- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ama leży z zamkniętymi oczami akurat tyle czasu, żebym zdążyła się zastanowić, co jej śmierć zmieniłaby w moim życiu. Potem otwiera oczy i patrzy na mnie, patrzy do momentu, gdy zanoszą ją do karetki, a ja zdążę się jeszcze pokłócić z sanitariuszami, że koniecznie również muszę wsiąść. Dowiaduję się jednak, że wcale nie muszę. Jedna z okrągłych przyjaciółek mojej matki, tak, poznaję pod futrzaną czapą regularne rysy i rumieńce cioci Agnieszki, proponuje, że mnie podrzuci do szpitala, żebyśmy się dowiedziały czegoś więcej. Co to zmieni w sytuacji mojej mamy, nie wyjaśnia, ale zmarznięty tłum już poszedł na stypę, a zmarzniętą mnie ciocia Agnieszka prowadzi do samochodu przy wtórze okrzyków: - Ależ to żaden kłopot, kochanie! Gdy tylko lądujemy w samochodzie, ciocia Agnieszka zaczyna mówić. Martwi się o stypę i o to, kto się zajmie gośćmi, ma nadzieję, że Danuśka da radę, bo to u niej w restauracji odbywa się ten obiad, a potem zaczyna ubolewać, że biedna Sylwia, czyli moja mama, ale co się dziwić, załamała się zupełnie po śmierci syna, wtedy całe ciało cierpi, nie tylko dusza, nie miała kobieta łatwego życia, a teraz coraz bardziej pod górkę, ciągle sama jak palec. A potem milknie i włącza radio. Dopiero po kilkunastu kilometrach odzywa się znowu: - Myślałyśmy, że się nie pojawisz na pogrzebie. Na ich ślubie cię przecież nie było. Bo nikt mnie nie zaprosił - mam ochotę krzyczeć. Ale ciocia Agnieszka dodaje: - Wtedy wszyscy zrozumieliśmy, że ze złamaną nogą nie bardzo miałaś możliwość przyjechać. A oni przecież nie bardzo mogli zmienić termin. Z jaką nogą?! W życiu nie miałam złamanej nogi. W życiu nie miałam niczego złamanego, poza paznokciem. Po chwili jednak już rozumiem: brat mnie nie zaprosił na swój ślub, ale nie chciał, żeby ludzie gadali, więc naściemniał, że nie mogę przyjechać. Matka siedzi w szpitalnej poczekalni w fotelu inwalidzkim w kolejce do prześwietlenia. Dookoła hałas i tłum, ludzie ją mijają, trącają, przestawiają wózek. Jej mocne ciało wydaje się teraz zadziwiająco nikłe, stopy, prawa wykrzywiona pod dziwnym kątem, zupełnie pozbawione mocy. Na widok cioci Agnieszki na twarzy matki odmalowuje się ulga, ale potem zauważa mnie i znowu sztywnieje. Staję obok niej, milczę, o czym zresztą gadać w tym hałasie i zamieszaniu. Chłopska umiejętność czekania przyda się w tym szpitalu, to pewne. Trudno wytrzymać tyle czasu w czapce, ale się staram, bo matka i tak ma wystarczająco dużo zmartwień na dzisiaj. Przy odrobinie szczęścia nigdy nie zobaczy moich dredów, nigdy się na ich temat nie wypowie. Jednak po chwili zaczynam rozumieć, że to nie moja fryzura jest jej największym problemem. Wcale na mnie nie patrzy, mruży oczy, pojękuje. Agnieszka klepie ją po dłoni. - To boli - jęczy moja matka. - Ta noga tak strasznie boli, jakby odpadała. Rozglądam się: nigdzie ani śladu lekarza. Ani pielęgniarki. Ani nawet salowej. Tylko tłum, każdy ze swoim bólem, odrapane ściany, pozamykane drzwi gabinetów, kto wie, czy za którymikolwiek kryje się jakiś lekarz. Znikąd ratunku. Matka zaciska usta, żeby nie jęczeć głośniej, dłonie położyła bezwładnie na kolanach. Wstaję więc, idę do dyżurki pielęgniarek, pukam, uchylam lekko drzwi, wyłuszczam miłym głosem, w czym problem. Potrafię mówić miłym głosem, naprawdę. - Proszę poczekać na swoją kolej - nakazuje pielęgniarka, nawet na mnie nie patrząc. - Nie rozdwoję się. Strużka potu spod czapki płynie mi po czole, zjeżdża na czubek nosa. Wycieram ją grzbietem dłoni. - - Zapewniam panią, tu naprawdę nie przychodzą zdrowi ludzie. Proszę czekać na swoją kolej. Wracam do mamy. Wydaje się jeszcze bledsza, ma zamknięte oczy i zaciśnięte usta. Ciocia Agnieszka gładzi ją po karku. Wiem, wszyscy tu cierpią, nie tylko ona. Idę za załom muru, zdejmuję czapkę. Dredy rozsypują się na ramiona, plecy. Sięgają do połowy łopatek. Stroszę je dłonią, zbieram w wysoki kucyk, dzięki temu wydaję się dużo wyższa niż te moje sto sześćdziesiąt centymetrów. Teraz rozmazuję czarną kredkę dookoła oczu i robię minę, której tak nienawidzili moi pracodawcy, a która oznacza: Nie mam nic do stracenia, więc naprawdę mogę zrobić wszystko. Wracam do pielęgniarek, otwieram z impetem drzwi, wchodzę do środka i niskim głosem zawłaszczam przestrzeń. Nieważne co mówię, wystarczy głupie dzień dobry, grunt, że głośno, za głośno, za agresywnie. Po czym pochylam się nad pielęgniarką, która siedzi najbliżej drzwi. - Moja mama jęczy z bólu - moduluję głos, żeby był niski, mocny. - Ona się już wystarczająco w życiu nacierpiała. Dzisiaj pochowała syna. Pielęgniarka odruchowo się uchyla, ale nie odpuszczam, znowu się przysuwam i podpowiadam jej wyjście z sytuacji: - Proszę, żeby pani da
ebook
Wydawnictwo Świat Książki |
Data wydania 2019 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Świat Książki |
Rok publikacji: | 2019 |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.