- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ą dla co znakomitszych rycerzy. Polacy nie dali się prosić - Dworycki wkrótce rozdzielił husarzom kwatery. I tu był pies pogrzebany, jak powiadają Moskale. Niespodziewanie do Dydyńskiego zbliżył się niestary Moskal w szubie i niedźwiedzim szłyku. - Wasza miłość pozwoli ze mną. Jam sługa bojarzyna Iwana Izmajłowa. Ojczulek Iwan Jakowlewicz prosi was na kwaterę, aby ugościć sprzymierzeńców Jego Carskowo Wieliczestwa. Zaprasza w gościnę z pocztem i czeladzią do dworu pod miastem. Dydyński zapomniał języka w gębie, bo nie rozumiał, dlaczego Moskal wybrał właśnie jego. Wątpliwości rozwiał Dworycki. - Chodzą słuchy o tobie - mruknął - że jesteś zaufanym sługą cara. Izmajłow, jak każdy Moskal, chce zaskarbić sobie łaski Dymitra, bo prosił mnie, aby dać mu na stancję tego rycerza, co był z lutrem Buczyńskim pod bramą w Czernihowie. Jedź z nim, będziesz miał jak u Pana Boga za piecem. - Oby mi poszło na zdrowie - rzekł zmęczony Dydyński. Zgodził się, bo perspektywa spędzenia nocy pod dachem była o wiele bardziej kusząca niż noclegu w zalanym wodą obozie. - Panie Świrski, panie Nieborski! Jedziecie ze mną. A, prawda - przypomniał sobie już na kulbace. - Zabierzcie Borysa i pachołków. Die 21/11 novembris Wioska w pobliżu Nowogrodu Godzina dziewiąta w nocy Czworoboczny dwór Izmajłowa czerniał w świetle księżyca nad polami jak wojenny okręt na spokojnym morzu. Ponury, o stromym dachu krytym brzozową korą, wzniesiony nieopodal wioski pełnej nędznych kleci i czarnych chat. Bojarzyn czekał we wrotach z drugim sługą, a może synem - Dydyński równie dobrze wyznawał się w jego koligacjach co w liczbie dworskich dziewek, które zdobywały zasługi w łóżkach jego dziadów. Moskal powitał ich w kołpaku z otokiem, w aksamitnej ferezji haftowanej w kwieciste sztuczki i podbitej wilczym futrem. Sługa chadzał w pikowanym sarafanie, czyli kaftanie otwartym z przodu, w czapce i przy szabli. Pachołkowie, którzy rozwarli wrota, mieli żupany i koszuliny, czyli najtańsze szuby, w jakich Dydyński widywał nawet niewiasty na targu. Izmajłow skłonił głowę, jeszcze zanim Jacek zeskoczył z kulbaki. Stolnikowic odwzajemnił ukłon hardo. Co, może on, szlachcic polski, miał bić czołem jakiemuś Moskalowi śmierdzącemu dziegciem? Niedoczekanie! Pachołkowie pokłonili się w pas, ściągając czapki z wygolonych głów. Niespodziewanie również Borys zeskoczył z Myszatego i oddał czołobitny pokłon bojarowi. - Błagodietielju mojemu czełom kłaniaju1 - rzekł Izmajłow. - Zapraszam do domu, mospan. Wybaczcie mnie głupiemu, ale otczestwa waszewo błagorodia nie znaju2. - Otczestwa? - Dydyński zdumiony przeniósł wzrok na Borysa. - A to co znowu? - Jak było na imię ojcu waszej miłości? - zaszemrał Oboleński. - Tak u nas ludzie między sobą rozmawiają. - Aleksander. - A zatem, Jacku Aleksandrowiczu, proszę pokornie do górnej izby na wieczerzę. A wcześniej do powałuszy, złożyć łuby. - Rad z gościny skorzystam. Weszli na ganek, potem po schodach na podklet, czyli piętro zwieńczone czerdakami - nadbudówkami, w których mieściły się izby. Moskal wprowadził ich na kolejny ganek, potem do przedniej sieni - dla gości i pana domu. Szybko przeszli do gornicy i od razu do bocznej izby, gdzie na ścianach obitych aksamitem i kitajką wisiały dwa rzędy świętych ikon i obrazków, a na półkach pod nimi stały lampki i świece. Przy ścianach ustawiono ławy okryte sukiennymi poławocznikami, z boku stał grubo ciosany stół okryty obrusem, dwie skrzynie, szkatuła. I jeszcze stosy poduszek i pierzyn, dwa wezgłowia, z tego jedno mniejsze - zwane bumażnym. Wysoki lichtarz i dwa zydle. Pieca nie było, zamiast niego przez róg komnaty przechodził gliniany komin pomalowany w kwieciste wzory. Widać palenisko było piętro niżej - w poziemnej izbie, a służba nie żałowała drzewa - w komnacie panowało gorąco, choć z kątów rozchodziła się woń kurzu i stęchlizny. - Oto wasza kwatera, Jacku Aleksandrowiczu - rzekł bojar. - Ostawcie i ochędożcie się, a zaraz na wieczerzę pokornie prosimy. Kiedy zostali sami, Dydyński pozbył się z pomocą Nieborskiego obojczyka i naramienników, rozpiął karwasze, wyłuskał się ze zbroi, zdjął husarski szyszak, już bez strusich piór, które sprofanował moskiewski wisielec na bramie w Morawsku. Dydyński zdjął przeszywanicę zakładaną pod zbroję dla mokrej żołnierskiej roboty, narzucił jedwabny żupan, karmazynową delię i wilczy kołpak. Przypasał starą, dobrą węgierkę. - Patrzcie - rzekł Świrski, który na trzeźwo miał wzrok wilka, a po pijanemu - sokoli. - Piec świeżo podmalowany. Krew? Dydyński zatrzymał się w pół kroku. Sięgnął do juków i wydobył kindżał. Przez chwilę ważył go w ręku, potem wsunął za cholewę buta, dla wszelkiego spokoju. A co jeszcze miał zrobić?! Spisać testament? Prz
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Fabryka Słów |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 23.12.2010 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.