |
Wydawnictwo: | SAGA Egmont |
Rok publikacji: | 2021 |
Liczba stron: | 178 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.