- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.lu latach chodzenia po górach i bycia w nich zrodziła się we mnie pewna filozoficzna przestrzeń" - mówił w rozmowie z Anną Karoń-Ostrowską. ,,Dostrzegłem, że poprzez przestrzeń wyraża się idea wolności człowieka. Myśl tę można wyrazić prosto - jaka jest twoja przestrzeń, taka jest twoja wolność"[8]. Górskie szczyty pociągają - powiada się, że kto raz był w górach, ten zawsze będzie tam wracał. W tym sensie stają się rodzajem piętna, które człowiek nosi w sobie do końca życia. ,,Podczas moich wypadów w Alpy austriackie czy włoskie porównywanie między przestrzenią podhalańską a alpejską zawsze wypadało na niekorzyść tej drugiej. Czegoś mi tam brakowało"[9]. Czego? Tischner nie dopowiada. W każdym razie takie poczucie przynależności do miejsca, na którym stawia się pierwsze kroki, Tischner nazywa zakorzenieniem. Ale, co ważne, w polskości Tischnera nie ma lęków i fobii. Polskość znaczyła dla niego otwarty umysł i czyste serce, choć jak nikt inny był predestynowany do tego, by stać się ,,myślicielem europejskim", by pokazywać europejskim kolegom po fachu, że rozumie, czym jest dziejowość i na czym polega myślenie hermeneutyczne. Oczywiście to wszystko robił, gdy wykładał Hegla dla studentów Instytutu Nauk o Człowieku w Wiedniu lub gdy spotykał się z czołowymi intelektualistami Zachodu w czasie biesiad w Castel Gandolfo pod patronatem Jana Pawła II. Ale przede wszystkim Tischner chciał być filozofem Sarmatów. ,,W mojej naturze leży egoizm" - napisze przewrotnie. ,,Nie mam zamiaru ratować nadziei Niemców, pokazując im Husserla, ani Francuzów, ucząc ich Bergsona czy Ricoeura. Ja sam jednak nie mogę nie znać tych panów. Powinienem ich znać, bo z tego może być pożytek przy szukaniu odpowiedzi zrodzonych na tej ziemi. Egoizm jest zawsze źródłem ciasnoty. Wybrałem, aby być ciasnym i tępym filozofem Sarmatów"[10]. Tak jednak mógł powiedzieć tylko ktoś, kto na europejskich salonach intelektualnych czuł się jak ryba w wodzie. 2. Tischner był też księdzem i kaznodzieją. Tyle że kapłaństwo nie stanowiło dla niego celu życia, a jedynie środek do celu, którym było ratowanie ludzkiej nadziei. Tak samo zresztą jak Kościół nigdy nie był dla niego celem jego księżowskiej posługi, ale jedynie środkiem do ratowania kruchych więzi, jakie łączą człowieka z Bogiem. Świadectwem tej hierarchii wartości jest dowcip, jaki ksiądz Tischner opowiedział kiedyś na swój temat, ściągając jednocześnie na siebie święte oburzenie. Pytany, czy bardziej czuje się księdzem, czy filozofem, rzucał: ,,Najpierw czuję się człowiekiem, potem filozofem, a dopiero na trzecim miejscu księdzem". Czy jednak nie był to tylko kolejny błyskotliwy bon mot krakowskiego księdza? Tych, którzy znali Tischnera, nie muszę przekonywać, że to nie pusty frazes. Krakowski ksiądz nigdy nie mówił kazań tonem nieznoszącym sprzeciwu. On nie tyle mówił do ludzi czy ponad głowami ludzi, ile w czasie kazań z ludźmi rozmawiał. Jak człowiek z człowiekiem. Wierzył, że przepowiedni Dobrej Nowiny nie można sprowadzić do powtarzania utartych formuł wypracowanych przez formalistyczną teologię moralną, nauczanie papieży czy odczytywania listów biskupich. Dobra Nowina w jego interpretacji jest próbą odpowiedzi na bóle, jakie nosi w sobie człowiek, na dramaty, które sprawiają, że ziemia usuwa mu się spod nóg, na cierpienie, które w żaden sposób nie uszlachetnia, a zawsze miażdży i niszczy człowieka. Czy więc zadanie kaznodziei ma sprowadzić się do tego, by człowieka w tych cierpieniach i grzechach pognębić i poniżyć, czy też rzucić mu koło ratunkowe? W niedzielę w kościele słyszymy zazwyczaj, jacy to źli jesteśmy, jak bardzo nikczemni i grzeszni. Bo kaznodzieja, mówi Tischner, wchodząc na ambonę, widzi przed sobą nie tyle wiernych, nie tyle człowieka z krwi i kości, ile przede wszystkim notorycznych grzeszników. To tak, jak dentysta, który - gdy widzi człowieka - od razu, z racji profesji, dostrzega ubytki w uzębieniu. Taki rodzaj zawodowego zwichnięcia. Tyle że to ,,zwichnięcie zawodowe" w przypadku kapłanów nie jest niewinne. Gdzie skrywa się zło? Mamy przed sobą krzyż. Idea kazania jest taka: zobaczcie, jakimi jesteście grzesznikami, skoro to wasze grzechy przyczyniły się do ukrzyżowania Syna Bożego. Ta scena krzyża staje się dla księdza dodatkową okazją do poniżania człowieka. Ale przecież możliwe jest inne odczytanie tej biblijnej sceny. Zobaczcie ludzie, jacy wy jesteście cenni, jacy wielcy i ważni, skoro Bóg umiera za was na krzyżu. Można więc do tej samej sceny biblijnej podchodzić tak, że się człowieka karci i poniża, ale można i tak, że się go wywyższa. Tischner był zwolennikiem tej drugiej pedagogii. 3. Dlaczego, gdy dziś czytam starosądeckie kazania Tischnera, nie mam poczucia, że straciły one cokol
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Świat Książki |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 15.03.2012 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.