- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.i i dostrzegł, jak Bloch się odwraca, żeby ukryć śmiech. - Prawda jest taka, że na razie nie wiemy nic więcej. Zabezpieczyliśmy ślady brunatnej substancji na ścieżce i liściach, do tego jedną sztukę odzieży damskiej. - Niech pan nie pieprzy komunałów - zganił go Legner, wolną ręką podciągając spodnie. - Macie przecież testy krwi. - - Wynik! - ponaglił go Legner. - To krew ludzka. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości. - Tak poszło w protokole? - zapytał śledczy. - Poza protokołem. W protokole jest wynik z hemophanu, który potwierdza tylko, że to krew, bez rozróżnienia jednak na zwierzęcą czy ludzką. - No to co mi pan tu - Ale - przerwał prokuratorowi Chęciński - poza protokołem zrobiliśmy test FOB, który wykazał, że mamy do czynienia z krwią ludzką. - No i dobrze, i świetnie. Co jeszcze? - Niewielkie milimetrowe ślady krwi przenoszone przez muchy na odnóżach lub ekskrementy ze śladami krwi na ścianach i podłodze namiotu. - Doskonale. Co jeszcze w namiocie? - Pojedyncze długie jasne włosy. I jeszcze kilka nieregularnych małych plam na podłodze - dodał Chęciński. - Czyli? - Legner ponaglił go gestem. - Lampa UV nie pozostawia złudzeń. To nasienie. - Skąd pan to wie? Chęciński wstrzymał powietrze i popatrzył najpierw na Blocha, potem na Grossa. Ten ostatni widział, jak technik przygryza policzek, jak napinają się mięśnie na jego twarzy. W końcu Marian spojrzał na prokuratora. - Bo się, kurwa, na tym znam - stwierdził. - Dobra już, dobra. - Zawstydzony prokurator skinął głową i milczał przez dłuższą chwilę. Dopiero potem zwrócił się do Grossa: - Panie Gross? Policjant wpatrywał się w ścianę lasu. - Gross, do cholery, potrzebuje pan porannego kopa? Może kawki panu zaparzyć? - zarechotał Legner. - Po pierwsze, komisarzu Gross. Po drugie, nie pijam kawy - odpowiedział spokojnie policjant i przeszedł do sedna. - Niewykluczone, że mamy do czynienia z gwałtem i brutalnym zabójstwem. - Pańskim zdaniem, komisarzu. Wyłącznie pańskim zdaniem. - Legnera ponosiła złość. - Ale przyjmijmy na chwilę ten tok rozumowania. Gnój zaprosił dziewczynę pod namiot, zerżnął, a potem jeb ją raz i dwa w łeb, tak? Pizgnął ją na tej ścieżce, bo może laska zaczęła uciekać, drzeć się. Więc ją uciszył. Tak to wyglądało? Tak to widzicie? - Rozejrzał się po zebranych prokurator. - Lubicie, panowie, takie bajeczki, co? Chęciński spojrzał na niskiego mężczyznę z góry. Gross dostrzegał w jego wzroku odrazę. - No to ja wam coś teraz powiem. W dupę sobie je wsadźcie, bo chuja macie, panowie. Chuja! Ani ciała, ani narzędzia zbrodni, ani sprawcy - wyliczał na palcach prokurator. Chęciński nic nie powiedział, a Jarek Bloch odszedł nieco dalej i palił w spokoju papierosa, przyglądając się czubkom sosen, które muskane pierwszymi promieniami słońca, wyglądały niczym zapalone na wietrze zapałki. Jeszcze kilka godzin temu Gross snuł podobne przypuszczenia, jak śledczy z Prokuratury Rejonowej Toruń-Wschód. Kiedy jednak odnalazł ślady krwi na liściach krzewów przy ścieżce, był przekonany, że przebieg wydarzeń mógł wyglądać nieco inaczej. - A co, jeśli było odwrotnie? - powiedział i spojrzał na prokuratora. - Czyli jak? - Legner sapnął i upił łyk kawy. Jego cień w porannym słońcu był długi i szeroki, koślawił się na nierównościach piasku, po czym znikał gdzieś dalej w wysokiej, przybrzeżnej trawie. Cały cypel odcięto od osób postronnych. Lekkie powiewy huśtały policyjną taśmą, przy której jeden z funkcjonariuszy wyjaśniał coś mężczyźnie z zarzuconym na plecy pokrowcem na wędki. Stali na pustej plaży we czwórkę. Pozostali policjanci krzątali się przy składaniu sprzętu i pakowaniu go do policyjnego ducato. Kijanka techników kryminalistyki wciąż pozostawała w półcieniu pod lasem. - Rzecz w tym, że szedł za nią w stronę polany. Weszli tamtędy, czyli od ścieżki do wsi. - Gross wskazał brodą na prawo. - A w sprawach plam i rozprysków krwi wypowie się biegły, ale moim zdaniem tak to właśnie wyglądało. - Wypowie się biegły, tak? Otóż nie jest pan żółtodziobem, żeby wiedzieć, że biegły zrobi to, jeśli dobrze pójdzie, za trzy miesiące, a do tego skasuje ze trzy pańskie pensje. A my przez ten czas przed opinią publiczną będziemy stali ze spuszczonymi gaciami. I powiem to jasno: nie mamy tyle czasu, drogi panie Gross. - Legner pokręcił głową. - Komisarzu Gross - zwrócił mu ponownie uwagę policjant. Nie zamierzał dać się sprowokować. - W pewnej chwili uderzył ją jakimś tępym narzędziem w głowę. Potem raz jeszcze, kiedy w szoku uciekła między drzewa. Tam znajdujemy pierwszą większą plam
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Czwarta Strona |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 26.05.2019 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.