- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.mości wydawnictwa Cafe-Press. Słuchacie Radiooberży, sto i cztery dziesiąte ef em. Zbliża się godzina dwudziesta czwarta zero zero, ja się już żegnam, zapraszając na wiadomości regionalne, po których przy mikrofonie zasiądzie Grzesiek Jodłowski. Do usłyszenia, pozdrawia was Jacek Myszor, i też wcale nie idę spać, dlatego nie mówię dobranoc. W pierwszych miesiącach istnienia audycji starałem się zajeżdżać pod rozgłośnię na pół godziny przed rozpoczęciem dyżuru, na wszelki wypadek. Przy szlabanie pokazywałem przepustkę ochroniarzowi, parkowałem nexię w zaroślach na skraju parkingu i ruszałem ścieżką między drzewami, a potem, zamiast wejść do budynku, skręcałem w lewo, za niewielką wydmę, i tam wypalałem papierosa, oparty o ogrodzenie, za którym: wilgotna ciemność, pas poszarzałego piasku, a gdzieś dalej - niewiele dalej - smoliste odmęty, chlupoczące łakomie, nie oddzielone kreską horyzontu od mroku nad moją głową. Węszyłem, nasłuchiwałem: witałem się z kolejną nocą, którą miałem tu spędzić. Potem ten czas kurczył się stopniowo, w miarę jak docierało do mnie, że Jackowi nie spieszy się do domu. Bywało, że zostawał do wpół do pierwszej, zagadywał mnie, kiedy leciały piosenki, i nawet trochę przeszkadzał, bo przecież wolałem być sam: pilot snów w kapsule wyodrębnionej z nadmorskiej czerni mżącym światłem wskaźników i kontrolek, ekranu komputera, żółtej lampy biurowej na wysięgniku, która pochyla się nade mną jak ciekawska żyrafa. W każdym razie mogłem być spokojny, że gdybym złapał gumę albo utknął na Grzybowskiej przy zamkniętym przejeździe kolejowym, co zresztą mało prawdopodobne, Jacek zastąpiłby mnie bez szemrania przez kwadrans czy dwa. Inna sprawa, czy gotów byłby dopasować się do konwencji ,,Nocnych pogaduch": nie czuł moich słuchaczy, a oni znosili go niezbyt dobrze, sądząc po telefonach, jakie niekiedy odbierałem. Więc od dawna pospiesznie przeskakuję ze sfery dnia w sferę nocy, jak człowiek, który odwraca się na ulicy, dotknięty przez kogoś końcami palców, czubkiem miecza czy zgoła ostrzem kosy. Za dwadzieścia dwunasta głaszczę na pożegnanie kotkę, wypadam z domu, uruchamiam silnik, pędzę Mazowiecką do rozjazdu ze sklepem spożywczym, dalej łagodnie w prawo, szpaler drzew, sus przez tory kolejowe (bez oglądania się, kuszenie losu), skręt w prawo, hurgot szutrowej nawierzchni - i już jestem po tej stronie, już parkuję w krzewach, zamykających widok na bagniste nieużytki, ukryte teraz w ciemnościach, a w radiu słyszę, że zaczyna się serwis. Doba całkiem mi się przestawiła, zimą zdarza się, że nie widzę słońca przez wiele dni. Nie narzekam, bo ta audycja to przecież był mój pomysł i musiałem nieźle się napocić, żeby przekonać Wiktora. Zacząłem na próbę, po kilku miesiącach okazało się, że naprawdę mówią o nas na mieście, a o wpół do pierwszej zyskaliśmy nawet jeszcze jeden czas reklamowy. To zdecydowało. Akurat miałem kryzys, ale wtedy już nie mogłem się wycofać, a potem przywykłem. Minąłem szlaban, zatrzymałem nexię na pokrzywionych betonowych płytach i ruszyłem w stronę budynku oświetlonego od strony wybrzeża samotną, przyczepioną do ściany latarnią. Radiooberża stoi na samych wydmach, okna studia wychodzą na plażę. Przedtem był tutaj Wojskowy Punkt Obserwacji Wzrokowo-Technicznej. Wiktor z satysfakcją mówił: ,,Przejęliśmy Wojskowy Punkt Obserwacji Wzrokowo-Technicznej", ,,Rozpoczynamy adaptację Wojskowego Punktu Obserwacji Wzrokowo-Technicznej", ,,Będzie dobry klimat w Wojskowym Punkcie Obserwacji Wzrokowo-Technicznej", i tak do znudzenia. Aż pewnego dnia stara nazwa nagle została zapomniana, wytarła się z godziny na godzinę. W Kołobrzegu dziwne rzeczy dzieją się z pamięcią, która pracuje opornie, rzeszotowieje jak stare kości, przechowuje jakieś grudki i gubi całe przebiegi zdarzeń. Ludzie zjechali tu z rozmaitych stron i bardzo powoli oczyszczają się z poczucia tymczasowości. Wydarzenia giną w nieokreślonym wczoraj, którym nie ma co się zajmować przed jutrem, skoro nikt nie wie, jakie będzie to jutro i gdzie nas zastanie - chyba żeby to, co już się stało, przepowiadać w kółko i w kółko, niespokojnie sprawdzać, czy wczorajsza kształtna narracja nie rozsypała się tymczasem w chaotyczny zbiór faktów, które lepi się jeszcze zmyśleniem, a w końcu porzuca. Smagani północnym wiatrem, skrapiani deszczami, które nigdzie indziej nie padają - w nieodległym Koszalinie świeci wtedy słońce - przeczuwamy niejasno, że prawdziwe życie toczy się gdzieś daleko. Tam, skąd przybyliśmy, skąd przyjechali nasi rodzice lub dziadkowie albo i my sami. Tam, dokąd nie wrócimy. Przy drzwiach wystukałem kod i wszedłem do środka. Na konsoli migotała lampka - łączy z Koszalinem, Jacek przybił mi piątkę i sięgnął po płaszcz. Kwi
ebook
Wydawnictwo Literackie |
Data wydania 2013 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Literackie |
Rok publikacji: | 2013 |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.