"Wspólny stół" od wydawnictwa mamania to książka, która w kilku zdaniach przekazuje ogromną ilość ważnych i poruszających treści. Zawsze jestem pod wrażeniem gdy sięgam po tego typu publikację, i zawsze podziwiam autora za to, że w tak krótkim opowiadaniu potrafił zamieścić emocji tyle, co nie mieści się w niejednym opasłym tomie.
Kiedyś ludzie celebrowali wspólne spożywanie posiłków i to kuchnia była sercem domu, a stół miejscem przy którym toczyło się życie. To właśnie podczas wspólnych obiadów czy kolacji dzieci mogły porozmawiać z rodzicami, wysłuchać opowieści babci i poprzekomarzać się z rodzeństwem... To stół był główną atrakcją podczas rodzinnych świąt i uroczystości, i czymś, co spajało rodzinę. Przy stole zawsze dużo się działo i sporo opowiadało, jednak dziś w niewielu domach ten mebel odgrywa tak ważna rolę.
Po jakiś czasie rodzina przeniosła się przed ekran telewizora i chociaż już było inaczej, to jednak wszyscy razem oglądali ten sam film i nadal mieli o czym ze sobą rozmawiać. Gdy telewizor zaczął mieścić się w dłoni i nawet najmłodszy członek rodziny został wyposażony we własny smartfon lub tablet, tematów do wspólnych rozmów zabrakło. Człowiek zaczął samotnie egzystować w swoimi małym, wirtualnym świecie, jednak bardzo szybko odkrył, że taki świat nie zastąpi tego, co można przeżyć w realu.
Ten bardzo współczesny i ogromnie ważny temat poruszył w swojej książce Peter H. Reynolds, pokazując postać małej Violet, która mocno przeżywa to, że jej rodzina nie spotyka się już razem przy stole.
Krótkie, proste zadnia i urocze, minimalistyczne ilustracje wyrażają tu więcej niż tysiąc słów i mam nadzieję, że mała Violet swoim postępowaniem zachęci zarówno dzieci oraz ich rodziców do wprowadzenia w swoim życiu dobrych zmian.
"Wspólny stół" to pewnego rodzaju książeczka terapeutyczna, która mnie urzekła ale i wzruszyła.
Myślę, że będzie odpowiednia dla dzieci w wieku od 4 do 7lat, a także może być początkiem do tego, by razem zadbać o podtrzymywanie rodzinnych więzi.
Opinia bierze udział w konkursie