- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.jącego nieba zaczęły spadać pierwsze płatki śniegu. Oderwała wzrok od okna, westchnęła i wróciła do lektury Pięknych i przeklętych Fitzgeralda. W dobrej książce zawsze znajdowała pocieszenie. Właśnie wypiła łyk kawy, gdy drzwi się otworzyły i wpuściły do środka podmuch ostrego powietrza i mężczyznę w czarnym wełnianym płaszczu. Zdjął kapelusz i odsłonił gęstwinę ciemnych włosów oraz twarz o wspaniale wyrzeźbionych rysach, trochę przypominającą Caryego Granta. Ruby przypatrywała mu się z zapartym tchem. Miał w sobie coś tak tajemniczego i magnetycznego, że nie można było oderwać wzroku. Spojrzenie mężczyzny spoczęło na niej, uśmiechnął się pięknym, leniwym uśmiechem. Lekko utykając, szedł do stolika naprzeciwko. Gdy powiesił płaszcz, ukazał się doskonale skrojony granatowy garnitur. - Cześć - powiedział, jakby przybył tu na spotkanie z nią. Miała wrażenie, że wychwyciła cień obcego akcentu. Mężczyzna był zaledwie cztery lub pięć lat starszy od niej. - Cześć. - Starała się, by jej głos zabrzmiał obojętnie, jakby takie rzeczy stale jej się przytrafiały, ale chyba zdradzały ją płonące policzki. - Marcel Benoit - przedstawił się. Sposób, w jaki na nią patrzył, sprawiał, że czuła się, jakby byli jedynymi ludźmi na świecie. - Ruby Henderson. - Czekasz na kogoś? Tak, zdecydowanie miał obcy akcent, wytworny i nieco egzotyczny. Brytyjski? Nie, to nie to. Ruby wzięła głęboki oddech i wypowiedziała najodważniejsze słowa, jakie kiedykolwiek skierowała do mężczyzny. Co tam, był okres świąteczny i nie miała nic do stracenia. - Być może czekałam na ciebie. Uśmiech rozlał się po jego twarzy wolno jak syrop. - A więc mogę się przysiąść? Ruby skinęła głową. Mężczyzna wstał, wziął płaszcz, kapelusz i usiadł naprzeciwko niej. Pachniał tytoniem z fajki, słodkim, aromatycznym zapachem. Z bliskiej odległości dostrzegła dwa małe piegi pod jego prawym okiem. Brwi miał gęste i ciemne, a nos oraz kości policzkowe wyglądały jak wyrzeźbione w marmurze. - Przeklinałem swój pech, że los pozostawił mnie na święta samego i daleko od domu - powiedział, przyglądając się jej uważnie. - Ale teraz myślę, że może nie stało się źle. - Skąd jesteś? - Z Paryża. Oczywiście! W końcu rozpoznała akcent, jak również sposób, w jaki się nosił i ubierał. Był zbyt szykowny, by pochodzić skądkolwiek indziej. - Widzę, że czytasz Fitzgeralda - zauważył. - To wielki admirator mojego miasta. - Och, tak jak i ja. Chociaż nigdy tam nie byłam. Zawsze tylko o tym marzyłam. Wszyscy moi ulubieni autorzy tam bawili. Hemingway, Gertrude Stein i oczywiście Fitzgerald. Ile bym dała, żebym mogła uczestniczyć w tych sobotnich salonach! - Nagle poczuła się głupio; nie chciała, by zabrzmiało to tak młodzieńczo, tak naiwnie. Jednak on chyba tego nie zauważył. - No tak, przy ulicy de Fleurus. Dobrze znam to miejsce. Mój ojciec był mecenasem Matissea. - Henriego Matissea? Tego malarza? - Tak. Znali się jeszcze sprzed Wielkiej Wojny. Kilka razy zabrał mojego ojca do salonu madame Stein. - Twój ojciec jest artystą? - Był tylko marszandem, niestety. Umarł kilka lat temu. - Bardzo mi przykro. Zapadła ciężka cisza. Ruby odetchnęła z ulgą, gdy ciszę przerwała kelnerka, pytając Marcela, co sobie życzy. Zamówił czarną kawę i spytał Ruby, czy zechciałaby zjeść z nim na spółkę szarlotkę. Kelnerka odeszła, a Ruby zachodziła w głowę, jak to się stało, że tak szybko osiągnęli taki stopień zażyłości, żeby dzielić się deserem. Zresztą nie miała nic przeciwko temu. - Co porabiasz w Nowym Jorku? - spytała. Przyglądał się jej uważnie przez chwilę. - Myślałem, że przybyłem tu w interesach. Ale teraz dochodzę do wniosku, że jestem tu z całkiem innej przyczyny. - Czyli jakiej? Pochylił się do przodu i raz jeszcze utkwił w niej wzrok. - Być może przyjechałem tu po to, żeby spotkać kobietę moich marzeń. * Pobrali się w czerwcu tego samego roku w jej parafialnym kościele w Kalifornii, tuż po tym, jak Ruby ukończyła studia. W lipcu mieszkała już w Paryżu. Marcel jej nie uprzedził, że z odziedziczonego po rodzicach przestronnego apartamentu przy ulicy Amélie widać czubek wieży Eiffla i że w tej samej kamienicy znajduje się niewielka galeria sztuki La Ballerine, której wąskie wystawy zapełniają coraz to inne piękne obrazy przedstawiające sceny baletowe oraz rzeźby wykonane przez paryskich artystów. Nie wspomniał także o niedowidzącej i całkiem głuchej pani Lef?vre, która pełniła tu, choć z wątpliwym pożytkiem, funkcję dozorczyni, ani że w niedzielne poranki słychać kościelne dzwony, których echo odbijające się wśród ulic tworzy koncert wspaniałych dźwięków. A to były drobiazgi, które ożywiały jej nowy świat. Rodzice nie chcieli, by wyjeżdża
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | Świat Książki |
Rok publikacji: | 2019 |
Liczba stron: | 392 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.