- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.wane farbą szyby, żeby nikt nie widział, co się dzieje w getcie. Ludzie wydawali się spokojni, choć czujnie się rozglądali. Byłam spięta i nerwowa, tym bardziej że Maciek co jakiś czas zadawał pytania w stylu ,,kto, gdzie i kiedy". Byłam zła, bo zachowywał się trochę jak uczniak na wycieczce. Był zbyt swobodny, zbyt radosny i miałam wrażenie, że swoim zachowaniem zwraca na nas uwagę. A przecież wtedy należało być przezroczystym. Nieistniejącym. Byle nikt nam się nie przyglądał, nie zastanawiał się, co tu robimy i dlaczego. Nie zapytał o dokumenty. Teraz, po latach, myślę sobie, że w ten nieudolny sposób usiłował rozładować napięcie. Na pierwszym przystanku wsiadł wysoki, pewny siebie esesman i stanął tak blisko nas, że zaczęłam się obawiać, iż poczuje zapach kiełbasy. Odruchowo przesunęliśmy nieco walizkę, tak że znalazła się w mojej rozdygotanej ręce. Struchlałam. Zaczęłam się pocić i musiałam wyglądać nieszczególnie, bo Maciek niespodziewanie zagaił: - Myślisz, że kotka okoci się jeszcze w tym tygodniu? Nie miałam pojęcia, o czym on mówi, przecież nasze dwie kotki jakiś czas temu zaginęły. Nawet się zastanawialiśmy, czy przypadkiem ktoś ich nie złapał i nie wrzucił do gara, ale nikt nie miał odwagi głośno o tym dywagować. Maciek niemal niezauważalnie mrugnął i delikatnie mnie przytulił. - Nie wiem, może. Dzieciaki się ucieszą. - Pletliśmy trzy po trzy, byle nie myśleć o tym, co tuż-tuż. Przejechaliśmy tak jeszcze dwa przystanki, tłumek w tramwaju gęstniał, gdy stało się najgorsze. Do wagonu wsiadło dwóch hałaśliwych, wypinających piersi gestapowców z dużym czarnym psem. Zachowywali się tak, jakby wszyscy węszyli. Czujnie rozejrzeli się po podróżnych, którzy nagle zainteresowali się czubkami własnych butów, i zaczęli powoli przesuwać się wśród ludzi. Struchlałam, gdy niespiesznie zmierzali w naszą stronę. Modliłam się, by zatrzymał się czas albo by już teraz, zaraz, był kolejny przystanek. Ale tak się nie stało. Tkwiliśmy w pułapce małego blaszanego pudełka na kółkach, pocąc się jak nigdy w życiu. Ściany napierały na nas, odbierając oddech, a ja czułam, że zbliża się atak paniki, którego nie sposób opanować. Serce zgubiło rytm i teraz niepewnie telepało się w klatce piersiowej, obijając o płuca i skurczony żołądek. Wiedzieliśmy, że zbliża się najgorsze, a nie sposób było porzucić walizki ani wysiąść, nie sposób było uciec. Kolejne dwa kroki. Wylegitymowali pobieżnie pobladłą starszą kobietę i następny krok w naszym kierunku, i jeszcze jeden. Przystanek nawet nie majaczył na horyzoncie, w dodatku na nieznośnie długą chwilę zatrzymaliśmy się na skrzyżowaniu, żeby przepuścić jakichś oficjeli w dwóch czarnych jak smoła kabrioletach, którzy wstrzymali ruch na ulicach. I znowu kolejny krok i coraz bliższe powarkiwanie psa. Strach ludzi niemal materializował się między nami. Miałam poczucie, że podłoga umyka mi spod stóp, a ciemne, coraz gęstsze plamy niczym stado nietoperzy zataczają coraz mniejsze koła. Byłam bliska omdlenia i gdyby nie ramię Maćka, pewnie bym się osunęła. Niespodziewanie na rączce walizki, tuż obok mojej dłoni, zacisnęły się czyjeś szorstkie palce i poczułam gwałtowne szarpnięcie. Walizka zmieniła właściciela. Teraz dzierżył ją niewzruszony esesman, który nawet na nas nie spojrzał. Wczepiłam się w Maćka, nie do końca rozumiejąc, co się właśnie stało. Kolejne dwa kroki i warknięcie. Na gołej nodze poczułam ciepły oddech psa, który coraz niespokojniej węszył. Nie miałam wątpliwości, że bestia wyczuła zapach kiełbasy. I stał się kolejny cud. Stojący przy nas esesman wyrzucił przed siebie wyprostowane ramię w powitalnym geście i przy wtórze stukających obcasów głośno i dobitnie powiedział do gestapowców: - Heil Hitler! - Heil Hitler! Stali, mierząc się wzrokiem, lecz zaraz się nami zainteresowali. - Dokumenty! - Są ze mną. Spojrzeli na nas niepewnie, jakby rozważali, czy jednak nie powinni poświęcić nam więcej uwagi. Najwyraźniej górująca nad nami postać esesmana i jego groźna mina powstrzymały ich od dalszych działań. Po chwili wahania rzucili tylko: - Rozumiemy. Naprawdę nie wiem, co się wydarzyło później. Przestałam widzieć, czuć, rejestrować cokolwiek. Nagle, popychani przez esesmana, znaleźliśmy się na chodniku. Rozpoznałam przystanek i wpatrzona w znajome, nierówne płyty zmartwiałam z żalu, że tak niewiele dzieliło nas od celu. Gestapowcy z psem, stresując wszystkich wokół, pojechali dalej w poszukiwaniu swoich ofiar. Staliśmy z Niemcem, nie wiedząc, co począć. Odejść? Przeprosić? Mówił poważnie, że jesteśmy z nim? I czy to znaczy, że właśnie nas aresztował? Wpatrywaliśmy się w jego buty, a sama nie wiem, może też się zastanawiał, co z nami zrob
audiobook mp3 do pobrania
Czyta Magdalena Schejbal |
Wydawnictwo Bellona |
Data wydania 2019 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść biograficzna, powieść historyczna, powieść wojenna |
Wydawnictwo: | Bellona |
Rok publikacji: | 2019 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Czyta: | Magdalena Schejbal |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.