Książka, której dałabym 12 pkt. w 10-stopniowej skali. Albo nawet 15! Doskonała w tak wielu aspektach, że aż nie wiem, od czego zacząć.
Wiktor dorasta otoczony miłością bliskich i książkami. Jest radosny i kreatywny. Ma ogromną wyobraźnię. Uwielbia, gdy starszy brat czyta mu książki. Marzy, że w przyszłości zostanie pisarzem. Lecz, gdy nadchodzi czas na naukę czytania, okazuje się, że ma z tym ogromne trudności. Mijający czas i ciężka praca niewiele zmieniają, dlatego chłopiec czuje się smutny i gorszy. Postanawia wtopić się w szkolny tłum, bo nie chce odstawać od innych dzieci. Aż pewnego dnia, nauczycielka każe klasie napisać opowiadanie. Lecz, chociaż Wiktor pisze całą noc, nie jest w stanie nic przeczytać. Dopiero, gdy zamiast czytać, zaczyna mówić, z jego ust płynie porywająca opowieść. A wsparcie, jakiego udziela mu pedagog, daje mu siłę i pozwala zrozumieć, że jego trudność go nie definiuje. Że może wyrażać siebie w inny sposób, a nad czytaniem wciąż pracować. Bo każdy ma własne supermoce i słabości.
Chociaż w tej opowieści ani razu nie pada słowo ?dysleksja?, to powstała ona właśnie z myślą o osobach z tą trudnością. Wiemy to, bo na końcu książki autorka kieruje do czytelników ciepłe, budujące słowa wyjaśnienia. Co więcej, czcionka jakiej tu użyto, została zaprojektowana specjalnie z myślą o osobach z dysleksją.
Na szczególną uwagę zasługują też melodyjny rym i ilustracje, które budują tło tej historii. Wiktor wtulony w swoje dwie mamy, wszechobecna bliskość i miłość. Także do książek. Jeden z braci chłopca ma aparat słuchowy, a kolega z klasy jeździ na wózku. Ubrania Wiktora, które początkowo są kolorowe, w okresie smutku tracą wzory i intensywność. No i bajeczne obrazy, które nasz bohater maluje słowem i kredkami. Coś wspaniałego!
Bardzo cenię książki, które zwiększają świadomość dzieci i są dla nich wsparciem. To jedna z pozycji, które musicie znać!
Opinia bierze udział w konkursie