Jest to książka pisana lekkim piórem, poruszająca jednak ciężki temat. My, którzy tego nie przeżyliśmy, nie potrafimy nawet trochę, w wyobraźni stworzyć obrazu tego, jak to wszystko wyglądało, co Ci ludzie przeszli !
Każdą z opowieści musiałam przetrawić ... A raczej to książka , po raz kolejny, trawiła mnie ... wcześniej miałam przyjemność czytać "Dziewczyny z Wołynia" Prawdziwe historie , tej samej autorki... Obie książki są wstrząsające... I na pewno warto je przeczytać, są to tak naprawdę jedne z ostatnich świadectw cierpienia, i prawdziwej historii tego, co się stało.
To co się słyszy na lekcjach historii jest okrojone z przeżyć osobistych i tego co się widziało i przeżyło. Tutaj historie opowiedziane są bardzo dokładnie, dotkliwe. Jest to naprawdę ciężki temat ....
Brawa dla Anny Herbich i jeszcze większe brawa dla tych kobiet, które odważyły się rozgrzebać na nowo swoje bolesne wspomnienia i wróciły, do tamtych chwil, po to by odpowiedzieć nam swoje historie. Bo, nie oszukujmy się, naprawdę trzeba mieć wiele wytrwałości w sobie aby po pierwsze to przeżyć, po drugie móc to opowiedzieć. A musicie wiedzieć, że nie każdemu los dopisał, nawet po wyzwoleniu...
Pozwolę sobie zacytować slowa dwóch z kobiet, które w książce, opowiedziały nam swoje historie:
* "Robię wszystko, żeby nasze przeżycia, to, przez co przeszliśmy na Syberii, nie zostało zapomniane. Gdyby tak się stało, byłoby to zwycięstwem naszych oprawców. A ostatecznie to przecież zwyciężyliśmy my.
Stefania Szantyr-Powolna z domu Ursyn-Szantyr (rocznik 1924)"
* "Dopiero później zorientowałam się, że zniknęły olbrzymie hałdy węgla, które niegdyś usypywałam wraz z innymi więźniami. Tym węglem wyrównano cały teren, zacierając wszelkie ślady po łagrze. Pod grubą warstwą węglowego miału razem z barakami i drutem kolczastym zostały też groby ofiar. W tym grób mojego brata. Po naszym cierpieniu, po całym koszmarze sowieckiego ludobójstwa nie miał pozostać nawet ślad. Tak jakby to się nigdy nie wydarzyło.
Ale przecież my pamiętamy. A po nas pamiętać będą kolejne pokolenia.
Natalia Zarzycka z domu Odyńska (rocznik 1927)"
Książka przeczytana, a ja nadal nie mogę sobie tego wyobrazić ...
Z książki dowiemy się trochę o zajęciach, warunkach w których mieszkano jak i o tych, w których te kobiety musiały żyć na syberii; przyjaźniach, o tym jak potoczyło się ich życie już po powrocie do Polski...
Opinia bierze udział w konkursie