- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.coś sprawdzić w bagażniku. Stałem w ciemnościach, patrząc w kierunku pożaru, gdy naraz tuż przede mną pojawił się cień jakiegoś wysokiego, barczystego mężczyzny. -- Czy pozwoli pan przypalić? -- powiedział, podchodząc do mnie. Głos miał niski i trochę jakby obcy akcent. Nie był to chyba nikt z pracowników naszego zakładu. Sięgnąłem po zapalniczkę i w świetle płomienia ukazała się twarz mężczyzny w średnim wieku, pociągła, wygolona, o jasnych, jakby nieco wyblakłych oczach. Nieznajomy nie wyglądał na dziennikarza czy urzędnika ministerstwa. Pomyślałem, że to raczej ktoś z ochrony rządu. -- Proszę, panie inżynierze! -- usłyszałem głos Tadka, który już otworzył drzwi wozu. Nieznajomy podziękował skinieniem głowy i zniknął w ciemnościach. -- Kto to był? -- zapytałem Tadka. -- Gdzie? -- Kierowca zdawał się nie rozumieć, o kim mówię. -- Tu, przed chwilą. -- Nikogo nie było -- zaprzeczył stanowczo. -- Przecież wziął ode mnie ogień. -- Niech pan wsiada -- zniecierpliwił się Tadek. -- Muszę szybko wracać! Wsiadłem do wozu, usadowiłem się z przodu, obok kierowcy, i zatrzasnąłem drzwi. W tej samej chwili odczułem dziwne wrażenie czegoś znajomego. Jakieś wspomnienie, ale bardzo wyraziste, bliskie halucynacji. Droga widziana przez przednią szybę. Noc. Długie światła. Przesuwające się drzewa i słupki przydrożne. Nagle w świetle reflektorów ukazuje się pies. Duży wiejski kundel. Stoi na środku drogi, a jego oczy błyszczą jak żółte lusterka odblaskowe. Słyszę pisk opon. Hamujemy gwałtownie, skręcamy w prawo, aby ominąć psa, i przed maską pojawia się słupek drogowy. Głuchy trzask. Czuję, jak lecę do przodu Tadek uruchomił silnik. W zapalonych światłach fiata ujrzałem szereg stojących samochodów. Byliśmy jeszcze na przyzakładowym parkingu. Co za bzdurne przywidzenie?... Wyjechaliśmy na drogę. Nie było już czerwonej łuny, tylko wśród rzedniejącego dymu błyskały reflektory straży zakładowej. -- Początkowo wyglądało, że będzie większa draka -- odezwał się Tadek. Widać i jemu niedawne wydarzenia nie dawały spokoju. -- Kiedy się zaczęło palić? -- spróbowałem okrężną drogą wyjaśnić, co się właściwie stało, bo przecież nie wypadało ujawniać przed kierowcą, że nic nie wiem. -- Chyba po tym, jak łupnęło. Ale dokładnie kiedy zaczęło się fajczyć, to nie wiem. -- Niech pan, panie Tadziu, opowie mi, co pan widział. -- Ano cóż... Dużo to nie mam do opowiadania -- zastrzegł na wstępie, ale znałem chłopaka i wiedziałem, że nie trzeba go prosić. -- To wszystko leciało tak szybko, że łatwo stracić głowę. Byłem z panną Barbarą na przyjęciu, gdy lampy zaczęły mrugać. Wszystkie światła. A w uszach taki jakiś szum i gwizd. Chwilami trudno było wytrzymać. Potem zaraz coś łupnęło i błysło. Chyba w trafo. Dyrektor coś do pana przez radio krzyczał, ale pan już nie odpowiadał. Panna Barbara zaraz wybiegła z sali, a za nią inżynier Wotny. -- Za nią? Jest pan pewny? -- Jasne, że za nią, nie przed nią. Pobiegłem za nimi, bo sobie pomyślałem, że coś się dzieje niedobrego i, mówiąc szczerze, bałem się o pannę Barbarę. Pognałem na schody, ale jej już nie było. Kombinuję: pobiegli do nastawni, tej nowej, centralnej. Więc ja za nimi. Na schodach było prawie ciemno. Ze światłem coś się zrobiło. Żarówki ledwo świeciły. Potem na chwilę zapaliły się tak jasno, że myślałem, że się przepalą, ale znów przygasły. Na półpiętrze minął mnie inżynier Wotny. Biegł jak wariat na dół. Spytałem go, czy coś się stało pannie Barbarze, ale ani się nie zatrzymał, ani nic nie odpowiedział. -- Czy widział pan błysk w nastawni? Bardzo jaskrawy. -- Widziałem. Dwa razy, już jak byłem na górze. -- Dwa razy? -- Pierwszy raz zaraz potem, jak panna Barbara wybiegła z nastawni. Jak mnie zobaczyła, to chciała wrócić, lecz wtedy właśnie błysnęło drugi raz i znów łupnęło. W nastawni stało się jasno, że aż nie można było patrzeć. Nie puściłem panny Barbary, i słusznie, bo choć przygasło, a nawet zupełnie zrobiło się ciemno, ale tylko na krótko, może na pół minuty, i jeszcze raz błysnęło, tyle że słabiej i ciszej. -- Długo to wszystko trwało? To znaczy, licząc od chwili, gdy dyrektor stracił ze mną łączność. -- Bardzo krótko. Nie dłużej jak parę minut, może pięć? Panna Barbara bardzo się niepokoiła o pana, więc jak tylko przygasło, zaraz poszliśmy zobaczyć. -- Gdzie ja wtedy byłem? -- Siedział pan na krześle. Trochę odsunięty od tego nowego komputera. -- A więc nigdzie nie wychodziłem? -- Myślę, że nie. Ale, niech się pan inżynier nie gniewa, nie wyglądał pan na -- Byłem zamroczony tymi błyskami. -- Moż Ale tak po prawdzie wyglądał pan na pijanego. -- Czy inżynier Niewińska też tak myślała? -- Teg
audiobook mp3 do pobrania
Czas trwania 08:38:00 |
Wydawnictwo SAGA Egmont |
Data wydania 2022 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | fantastyka, fantasy |
Wydawnictwo: | SAGA Egmont |
Rok publikacji: | 2022 |
Czas trwania: | 08:38:00 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.