SPRAWDŹ STATUS ZAMÓWIENIA
POMOC I KONTAKT
Ulubione
Kategorie

Dziewczyna na klifie

O Akcji

Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.
Dowiedz się więcej
  • Promocja
    image-promocja

książka

Wydawnictwo Albatros
Oprawa miękka
Liczba stron 528
  • Dostępność niedostępny
  • DPD dostawa za półdarmo

Opis produktu:

Dwie irlandzkie rodziny, cztery pokolenia kobiet i łącząca je tragiczna przeszłość, sięgająca czasów I wojny światowej. Przejmująca opowieść o poszukiwaniu własnych korzeni, o rodzinnych sekretach, o kłamstwach, krzywdach i rozstaniach, ale też o miłości i nadziei.

Młoda rzeźbiarka Grania Ryan po latach nieobecności wraca do Irlandii, do rodzinnego domu położonego nad smaganą wichrami zatoką Dunworley. Pewnego dnia, podczas spaceru, zauważa na krawędzi klifu dziewczynkę o rudych włosach. Okazuje się, że to Aurora Lisle, osierocona przez matkę ośmiolatka, która wraz z ojcem mieszka w pobliskim pałacu. Szybko nawiązują nić porozumienia...

Zaniepokojona tym matka Granii, Kathleen, zaczyna snuć poruszającą opowieść o zawikłanych losach dwóch rodzin... Z jej słów i starych listów Grania poznaje historię miłości i tragedii. Zdaje też sobie sprawę z istnienia klątwy, która może położyć się cieniem na jej szczęściu...

Idealna mieszanka romansu i rodzinnej intrygi.
Dolze Bellezza
S
Szczegóły
Dział: Książki
Wydawnictwo: Albatros
Oprawa: miękka
Okładka: miękka
Wymiary: 135x205
Liczba stron: 528
ISBN: 9788382155082
Wprowadzono: 02.06.2021

RECENZJE - książki - Dziewczyna na klifie - Lucinda Riley

Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.

4.5/5 ( 13 ocen )
  • 5
    9
  • 4
    2
  • 3
    2
  • 2
    0
  • 1
    0

Wpisz swoje imię lub nick:
Oceń produkt:
Napisz oryginalną recenzję:

halmanowa

ilość recenzji:42

brak oceny 11-07-2017 22:03

W "Dziewczynie na klifie" zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Dosłownie! Oczarowało mnie to piękne wydanie z subtelną, bardzo kobiecą i odrobinę tajemniczą okładką. Poczułam, że chcę poznać historię, która została tam opisana. Na chwilę zniknąć z Gdańska i przenieść się do malowniczej Irlandii. Umieszczony na rewersie opis obudził we mnie romantyczkę i wywołał ciekawość, której nie sposób było zwalczyć. Z nadzieją otworzyłam powieść i zatopiłam się w lekturze.

Muszę przyznać, że dawno nie czytałam tak pięknej i wzruszającej książki. Prawda jest taka, że najczęściej obcuję z kryminałami, thrillerami i powieściami grozy. Tam towarzyszą mi zupełnie inne emocje - napięcie, strach, panika, złość. I nawet jeśli to lubię, czasem potrzebuję odskoczni. Którą znalazłam właśnie tutaj, w książce Lucindy Riley. Rodzinne zawiłości, kłamstwa, cierpienie, tęsknota, ale też miłość i nadzieja - ta mieszanka sprawiła, że moje serce raz po raz boleśnie się kurczyło, a za chwilę biło tak mocno, że omal nie wyskoczyło z piersi.

Na kartach powieści przedstawione zostały losy dwóch irlandzkich rodzin, których drogi skrzyżowały się po raz pierwszy niemal cały wiek temu. Wydawałoby się, że to zamierzchła przeszłość, do której nie warto nawet wracać pamięcią. A jednak okazuje się, że wydarzenia sprzed stu lat miały ogromny wpływ na dalsze losy obydwu rodzin. Rzutują również na teraźniejszość. Przekonuje się o tym Grania Ryan, młoda rzeźbiarka, która po latach nieobecności wraca do rodzinnego domu w Irlandii. Pewnego dnia podczas spaceru spotyka ośmioletnią Aurorę Lisle, która mieszka z ojcem w pobliskim pałacu. Nawiązuje się między nimi nić przyjaźni. Matka Grani, Kathleen, jest mocno zaniepokojona tym faktem. Z obawy przed cierpieniem córki zaczyna snuć opowieść o krętych ścieżkach obydwu rodów. Jej słowa i stare listy uświadamiają Grani, że nad jej rodziną ciąży klątwa, z którą również ona będzie musiała się zmierzyć.

Powieść jest bardzo wciągająca. Im dalej posuwa się akcja, tym mniejsza ochota na przerwę w lekturze. Przewracałam kolejne kartki z nieodpartą ciekawością i nim się spostrzegłam, byłam już w połowie książki. Zarówno współczesne wydarzenia, jak i dawne dzieje Ryanów i Lislów są tak intrygujące, że nie pozwalają na choćby odrobinę nudy. Poruszają, zmuszają do refleksji, a także uświadamiają, że miłość bywa trudna i bardzo wymagająca.

Przez pierwsze sto stron kroczymy we współczesności, śladami Grani i jej bolesnych doświadczeń, które przygnały ją nad zatokę Dunworley. Jesteśmy niemymi świadkami jej rozterek i skrywanego głęboko cierpienia. Poznajemy również Matta, narzeczonego Grani, którego zostawiła w Nowym Jorku. Później akcja na jakiś czas przenosi się do 1914 roku, kiedy to losy dwóch rodzin po raz pierwszy się splatają. W dalszej części książki lawirujemy między teraźniejszością a przeszłością, zagłębiając się w rodzinne koligacje i zawirowania. Błądzimy wśród kłamstw i sekretów, by wreszcie poznać prawdę i zmierzyć się z nią razem z Granią. Pojawia się też iskierka nadziei, że bieg tej niefortunnej historii można zmienić.

To, co mnie w tej powieści oczarowało, to między innymi sposób prowadzenia narracji. Losy bohaterów przedstawione zostały z perspektywy trzecioosobowego narratora. Wydawałoby się, że nie ma w tym nic szczególnego. Autorka zastosowała jednak pewien ciekawy zabieg. Śledząc przebieg wydarzeń, co jakiś czas trafiamy na rozdziały, w których zwraca się do nas bezpośrednio Aurora. Dzieli się swoimi przemyśleniami, wyjaśnia nam pewne szczegóły, a także uzasadnia swoje decyzje i czyny. Fragmenty te są pełne dygresji, które czasem wywołują uśmiech, czasem głębokie wzruszenie, ale przede wszystkim zmuszają do zastanowienia.

Oczywiście to nie jedyny plus tej książki. Lucinda Riley zadbała również o przekonującą kreację bohaterów, sugestywne opisy realiów, atrakcyjnie splecione wątki fabuły oraz niesztampowe zakończenie, które z jednej strony mnie pozytywnie zaskoczyło, z drugiej zaś - odrobinę zasmuciło. To nie jest typowy happy end, jakiego można by się spodziewać. Jeśli zaś chodzi o minusy, bardzo żałuję, że w powieści, której akcja toczy się w Irlandii, tak mało jest Irlandii. Pomijam już fakt, że spora część historii toczy się w Londynie. Brakowało mi malowniczych krajobrazów, z jakich słynie Irlandia. Farma Ryanów i okolice zostały przedstawione bardzo pobieżnie. Autorka w zasadzie zupełnie pominęła opisy przyrody i gdyby nie regularnie przewijający się w książce klif z widokiem na ocean, nie miałabym pojęcia, co to za kraj.

Podsumowując, "Dziewczyna na klifie" to wzruszająca opowieść o różnych obliczach miłości, o trudach życia, które bywa przewrotne, a także o krzywdach, które raz wyrządzone odbijają się na kolejnych pokoleniach. To również historia o nadziei i o szczęściu, które czasem przybiera zupełnie inną formę, niż byśmy tego chcieli. Polecam tę książkę wszystkim, którzy mają w sobie coś z romantyka. Wielbicielkom literatury kobiecej i miłośnikom skomplikowanych historii rodzinnych. Oraz tym, którzy od czasu do czasu mają ochotę na lekturę pełną wzruszeń przeplatanych chwilami radosnych uniesień.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

monweg

ilość recenzji:331

brak oceny 7-07-2017 22:41

Niedawno przeczytałam powieść Siedem Sióstr Lucindy Riley, która zachwyciła mnie do tego stopnia, że nie wahałam się nawet sekundy, gdy zaproponowano mi zrecenzowanie Dziewczyny na klifie. Nie znam za dobrze dorobku pisarskiego irlandzkiej literatki, ale czuję przez skórę, że cokolwiek wezmę w ręce, to będzie strzał w dziesiątkę. Spotkałam się z kilkoma bardzo niepochlebnymi opiniami książek Riley i choć nie wiem, gdzie ta niechęć ma swoje źródło, to nie jestem zdziwiona. Jest tyle ludzi na świecie i gdyby się wszystkim podobało to samo, byłoby ogromnie nudno. Ale przejdźmy do rzeczy.

Piękna, zielona Irlandia, hrabstwo Cork nad zatoką Dunworley, to sceneria większej części powieści Dziewczyna na klifie. To tutaj po dziesięciu latach nieobecności wraca w rodzinne strony bohaterka książki Grania Ryan. Trzydziestojednoletnia kobieta do tej pory mieszkała w Nowym Jorku ze swoim partnerem Mattem. Zostawia wszystko za sobą po poronieniu. W gnieździe rodzinnym zamierza lizać rany i pozbierać się.

Podczas spaceru Grania spotyka śliczną, rudowłosą dziewczynkę. Od tego momentu ich drogi często się krzyżują w rezultacie czego kobietę i dziewczynkę zaczyna łączyć silna więź. Możliwe, że to z powodu dopiero co straconego dziecka, a może dlatego, że Aurora, bo tak ma na imię dziewczynka, jest bardzo wyjątkową młodą osóbką. Na prośbę Alexandra, ojca Aurory, Grania przeprowadza się do dworu Dunworley, aby opiekować się dziewczynką podczas jego nieobecności. Od tego momentu Grania i Aurora stają się prawie nierozłączne, panuje między nimi bliskość cechująca córkę i matkę, której Aurora już nie ma.

Związek kobiety i dziewczynki martwi matkę Granii. I tutaj zaczyna się opowieść, która przenosi nas w przeszłość do roku 1914, czasy międzywojenne, okres II wojny światowej, lata siedemdziesiąte XX wieku. Dzięki matce i listom, które od niej dostała Grania poznaje historię swojej rodziny, związki rodów Ryanów i Lisle?ów i to, co stało się powodem ich poróżnienia. Uważam, że listy i retrospekcje to bardzo mocna strona książki, dzięki którym dowiadujemy się o często dramatycznych kolejach losu obu klanów. Chwilami zastanawiałam się jak to jest możliwe, że tyle niepowodzeń i tragedii staje się udziałem tak niewielkiej grupy ludzi i to pasmo nieszczęść powtarza się z pokolenia na pokolenie.

Bohaterowie wykreowani przez Riley są przede wszystkim jacyś. Nie są papierowi i robią wrażenie jakby mieli za chwilę wyjść z kart książki (przynajmniej ja miałam takie wrażenie). Polubiłam Granię, choć muszę przyznać, że była ona niejednokrotnie powodem mojej irytacji; pokochałam wyjątkową, śliczną i za mądrą, jak na swój wiek Aurorę. Nie bez powodu mówiono, że dziewczynka ma starą duszę. Zdaję sobie sprawę, że od natłoku postaci w tej powieści można dostać zawrotu głowy, ale na szczęście w połowie książki otrzymujemy prezent w postaci drzewa genealogicznego i wówczas wszystko staje się przejrzyste.

Dziewczyna na klifie to piękna historia o rodzinnych tajemnicach, przebaczeniu, pojednaniu i miłości. I choć może jest odrobinę przewidywalna, momentami trochę denerwująca, to bardzo miło spędziłam z nią czas. Mimo, iż książka jest dość gruba, to oddawałam się lekturze z wielką przyjemnością. Czyta się po prostu jednym tchem i bardzo trudno się od niej oderwać. Nie zawiodłam się po lekturze drugiej powieści Lucindy Riley i na pewno jeszcze nie raz przeczytacie o kolejnej jej książce na moim blogu. Nie waham się ani chwili i Dziewczynę na klifie zdecydowanie polecam.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?