,,Gdy Monika miała pół roku i matka spacerowała z nią po Bad Tolz, jakiś mężczyzna rzucił się na wózek i dźgnął dziecko nożem. Ruth przypuszczała, że to któryś z byłych więźniów obozu koncentracyjnego w Płaszowie chciał zabić córkę Amona Gótha. Była podobna do ojca?.
Przeczytałam książkę i przyznaję, że co jakiś czas łza się w oku kręciła. Niestety dzieci nazistowskich zbrodniarzy nie miały łatwego życia. Każde jednak radziło sobie na różne sposoby. Jedne były dumne ze swojego nazwiska i naprawdę kochały swoich ojców. Zresztą oni sami mówili im, że nie mają grzechu, skoro nie czują wyrzutów sumienia. Pouczali maluszki, by tak jak oni zostawili to za sobą i cieszyli się obecnym tu i teraz. Byli jednak i tacy, którzy nie przyznawali się do rodzin, bo było im za nich wstyd. Czuli krzywdę innych ludzi, choć same nie były niczemu winne. Trudno tu mówić, by nie kochali swoich rodziców. Bardziej można by rzec, że nie byli z nich dumni. Jeszcze inni powierzają swoje ciała i umysł wierze w kościół i Boga. Chcą odpokutować ich winy, chociaż nigdy sami niczego złego nie uczynili. Naprawdę każde dziecko, później dorosły przeżywał całe zajście na inny sposób. Nie mieli łatwo, gdyż ludzie nie patrząc na ich niewinność, jedynie na grzechy ojców wielokrotnie chcieli im zrobić krzywdę, zresztą przykład macie w cytacie. Jeszcze inni uciekali z kraju i co chwila byli zmuszani zmieniać stanowiska pracy. Naprawdę cierpieli, choć nic prócz więzów krwi ze zbrodniarzami ich nie łączyło. Chowali się w kościołach, szpitalach, gdzie tylko karcący wzrok ich nie dosięgał.
W każdym rozdziale poruszana jest opowieść o innych dzieciach. Kryje w sobie urywki wspomnień za dziecka, poprzez dorastanie w świecie, który ich nie chciał. Niektóre fragmenty wywoływały we mnie ogromny smutek, gdyż szczerze oni opowiadali co ich spotykało. Ludzie bardzo chcieli wymierzyć im sprawiedliwość, lecz czy słusznie? Oczywiście przed oczami mieli mord na setkach, czy tysiącach ludzkości, więc takie traktowanie ich potomstwa wciąż nie było dla nich wystarczające. Wiele osób zastanawia się dlaczego kochali swoje dzieci, skoro śmierć innych była im obojętna? Czy chcielibyście poznać na to pytanie odpowiedź?
Pomimo bólu przy czytaniu, jest napisana naprawdę lekkim stylem. Niby przytacza nam fakty, jednak są urywki opowieści tego, co działo się w tamtych czasach. Myślę, że warto ją poznać choćby dlatego, by nauczyć się przesłania jakie za sobą niesie. Mi bardzo się podobała!