Niektórym wydaje się, że doprowadzenie do ślubu sprawia, że drugi człowiek już na zawsze będzie obok, skrupulatnie dotrzymując składanej przysięgi. Małżeństwo to jednak nie wyrok śmierci, a praca nad nim powinna się odbywać przez cały czas jego trwania, niezależnie od ilości wspólnie spędzonych lat. Nie jest to łatwe zadanie i zbyt często spychane na margines. A nie można brać za pewnik obecności drugiej strony, gdy nie przykłada się wagi do jej potrzeb i nie daje odczuć, że jest w naszym życiu niezbędna. Nawet małe gesty potrafią zdziałać cuda, wystarczy jedynie odrobina dobrej woli i czas, jaki jesteśmy chętni poświęcić, by relację pielęgnować. W innym wypadku skutki mogą być opłakane, a gdy przyjdzie się w tym zorientować może być za późno na ratowanie czegokolwiek.
Julka z zawodu i powołania jest nauczycielką. Dodatkowo dość prężnie prowadzi korepetycje dla uczniów i robi to z dużą przyjemnością, a w wolnych chwilach pisze powieści dla kobiet. Może się pochwalić długim stażem małżeńskim, jej córka niedawno wyfrunęła z domu i rozpoczyna życie na własną rękę, a ona powinna się cieszyć życiem. Niestety, nie wszystko jest takie jak pozornie wygląda. Bowiem ona od lat żyje z mężem na odległość, z uwagi na ich pracę, a ta rozłąka skutecznie wpływa na rozluźnienie łączących ich więzi. Choć Julka jest piękną kobietą, przyciągającą męskie spojrzenia, to nie potrafi zwrócić uwagi swojego męża na tyle, by poświęcił jej czas nie tylko w fizycznym wymiarze. Coraz bardziej tęskni do jego bliskości i towarzystwa każdego dnia, ten jednak zdaje się oddalać jeszcze bardziej. Z uwagi na swoją emocjonalność nie potrafi odpowiednio się z nim porozumieć i wyartykułować swoich potrzeb. A to dopiero wierzchołek góry lodowej...
Marek to mężczyzna w sile wieku, choć odrobinę zaniedbany. Piastuje ważne stanowisko i w kwestiach zawodowych osiąga niemałe sukcesy. Poniekąd przyzwyczaił się do sytuacji rodzinnej i tego, że tkwi odrobinę z boku, z doskoku jedynie zaszczycając bliskie mu kobiety swoją obecnością. Marek skutecznie tłumi wszelkie emocje i wydaje się człowiekiem-skałą, którego nic nie jest w stanie wyprowadzić z równowagi. Trudno jednak przez to zorientować się także w uczuciach, które głęboko skrywane w nim tkwią. Niezaleczone traumy z dzieciństwa dają mu o sobie znać, choć on, spychając te kwestie w głąb świadomości, stara się o tym nie myśleć. Jednak z całą pewnością nie jest człowiekiem szczęśliwym, a kolejne działania, których się podejmuje sprawiają, że wręcz zaczyna sobą gardzić.
"Cud babiego lata" to ciekawa i bardzo dobrze napisana powieść o problemach małżeńskich, które zaniedbane urosły do rangi mogących doprowadzić do rychłego rozwodu. Życie na odległość, permanentny brak komunikacji, ciągłe niezrozumienie i niezabliźnione rany, jakie zebrały się przez cały okres trwania tej relacji, skutecznie ją pogrążają. Marek i Julka nie są w stanie trwać przy sobie na co dzień, udzielać sobie niezbędnego wsparcia, do tego całkiem zapomnieli o tym, jak ze sobą rozmawiać, a przede wszystkim jak być wobec siebie szczerymi. I przez to szukają szczęścia nie tam, gdzie powinni, zamiast odnaleźć problemy, które tkwią głęboko w nich i sprawiają, że ciągle ranią się nawzajem. Dzięki perspektywie roku, która dzieli obie narracje, widzimy jak duże postępy poczyniło małżeństwo, w kwestii odbudowania swojej relacji ale i poznania samych siebie i swoich potrzeb. Mamy tu do czynienia z głęboką analizą psychologiczną obojga bohaterów, która zanim uleczy, przysporzy im całe mnóstwo bólu i wręcz zmusi do zmierzenia się z problemami, których albo nie byli świadomi albo nie chcieli mieć pojęcia o ich istnieniu. Autorka w powieści dużą wagę przywiązuje także do przekazania nam emocji, które targają bohaterami, a bywają one wręcz skrajne, niemniej zawsze intensywne. Przechodzimy wraz z nimi proces uzdrowienia i poznania siebie, zauważamy różne niuanse, które stanowiły zaczątek ich problemów, mamy okazję obserwować ich codzienne zmagania i ból, z jakim muszą się mierzyć. Z pewnością nie jest to łatwa książka, niemniej jednak stanowi ważny głos w literaturze, ukazujący jak prostym jest zboczenie z wyznaczonej sobie lata temu ścieżki, jak banalna jest ucieczka w to co nieskomplikowane i dające pozorne ukojenie, a jak szalenie zawiłym wyzwaniem jest podjęcie się próby naprawienia więzi małżeńskiej, wybaczenia- zarówno sobie jak i drugiej stronie i odbudowania, cegła po cegle, wspólnej oazy. To nie tylko opowieść o romansie, byłoby to obraźliwie spłycenie całej historii, to o wiele więcej i moim zdaniem warto dać tej książce szansę, by za pomocą bohaterów ujrzeć ważne i często ignorowane kwestie, które mogą okazać się przydatne w codziennym życiu.
Opinia bierze udział w konkursie