- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.m - ale te ściany przesiąkły jego śmiechem i płaczem, waszymi zresztą też. Żadna wilgoć, smród i ciemność nie wymażą z mojej pamięci szczęśliwych chwil, które tu przeżyłam, z nim, z tobą i z twoim rodzeństwem. Starania, żeby wyprowadzić na ludzi troje z pięciorga dzieci, które urodziłam, obrona praw robotników i wyrzuconych na bruk sąsiadów, walka o sprawiedliwość. Nieszczęścia i przykrości, dużo przykrości. Wszystko to zostało w tej norze, synu. Ten stukot maszyny do szycia, który czasami tak cię - Zamachała rękami. - Nie twierdzę, że to muzyka, ale tkwi we mnie tak głęboko, że przenosi mnie do czasów waszego dzieciństwa, do szczęśliwych chwil spędzonych z waszym ojcem. I jakoś samo się szyje! - Wybuchnęła gardłowym śmiechem, który w rzeczywistości był kaszlem. - Moje dłonie wiedzą, co mają robić, lepiej niż oczy zmęczone po całym dniu harówki. - Westchnęła. - A kiedy one pracują, turkot maszyny przypomina mi przeszłość, twojego Głos uwiązł jej w gardle, po policzkach popłynęły łzy. Dalmauem targały sprzeczne uczucia. Tej nocy wydała mu się kruchsza niż zwykle, bardziej bezbronna. Stał, przyciskając jej twarz do swojego brzucha, i kołysał ją, jakby była dzieckiem. Później, kiedy dręczony niepokojem, siedział w swoim pokoju bez okien, oświetlonym blaskiem świecy, postanowił narysować jej twarz. Miął kolejne kartki. Nie jest jeszcze taka stara, żeby sprowadzać swoje życie do wspomnień! Chciał obdarzyć ją uśmiechem i żywym spojrzeniem, ale szkice ukazywały ciągle to samo smutne oblicze. NASTĘPNEGO RANKA DALMAU ZNALAZŁ na stole porcję bacall? a la llauna, którą matka zostawiła dla niego na śniadanie. Było jeszcze ciemno, ale na ulicach zaczynał się ruch. Obmył się w miednicy; zanim usiadł do stołu, uchylił drzwi sypialni, w której w zmiętej pościeli spały matka i siostra. Na zewnątrz panował chłód. Niebo nad domami zaczęło się rozjaśniać, jakby tam, w górze, istniał czysty, zdrowy świat, bez wrzawy, półmroku, wilgoci, brudu i smrodu zniewalających mieszkańców barcelońskiej starówki. Nie żeby ludzie złorzeczyli na otoczenie - wręcz przeciwnie: większość, tak jak jego matka, kochała miejsce, w którym przyszła na świat albo pracowała. Nie, nie chodziło o narzekania mieszkańców - to miejscowe władze przedstawiały raport za raportem, przekonując, że ziemia pod miastem jest skażona. Twierdziły, że gliniaste podłoże zatrzymuje wodę, dlatego stale panuje tu wilgoć; że przenikają do niego ścieki, rozkładająca się materia organiczna i ekskrementy; że cały system kanalizacyjny jest w opłakanym stanie, że w rurach są przecieki; że miasto jest skażone i pełne śmieci; że nie ma bieżącej wody, a wiele studni, z których korzystają barcelończycy, jest zanieczyszczonych. Dlatego panoszą się tyfus i inne choroby zakaźne, powodując wysoką śmiertelność mieszkańców. A matka nie chce się stąd wyprowadzić! - ubolewał Dalmau. Minął kościół Santa Anna i wyszedł na duży pusty plac, który od czasu Wystawy Światowej w 1888 roku planowano zabudować; chociaż jeszcze niczego tam nie postawiono, ludzie już nazywali go placem Catalunya. Okrążył go, omijając błotniste kałuże i góry śmieci. Stanął przed Casa Pons, okazałym czteropiętrowym neogotyckim budynkiem z dwiema wieżyczkami na rogach zwieńczonymi stożkowymi dachami. Został wzniesiony w ostatniej dekadzie XIX wieku z wykorzystaniem rozmaitych materiałów: szkła, żelaza, drewna, a nawet ceramiki wyprodukowanej przez mistrza Bella. Budynek zaprojektowany przez Enrica Sagniera znajdował się na początku Passeig de Gr?cia i wyznaczał nie tylko modernistyczny trend w barcelońskiej architekturze, ale też granicę między dwoma odmiennymi światami. Różnica była tak wyraźna i szokująca, że Dalmau zawsze przystawał w tym miejscu i głęboko wzdychał, spoglądając to w prawo, w kierunku, z którego przyszedł, to w lewo, na szeroką, wysadzaną drzewami aleję, którą chodził do pracy. Tu świeciło słońce. Docierało na sam dół, aż do bruku! I jakby mniej śmierdziało. Co prawda także bogacze nie zdołali rozwiązać problemu kanalizacji i znad czarnych rowów unosił się nieprzyjemny zapach, ale cuchnące wyziewy przeganiała bryza - na pewno w stronę starówki, pomyślał Dalmau. O tej wczesnej porze aleją nie przechadzały się jeszcze młode mieszczki, byli za to piekarze roznoszący chleb po domach, dostawcy, służące z koszami zakupów - przeważnie ładniejsze i bardziej hoże niż ich panie - robotnicy, murarze, sprzedawcy, a także zastępy biedaków i żebraków, którzy czekali przed drzwiami dla służby, bo akurat przypadał dzień jałmużny. - Stan wojenny! - Wrzask gazeciarza wyrwał Dalmaua z rozmyślań. - Stan wojenny w Barcelonie! - krzyczał sprzedawca ile sił w płucach. Dalmau podszedł do niego.
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Wydawnictwo: | Albatros |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Wymiary: | 145x205 |
Liczba stron: | 640 |
ISBN: | 978-83-8215-256-2 |
Wprowadzono: | 19.11.2020 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.