- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.szczęśliwie kawał rumsztyku, ale blizna z pewnością będzie widoczna, na przykład! Na to rozpiąłem bluzę myśliwską i znajdującą się pod nią białą koszulę ze skóry jelenia. - Popatrzcie! - Do stu piorunów! W takim razie jesteście jednak Old Shatterhand! Hm, posłuchajcie: czy sądzicie, że ja, na przykład, jestem okropnym głupcem? - Nie, tak nie sądzę. Popełniliście tylko błąd, biorąc mnie za greenhorna, i nic więcej. Ze strony nowicjusza nie spodziewaliście się takiego ataku. Sans-eara można zwyciężyć tylko zaskoczeniem. - Oho! Zresztą dać się przez was zaskoczyć nie jest hańbą. Moje imię i nazwisko brzmi właściwie Sam Hawerfield. Jeżeli chcecie mi zrobić przyjemność, to mówcie mi: Sam! - A wy mnie Charley, jak mówią wszyscy moi przyjaciele. Ale teraz wolno mi chyba będzie zapytać powtórnie: skąd i dokąd? - Przybywam po trosze z Kanady, gdzie dotrzymywałem towarzystwa drwalom, a chcę teraz, na przykład, udać się do Teksasu i do Meksyku, gdzie podobno tak dużo jest łotrów, że aż serce się śmieje na myśl o kulach i pchnięciach nożem, jakie tam można otrzymać. - Moja droga także tam prowadzi. Mogę się do was przyłączyć? - Naturalnie! A teraz powiedzcie mi, skąd się tu biorą Indianie. To na pewno Oglala, przed którymi trzeba się mieć na baczności. Opowiedziałem mu, co o tym słyszałem. - Hm! - mruknął Sam. - Wobec tego nie jest wskazane zatrzymywać się tu długo. Natknąłem się wczoraj na trop, przed którym trzeba mieć respekt. Naliczyłem co najmniej sześćdziesiąt koni. Ci czterej musieli należeć do tego oddziału i byli pewno wysłani na zwiady. Zejdziemy im chyba z drogi i skierujemy się wprost na południe, chociaż tam natrafimy na wodę dopiero jutro pod wieczór. Jeśli wyruszymy natychmiast, dotrzemy jeszcze dzisiaj przed nocą do kolei biegnącej na Zachód, a jeżeli przybędziemy we właściwym czasie, spotka nas przyjemność zobaczenia, na przykład, pociągu. - Jestem gotów do drogi. Ale co zrobimy z trupami? - Co zrobimy? Nic. Zostawimy je tutaj, tylko najpierw zabiorę im uszy. Dowiedzą się, że był tu Sans-ear. Nie uwierzylibyście, jakie to nędzne uczucie, kiedy człowiek chce w zimie zmarznąć w uszy, a nie ma ich. Byłem raz o tyle niezręczny, że dałem się złapać czerwonoskórym. Uszu mnie wprawdzie pozbawili, lecz życia nie, bo Sam Hawerfield wziął nogi za pas. Ale za moich dwoje policzcie tu! Podniósł strzelbę i pokazał na niej nacięcia. Każde z nich kosztowało życie Indianina. Teraz wyciął cztery nowe kreski i mówił dalej: - To sami czerwonoskórzy. Tu na górze jest osiem karbów dla białych, którzy zasmakowali moich kul. Za co, o tym wam kiedyś opowiem. Szukam jeszcze dwóch, ojca i syna, największych łotrów na tym świecie. Gdy ich odnajdę, zadanie mojego życia będzie spełnione. Oczy jego zabłysły naraz wilgocią, a ogorzała twarz nabrała wyrazu rzewności, wzruszenia i miłości. Domyśliłem się, że starego myśliwca, tak samo jak wielu innych, rzucił w objęcia dzikiej pustyni jakiś ból albo pragnienie zemsty. - Tony! - zawołał Bezuchy. Klacz przybiegła i stanęła przy swym panu tak, że wystarczyło mu tylko rękę wyciągnąć, aby wskoczyć na siodło. - Samie, toż wy macie znakomitego konia! Na pierwszy rzut oka nikt by dolara za niego nie ofiarował, ale widać, że nie oddalibyście go za tysiąc suwerenów 3. - Tysiąc? Pshaw!Powiedzcie: milion! Znam w Górach Skalistych miejsca, skąd mógłbym wybierać pieniądze łopatami i jeśli kiedyś spotkam człowieka, który zasłuży na to, to pokażę mu te miejsca. Nie potrzebuję więc oddawać mojej Tony za pieniądze. Powiem wam tylko tyle, Charley: ten, którego teraz nazywają Sans-ear, był niegdyś całkiem inny, pełen szczęścia i radości życia. Był młodym farmerem, miał żonę i dziecko, za których byłby tysiąc razy życie oddał w ofierze. Tę żonę przywiózł do domu na swej najlepszej klaczy, zwanej Tony. Kiedy później klacz urodziła źrebię, nazwał je również Tony. Potem przyszło owych dziesięciu, o których wam przedtem wspomniałem. Spalili moją farmę, zabili mi żonę i dziecko, zastrzelili klacz, której nie mogli użyć, ponieważ nie chciała nosić na sobie obcego. Tylko źrebię uniknęło śmierci dlatego, że wybiegło przypadkowo w pole. Powróciwszy z polowania, zastałem to zwierzę jako jedynego świadka mojego dawnego szczęścia. Cóż wam więcej powiem? Ośmiu z tych łajdaków padło z mojej ręki. Dwaj, którzy uszli z życiem, będą także moi. W tym właśnie celu udaję się do Meksyku i Teksasu. Sans-ear przesunął dłonią po oczach, a potem skoczył na siodło i dodał: - Tyle o dawnych dziejach, Charley! Jesteście pierwszym, któremu je opowiadam, chociaż was widzę po raz pierwszy i będziecie prawdopodobnie ostatnim. Tymczasem i ja odwiązałem mego mustanga i wsiadłem nań. Sans-e
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Zielona Sowa |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 06.07.2011 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.