?Wigilijne psy i inne opowieści? to wznowienie zbioru opowiadań Łukasza Orbitowskiego, który po raz pierwszy został opublikowany dziesięć lat temu przez wydawnictwo Editio. Teraz, za sprawą krakowskiego SQN ukazuje się drugie wydanie wzbogacone o trzy dodatkowe teksty. Podczas pracy redaktorskiej nad zbiorem Łukasz Orbitowski nalegał by do opowiadań wprowadzono jak najmniej zmian. Dzięki temu w większości zachowały one swój oryginalny kształt. Jak pisał tegoroczny zdobywca Paszportów Polityki na początku swojej kariery? Jak prezentował się styl pisarza przed wydaniem chociażby ?Tracę ciepło? i ?Horror show?? Odpowiedzi na te pytania znajdziemy zapoznając się z ?Wigilijnymi psami?.
Orbitowski narusza tkankę rzeczywistości odsłaniając to, co jest pod spodem - brud, syf, nasze lęki i demony toczące duszę człowieka. Wystawia to na światło dzienne i podaje nam na talerzu, ale nie jako lekarstwo na wewnętrzne bolączki, strachy czające się tuż pod skórą i w najczarniejszych zakamarkach mózgu. Chce wpoić w nas jeszcze głębiej niepewność, sprawić byśmy w trakcie lektury nie wiedzieli co jest realne, a co tylko wytworem wyobraźni pisarza.
Bo te historie żyją własnym życiem. Ich bohaterowie oddychają, palą mocne, piją rumuńską wódkę, kochają i nienawidzą. Próbują wedrzeć się z kart opowiadań do naszego świata. Podobnie zjawy i upiory, gdyż zło u Orbitowskiego przybiera cielesną postać. Diabeł przechadza się krakowskimi ulicami, przemierza brudne, zniszczone od upływu czasu osiedla, przysiada się do ludzi w knajpach. Raz jest dziwnym facetem w pomarańczowych spodniach i srebrnej kurtce z wielkimi guzikami, innym razem zwyczajnym, niczym się nie wyróżniającym z otoczenia facetem.
"Kibel wyrusza ze stacji Kraków Główny. Jest grudzień, czarny i śnieżny, gołębie przypominają duchy. Ludzie o czerwonych nosach i zimnych oczach, otuleni w płaszcze, wytaczają się z metalowego brzucha budynku dworcowego. Kibel piszczy na pożegnanie, spręża swoje ciało wiernej maszyny, pociętej i poranionej, zrodzonej w czarnym śnie lat sześćdziesiątych. Światła na moment nabierają mocy, jakby żyły, a kierpoć daje znak do odjazdu i kibel rusza. Gołębie zrywają się do lotu, mkną pod sufitem peronu".
Opowieści Łukasza Orbitowskiego zapadają w pamięć na długo. Począwszy od inspirowanego prozą Grabińskiego ?Serca kolei?, mocnego, napisanego świetnym stylem, którego epizod rozgrywa się w moim rodzinnym mieście, przez ?Autostradę? w której czuć ducha ?Szczęśliwej ziemi?, ?Kacpra Kłapacza?, opisującego wydarzenia w pewnym nietypowym krakowskim bloku, a skończywszy na ?Opowieści taksówkarskiej?, utrzymanej w konwencji ghost story. Oczywiście można by wymienić i opisać każdy tekst po kolei. Wszystkie są oryginalne, mają ten horrorowy pazur. Tylko po co, skoro każdy może sięgnąć po ?Wigilijne psy? sam i sprawdzić jak pisał Łukasz Orbitowski dziesięć lat temu, gdy nie myślał nawet o Paszportach Polityki i pragnął tylko, by świat spłonął. Polecam, bo tak dobrego zbioru opowiadań grozy nie czytałem dawno. Właściwie to chyba nigdy.