- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.zywało się, że babcia ukryła go w swoim pokoju pod łóżkiem. Litowała się nad nim, gdyż musiał iść do szkoły niemal godzinę pieszo. Wyobrażam sobie, ile stresu on cioci przysparzał. Podczas pewnego ich pobytu u nas przeżyliśmy z jego powodu istny horror. A było to tak: Jedną z naszych atrakcji był spacer po pięknym, dużym parku miejskim. Nie omieszkałyśmy z matką zaprowadzić do niego cioci i Januszka. Jednak nie dało się z tym dzieckiem spacerować. Wciąż chciał iść w inną stronę niż my, posłusznie więc nieustannie zawracałyśmy, aż w końcu stało się to niemożliwe, gdyż trzeba było wrócić do domu, a on szedł w przeciwnym kierunku. Zniecierpliwione zostawiłyśmy go samego w nadziei, że przestraszy się i pójdzie za nami. Po chwili jednak, kiedy straciłyśmy go z oczu, wróciłyśmy po niego. Niestety, nie znalazłyśmy go. Biegałyśmy jak szalone po alejkach, krzycząc: ,,Januszku, Januszku, gdzie jesteś!". W końcu zrezygnowane poszłyśmy zgłosić na milicję zaginięcie dziecka, zastałyśmy go spokojnie siedzącego na ławce. Beznadziejne życie miała ta ciocia Lońcia. Jedyną jej rozrywkę stanowiło wróżenie. Ojciec wściekał się, gdy przychodził list, w którym pytała zaniepokojona, co mu jest, bo w kartach wyszło, że zachorował. - Odpisz, że jestem zdrowy jak koń - nakazywał matce zirytowany, chociaż leżał w łóżku z wysoką temperaturą. Zanim zaatakował ją nowotwór napisała, że niedługo zapadnie na śmiertelną chorobę. Poza tym wiecznie wychodziło jej, że wujek ją zdradza. Istotnie znikał czasami na parę dni, ale ojciec twierdził, że on wyjeżdża do znajomych, by odpocząć od tych dwóch wiedźm. W końcu wyprowadził się na zawsze. Gospodarstwo podupadło, ciocia zmarła na raka, Januszek ożenił się z sąsiadką, której rodzice posiadali duże gospodarstwo rolne, a babcia "zwaliła się nam na kark" - jak to określił ojciec. Miałam mu trochę za złe, że tak często krytykuje babcię, gdyż bardzo ją kochałam, a ona mnie. Chciała dla mnie jak najlepiej. Na przykład, gdy padał deszcz lub śnieg albo panował sążnisty mróz wyrzucała matce, że w taką złą pogodę wysyła mnie do szkoły. - Przecież ona może się zaziębić. Uczy się dobrze, nic by się nie stało, jakby raz została w domu - mówiła z przekonaniem. Kiedy matka była już tak wykończona, że zaczęła ojca prosić, by oddał babcię do domu starców, ta umarła. A ja przez dłuższy czas płakałam po kątach. Co sobie o niej przypomniałam, łzy same leciały mi z oczu. Najbardziej podobały mi się wakacje u państwa Kołomyjców, którzy prowadzili gospodarstwo rolne w Poznańskiem. Tam zabudowa była dość ścisła i utrzymywało się kontakty z wszystkimi sąsiadami. Jeździło się do nich na rowerach wąskimi ścieżkami na skraju pola, gdyż droga była na to zbyt piaszczysta. Wprawdzie wciąż wjeżdżałam w ,,pyry", jak nazywano tam ziemniaki, ale za to brałam udział w wykopkach, co stanowiło dla mnie nie lada atrakcję. Tylko do kościoła szło się pieszo, gdyż pani Frania była wystrojona w wieczorową brokatową obcisłą suknię, a na nogach miała szpilki, więc nie mogła jechać na rowerze. Wędrowało się przeszło godzinę wąską, polną ścieżką. Nigdy przedtem nie byłam na wsi tak ,,zabitej deskami", że nie było w niej nawet elektryczności. I to był jedyny minus, gdyż jedzenie czuć było naftą, używaną do lampy. Najbliższe stosunki utrzymywaliśmy z rodziną pana Józia, mieszkającą w Katowicach. Przyjeżdżali oni do nas co drugą niedzielę, a co drugą my jeździliśmy do nich. - Proszę dwa bilety za dwa złote i jeden dziecinny - zwracał się ojciec do konduktora w tramwaju, gdy Katowice przemianowano na Stalinogród, które to słowo nie mogło mu przejść przez usta. Zjadało się wspólnie obiad, a po nim panowie zasiadali w pokoju do szachów, panie zmywały i plotkowały w kuchni. Siedziałam w kąciku i podsłuchiwałam, udając że czytam książkę. Pani Hela nieustannie żaliła się na pana Józia, że zdradza ją z jakąś Agnieszką. Bardzo mnie to dziwiło, ponieważ był on wyjątkowo religijny. Co dzień przed szychtą w kopalni ,,Wujek", w której pracował jako elektryk, szedł na Mszę świętą. Brat jego był kościelnym, chociaż żył z kochanką ,,na kocią łapę", bo nie mógł uzyskać rozwodu z żoną. Długo zastanawiałam się nad pewnym zagadkowym zdaniem, wypowiedzianym przez panią Helę dziwnym tonem: - Wiesz ty Poldziu, dlaczego on chodzi do tej Agnieszki? Bo przerwała i spojrzała w moim kierunku - nie potrzebuje smoczka. Rozumiesz? Pan Józiu nie potrafił znieść przegranej, więc wciąż domagał się coraz to nowej partii szachów, żeby się odegrać, ale nic mu z tego nie wychodziło. Siedzieliśmy tam do późna, a ja strasznie się nudziłam. Poza tym brzydziłam się przyrządzanego przez panią Helę jedz
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść historyczna |
Wydawnictwo: | Psychoskok |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 16.01.2013 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.