- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.h obiektów pożytku publicznego, a także ich rodziny, jeśli takowe przebywają razem z nimi na terenie Instytutu. W wypadku wzrostu umieralności, tj. pojawienia się ewentualnych ciał mają być one palone na wewnętrznym dziedzińcu w przeznaczonym do tego miejscu, a popiół odizolowany od jedzenia i picia spożywanego na terenie Instytutu. Wynoszenie ich poza teren Instytutu w jakiejkolwiek postaci jest surowo zabronione i podobnie jak inne czynności zakłócające prawidłowy przebieg KWARANTANNY, a tym samym stanowiące zagrożenie dla środowiska, będzie karane z całą mocą. Zawieszenie praw, tj. KWARANTANNA, obowiązuje aż do odwołania, a dotyczące jej skargi, zarówno indywidualne, jak i grupowe, nie zostaną rozpatrzone z uwagi na wysoki stopień zagrożenia językowego wprowadzony przez rząd Enklawy w dniu 3 (słownie: trzeciego) września roku tego a tego (słownie: tego a tego). Podpisano: J. Aschenbach, R-Rektor nadzwyczajny Uniwersytetu (Pierwszego) oraz Uniwersyteckiej Rady Języków Wyzwolonych (Trzeciej). Tym razem nikt się nie zaśmiał. Metaliczne oko obróciło się kilka razy niczym koło ruletki, wracając na swoje zwyczajowe miejsce z cichym kliknięciem. Trzy dni, zaledwie trzy dni. Podopieczni za długo żyli w chłodnych murach Instytutu, by nie dostrzec w przypominającym afisz teatralny obwieszczeniu jawnego wyzwania rzuconego ich Alma Mater i jej genius loci, bezczelnych kpin z perpetuum mobile i modus operandi Instytutu, aż wreszcie bolesnej obelgi rzuconej drogiemu deus ex machina, którego rychłego przybycia oczekiwano tu już od ponad pół wieku. Pojawienie się na tablicy słowa ,,kwarantanna" rozpoczynało niebezpieczną grę konwencjami, niemożliwą do zatrzymania i zmierzającą do oczywistego zakończenia, którego linie rysowały się przed nimi wyraźnie w mroźnym porannym powietrzu. Podopieczni nie pokazali jednak niczego po sobie, tym samym pokornie poddając się zasadom owej gry. Pod czerwonym tuszem kryło się coś znacznie bardziej złowieszczego niż tylko zakaz używania języka Y przez jego Y-adeptów w Y-Instytucie. Musiano przecież wiedzieć o charakterze przebywania podopiecznych w Instytucie, tej specyficznej higienie pracy, pod wieloma względami korzystającej z atomowych doświadczeń zeszłego stulecia. Każdego roboczego dnia pisano w Instytucie setki większych lub mniejszych raportów, sprawozdań i donosów, otrzymywano wyniki najróżniejszych badań i eksperymentów, po czym wszystkie te dokumenty, całe ich wysypiska, za pomocą lśniących rur poczty pneumatycznej, rozcinających tłusty czarnoziem setki kilometrów pod budynkiem Instytutu, wysyłano do tak zwanej Centrali, której - a jakże - żaden z pracowników, nie mówiąc już o podopiecznych, nigdy nie widział na własne gołębie oczy. Wydawało się niemożliwe, by ci na górze albo ,,gdzie tam sobie teraz przebywają w tym stuleciu", jak mawiał świętej pamięci profesor Gatwick, mogli nie wiedzieć o zażyłych stosunkach łączących podopiecznych i wykładowców z Instytutem. Wymagały one ścisłej i opierającej się na wieloletniej praktyce kontroli, lub - jak powiedziano by w naukowym żargonie - rozsądnej diety językowej. Innymi słowy, nikt nie mógł bezkarnie przebywać w Y-Instytucie bez używania Y-języka, ponieważ groziło to zachwianiem budowanej przez lata kosmogonicznej równowagi, tego kruchego rawnowiessssija, jak mawiał z kolei, a raczej syczał wciąż żywy jeszcze profesor Triochgubow. Dla podopiecznych Instytutu było nie do pomyślenia, by ta kwestia została zignorowana przypadkowo. Trzy noce, zaledwie trzy noce. W tej sytuacji podopiecznym nie pozostawało nic innego, jak tylko gra na czas, a może nawet na kilka czasów płynących w Instytucie, i dalsze, bardziej zaawansowane rozpoznanie własnego położenia. Mitrowicz wrócił tyłem do szeregu, wypełniając przerwę w jego strukturze. Ktoś podał mu butelkę z wodą, do której przywarł zachłannie, ktoś delikatnie położył mu rękę na ramieniu. Celowo nie wymieniał z innymi spojrzeń, dając tym wyraźny sygnał co do następnych kroków. Podopieczni stali jeszcze chwilę w miejscu, dziobiąc powietrze tępymi spojrzeniami, dopóki przez tłum nie przetoczył się synchroniczny dreszcz, nie zaszemrały czarne uniformy i nie zaskrzypiały za duże o kilka rozmiarów buty. Masywne zdobione drzwi otworzyły się ciężko i w krótkim czasie wessały do środka całą brać, spokojnie, z opanowaniem wkraczającą w głąb Instytutu. Zostały po niej jedynie para i białe piórko z rudą plamką, leżące na pełnej błota posadzce. Oko kamery błyszczało jeszcze przez chwilę metalicznym blaskiem, taksując opustoszałe wejście, a potem zmatowiało nagle i zwróciło się do swojego wnętrza, zastygając na wieki jak martwy owad w czarnym bursztynie. Ale tego podopieczni przecież nie mogli już widzieć. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | fantastyka, Science-fiction, post-apokalipsa, książki na jesienne wieczory |
Wydawnictwo: | Instytut Literatury |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Wymiary: | 0x0 |
Ilość stron: | 248 |
ISBN: | 9788366303034 |
Wprowadzono: | 20.11.2019 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.