SPRAWDŹ STATUS ZAMÓWIENIA
POMOC I KONTAKT
Ulubione
Kategorie

The Avenger (Remastered) - Amon Amarth CD

O Akcji

Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.
Dowiedz się więcej
  • Promocja
    image-promocja

muzyka

Wytwórnia Metal Blade
Data wydania 2011
Nośnik CD
Liczba płyt 1
S
Szczegóły
Dział: Muzyka
Kategoria: metal
Pozostałe: Strefa Mystic Production
Wytwórnia: Metal Blade
Rok publikacji: 2011
Nośnik: CD
Liczba płyt: 1
Utwory: 1 Bleed For Ancient Gods 4:31
2 The Last With Pagan Blood 5:39
3 North Sea Storm 4:56
4 Avenger 7:11
5 God, His Son And Holy Whore 4:00
6 Metalwrath 3:50
7 Legend Of A Banished Man 6:05
- Bonus Track -
8 Thor Arise 5:14
Wprowadzono: 04.03.2020

Amon Amarth - posłuchaj także

Muzyczne bestsellery z tych samych kategorii

Gipsowy odlew falsyfikatu CD Muzyka 45,58 zł
Dodaj do koszyka
Invincible Shield CD Muzyka 57,56 zł
Dodaj do koszyka
Męskie Granie 2023 CD Muzyka 54,69 zł
Dodaj do koszyka
Zeit (vinyl) Muzyka 204,24 zł
Dodaj do koszyka
Metallica CD Muzyka 60,84 zł
Dodaj do koszyka

RECENZJE - Muzyka (CD) - The Avenger (Remastered)

Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.

5/5 ( 1 ocena )
  • 5
    1
  • 4
    0
  • 3
    0
  • 2
    0
  • 1
    0

Wpisz swoje imię lub nick:
Oceń produkt:
Napisz oryginalną recenzję:

joe_p.

ilość recenzji:4

1-10-2020 22:43

Johan i spółka przyzwyczaili mnie do tego, że nawet jeśli jakiś ich album zbiera od fanów baty ? słusznie czy raczej niesłusznie - jak to drzewiej bywało np. w przypadku ?Twilight of the Thunder God? czy ?Surtur Rising?, to i tak zawsze mogę znaleźć na nim sporo zacnych, cieszących ucho hiciorów. Kwintet ze Sztokholmu wyrobił sobie przez ponad dwadzieścia lat działalności bardzo dobrą markę i w moim odczuciu konsekwentnie wydaje na świat w równe, solidne albumy. W swojej klasie Amon Amarth wiedzie prym i niszczy wszelką konkurencję. Jeśli jednak mam wskazać ten ulubiony album, jest to majestatyczny, epicki ?The Avenger?, po usłyszeniu którego różowe kapcie w kształcie świnek spadły mi z nóg! Szwedzi nie serwują w nim karkołomnych łamańców rytmicznych i akrobatycznych zagrywek czyli typowo deathowej pożogi. Ich potęga tkwi w prostocie i niezwykłej atmosferze. O bezmyślnej masakrze nie ma mowy. Faktem jest natomiast, iż to muza cholernie ciężka! Gęstość wściekłych i brudnych dźwięków budzi trwogę i powoduje żałosne jęki o litość, a niedźwiedzi growling Hegga wrzeszczącego ku chwale wikingów, potrafi chwycić za krocze! Tak, to iście diabelski wyziew. Dodajmy do tego jeszcze masywne i walcowate zagrywki gitar, mocarne riffy, marszowy rytm, miażdżące brzmienie i perkusję o impecie armatniej kuli, to otrzymamy prawie pełen obraz tej kompozycji. Utwór tytułowy to kwintesencja albumu, a zarazem jego najjaśniejszy punkt oraz jeden z najlepszych utworów grupy, z całym inwentarzem wybornych klasycznych riffów i świetnym refrenem. To kroczący potwór, okraszony wspaniałą powagą i wgniatającym błonę bębenkową ciężarem. Muzyka tak intensywna, że wrażliwsi słuchacze mogą zaliczyć zejście na zawał serca po wciśnięciu na odtwarzaczu przycisku play! A są przecież jeszcze takie pociski jak wyborny ?Metal Wrath? ze swoim dramatycznym początkiem i ?God, His Son And Holy Whore?, a więc kawałki szybsze i tak naszpikowane nienawiścią, że aż włos jeży się na tyłku. Utwory ?The Last With Pagan Blood?, ?North Sea Storm? czy ?Legend Of The Banished Man? także tłuką po czaszce! Niemniej track ?The Avenger? ma bodaj największy współczynnik mięsistego i zakutego w zbroję metalu, zagranego z polotem, finezją i wspaniałym, a co najważniejsze - nie tandetnym, patosem. Świetne ostre gitary, wpadający w ucho riff a do tego przytłaczająca perkusja i wspomniany Johan, którego wokalu opisywać nikomu nie trzeba. Pod względem kompozycyjnym Szwedzi osiągnęli tutaj mistrzostwo, nie poświęcając jednak ani trochę miary death metalowej surowości na rzecz bombastycznej atmosfery. Wraz z kolejnymi numerami płyta ta coraz bardziej nabiera rumieńców. Wracając jednak do mojego ulubionego tytułowego utworu, to warto zauważyć, że pod nawałem chaosu i brutalności, kryją się chwytliwe melodie, niemal przebojowe, oczywiście na tyle, na ile death metal może być przebojowy. Mnóstwo tu epickości i stalowego ciężaru. Wybitnie mi pasuje to Amonowe melodyjne wcielenie stworzone przez tych brodaczy, łączące oldschoolową surowiznę, powerowy patos, zagrywki, riffy i solówki rodem z klasycznego heavy, growling i aurę nordyckiej mitologii. Jest łomot, jest melodia i jest Thor! Mam nadzieję, że ten znakomity zespół jeszcze długo i niepodzielnie będzie dzierżył w tej stylistyce palmę pierwszeństwa.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?